27 lutego 2011

Rywale - rozdział 31

Itachi Uchiha prowadził samochód spokojnie, trzymając obie ręce na kierownicy. Zachowanie wręcz podręcznikowe, tak uczą jeździć na kursach, ale w jego przypadku wynikało to głownie z nerwów. Dłonie mu się lekko trzęsły, więc musiał uważać, żeby nie spowodować żadnego wypadku. Nie włączył radia i nie nucił pod nosem, jak to miał w zwyczaju. Tym razem musiał skupić się na drodze oraz na tym, co powiedzieć Sakurze. Nie było to łatwe zadanie, tym bardziej, że nie wiedział, czy dziewczyna nie wyrzuci go z domu, zanim w ogóle zdąży otworzyć usta.  Sakura była porywcza, z czego Itachi doskonale zdawał sobie sprawę, ale między innymi za to ją właśnie lubił. Choć „lubił” to chyba zbyt mało powiedziane. Odetchnął głęboko i zredukował bieg, bo właśnie wjeżdżał na rondo. Miał w tym momencie dużo sobie do zarzucenia. Zachował się jak bałwan, to nie podlegało dyskusji. Choć Sasori był zdania, że taka jest normalna reakcja każdego faceta na wieść o nieplanowanej ciąży, dla Itachiego nie stanowiło to żadnego usprawiedliwienia. On, zawsze odpowiedzialny za innych, tym razem zwyczajnie dał plamę.
Zatrzymał się na czerwonym świetle i przymknął oczy. Wczorajszy wieczór spędził w towarzystwie znajomych i poinformował ich o tym, że zostanie ojcem. Początkowe reakcje były różne, ale po którymś z kolei drinku wszyscy zgodnie przyznali, że nie będzie tak źle. W końcu każdy mężczyzna musi kiedyś, jak stwierdził nie najtrzeźwiejszy już Deidara: „zasadzić dom, spłodzić drzewo  i wybudować syna”. Itachi mimo wszystko uśmiechnął się na wspomnienie tamtych słów i skręcił w uliczkę domków jednorodzinnych.
Parkując przed domem Sakury, z wrażenia omal nie uderzył w żywopłot, widząc na miejscu obok Hondę Sasuke. Zgasił silnik i chwytając z siedzenia pasażera kurtkę, wysiadł z samochodu. Jeszcze raz rzucił okiem na tablicę rejestracyjną. Nie mogło być mowy o pomyłce. To na pewno było auto jego brata, tylko co on tu robił?


Znudzony Naruto zmienił stację radiową, ale jak na złość nic ciekawego nigdzie nie mógł znaleźć. Westchnął i obrócił głowę w lewo, chcąc po raz któryś z kolei sprawdzić, czy Sasuke przypadkiem nie wraca. Jednak tym razem, zamiast drzwi domu państwa Hauno, zobaczył głowę drugiego z braci Uchiha.
Itachi, także zdziwiony widokiem Naruto w samochodzie, otworzył drzwi i zajrzał do środka.
– Cześć, gdzie Sasuke – spytał od razu.
– Cześć. – Naruto, którego kurtka leżała z tylu, zadrżał lekko przez powiew zimnego powietrza.
Itachi, widząc to, usiadł na miejscu kierowcy i zatrzasnął drzwi.
– No więc? – ponaglił.
– U Sakury. – Naruto wzruszył ramionami. Nie było sensu kłamać, zaraz pewnie i tak spotka tam Sasuke.
Itachi zmarszczył brwi.
– Po co tam poszedł? – Nie rozumiał, dlaczego jego brat miałby rozmawiać z  Sakura. Przecież jej nie znosił. Co mu odbiło, żeby urządzać sobie do niej jakieś wycieczki.
– Mieliśmy pewien problem – mruknął Naruto, chwilę później dopiero zdając sobie sprawę z tego, że w tym wypadku dziwnie zabrzmiało użycie liczby mnogiej. Mając nadzieję, że Itachi nie zwróci na to uwagi, streścił w kilku słowach dzisiejszą sytuację.
– Żartujesz, prawda? – Itachi oparł łokcie na kierownicy, przypatrując się Naruto uważnie. – Nie żartujesz – odpowiedział sam sobie, widząc, jak ten przecząco kręci głową. – Sasuke musi być wściekły – mruknął. Tym razem Naruto kiwnął potakująco.
Itachi westchnął i utkwił wzrok w desce rozdzielczej. Ktoś z jego znajomych musiał wypaplać. Oni nigdy nie umieli trzymać języka za zębami. Wieści w gronie studenckim szybko się roznoszą.
– Może lepiej zobacz, co się tam dzieje – zaproponował niepewnie Naruto, widząc, że Itachi się zamyślił.
– Racja. – Pokiwał głową i otworzył drzwi, ale zanim wysiadł, coś mu się przypomniało.
– Naruto – zwrócił na niego wzrok i przekrzywił lekko głowę – dlaczego powiedziałeś, że to wy mieliście problem? – zaakcentował słowo „wy”, a czarne oczy spojrzały przenikliwie.
Naruto poczuł, że tym razem, mimo otwartych drzwi, zaczyna robić mu się gorąco.
– Tak jakoś – wymamrotał i zruszył ramionami, chcąc dać do zrozumienia, że to błahostka, ale nie do końca wyszło tak, jak chciał. Czuł, że zaczynają go palić policzki.
– Aha… – Itachi mimowolnie uniósł kąciki ust i wysiadł. – Do zobaczenia – krzyknął jeszcze, machając mu przez szybę, po czym  ruszył w stronę furtki.

