Naruto mruknął coś przez sen i
odwrócił się na drugi bok, czując, że coś go razi nawet przez zamknięte powieki.
Nic z tego, promienie słoneczne docierały wszędzie. Zmarszczył nos,
powstrzymując kichnięcie. Przez myśl przeszło mu, że znowu zapomniał zsunąć rolety
w oknach. Podciągnął kołdrę na głowę. Jeszcze nie musi wstawać, dzisiaj
niedziela, a wczoraj… Wczoraj nie wrócił do domu! Zerwał się gwałtownie do
siadu, zrzucając z siebie nakrycie. Cholera, nadal był w salonie Sasuke i co
więcej, nie był w pokoju sam. Czyjeś czarne oczy przypatrywały mu się z
ciekawością. No tak, przecież pan geniusz nie mieszka sam.
– Cześć. – Siedzący naprzeciwko Itachi nie spuszczał
z niego wzroku.
–Eeee – niezbyt inteligentna odpowiedź wydobyła się
z ust Naruto. Nie no, jak on w ogóle znalazł się w tak niezręcznej sytuacji? Śpi
w obcym domu na kanapie i nie za bardzo potrafi to wytłumaczyć. Nie potrafi
nawet sklecić logicznego zdania!
– Cały Sasuke. Każe gościowi spać na niewygodnej
kanapie, a sam wyleguje się w łóżku – roześmiał się Itachi.
Naruto zupełnie bezwiednie pomyślał o tym, jak
często Sasuke miewa gości, którzy zostają u niego na noc. Choć, z dwojga złego,
lepiej, że sypiają na kanapie niż w jego łóżku. Cholera! Zaczerwienił się
lekko, zdając sobie sprawę z własnych myśli.