Obaj prawie że minęli się w wejściu. Sasuke ledwo zdążył zamknąć drzwi, gdy dostrzegł przed sobą brata.
– Mamy do pogadania – rzucił na dzień dobry i na do widzenia jednocześnie. Ostatnio często tak się tylko mijali. Jakby nie mieli o czym ze sobą gadac. No cóż, teraz już zdecydowanie mieli.
– Wiem, Naruto mi powiedział o co chodzi. – Itachi uniósł ręce w uspokajającym geście i zastanowił się chwilę.  – Obiecuję, że jakoś to odkręcę, tylko daj mi dzień lub dwa – zapewnił.
Sasuke tylko skinął głową na znak, że zrozumiał i wyminął Itachiego. Dzisiaj miał już dość całej sytuacji z nim związanej. Wieczór zamierzał spędzić tylko i wyłącznie z Naruto. A niech ktoś spróbuje im przeszkodzić, to mu nogi z dupy powyrywa.
– Sorki, że czekałeś – mruknął, siadając za kierownicą. Zapiął pas i wrzucił bieg, by po chwili wycofać samochód z parkingu. Powoli zaczynało się już ściemniać, listopadowe dni były zdecydowanie za krótkie.
– Nie szkodzi. – Naruto uśmiechnął się ciepło. – Pojedziemy gdzieś? – spytał, jak zwykle chcąc wyciągnąć chłopaka na pizzę.
– Do ciebie. Marzę o łóżku i o kimś do towarzystwa – odpowiedział Sasuke, nie do końca umiejętnie dobierając w tym momencie słowa.
– A czy ja wyglądam na osobę do towarzystwa do łóżka? – Naruto uniósł brwi, ale wydawał się być rozbawiony niefortunnym stwierdzeniem.
– Nawet jeśli tak, to obiecuję, że powiem ci jutro cześć – Sasuke uśmiechnął się lekko, żartobliwie odnosząc się do słów Sakury na swój temat. Westchnął. Ona może sobie mówić co chce, ale i tak nie ma pojęcia, kim jest dla niego Naruto.
– Że co?  – Ten nie do końca rozumiał, o co Sasuke chodzi.
– Nic, nic…
– Bredzisz – Naruto  wzruszył ramionami. – Tylko nie licz na cokolwiek, nie zamierzam codziennie chodzić z poobijanym tyłkiem. Tym bardziej, że trzeba się przyłożyć do treningów – stwierdził.
– Dzisiaj będę grzeczny – obiecał Sasuke. – Zamówimy pizzę, obejrzymy film i pójdziemy spać – dodał, zauważając jak słowo „pizza” wywołuje uśmiech na twarzy Naruto. Eh, jego tak łatwo było do czegoś przekonać jednym magicznym słowem.


Sasuke, tak jak obiecał, był tego wieczora bardzo poprawny. Oczywiście nie obyło się bez macanek, ale na tym się zaczęło i skończyło, bo Naruto wciągnął się w akcję filmu, a on po prostu zasnął.
W nocy obudził się, czując dreszcze zimna przenikające jego ciało. Podniósł się, przecierając ręką oczy. No tak, nic dziwnego. Nie dość, że spał jedynie w bokserkach, to jeszcze nie był niczym przykryty. Przewrócił się na lewy bok, twarzą do śpiącego, całkowicie zawiniętego w kołdrę Naruto. Chciał wysupłać chociaż trochę nakrycia dla siebie, ale chłopak tylko mruknął coś niewyraźnie przez sen i odwrócił się do niego plecami.
– Naruto – szepnął, poruszając nim lekko. Ten w odpowiedzi przesunął się odrobinę, co Sasuke wykorzystał i wślizgnął się pod pościel, dotykając zmarzniętą stopą rozgrzanego ciała. O tak. Tak już było przyjemniej.
– Zimny jesteś. – Naruto wzdrygnął się, nieco już rozbudzony i obrócił głowę, patrząc z wyrzutem.
– To mnie rozgrzej – mruknął Sasuke i przylgnął do ciepłego ciała, muskając lodowatym nosem szyję.
Naruto podniósł się i zerknął na stojący na nocnej szafce budzik. Podświetlone na czerwono cyfry wskazywały drugą jedenaście.
– Draniu, jest środek nocy, a ty chcesz mnie molestować? – jęknął, opadając z powrotem na poduszkę. – Dzisiaj mieliśmy nie…
– Nic nie poradzę, że tak na mnie działasz – Sasuke przerwał mu, przesuwając dłonią wzdłuż kręgosłupa. Po chwili przewrócił Naruto na plecy. – Poza tym to było wczoraj. Teraz mamy już wtorek. –  Uniósł się na rękach, pochylił nad rozespaną jeszcze twarzą i musnął usta, które już otwierały się, żeby zaprotestować.
Jeżeli Naruto miał jeszcze jakiekolwiek złudzenia, że spokojnie wyśpi się tej nocy, to odebrał mu je chwilę później język, który zaczął obrysowywać jego wargi, przyprawiając tą pieszczotą o przyjemne dreszcze. Nie miał wyjścia. Rozchylił wargi, pozwalając by ten cholernie zdolny język wkradł się głębiej, a sam wplótł palce w czarne włosy.
Sasuke mruknął, lubił kiedy Naruto to robił. Pogłębił pocałunek, chcąc tym samym zmusić go do aktywności.
– Jesteś strasznie niecierpliwy. – Naruto odsunął się trochę, patrząc w czarne oczy, które już powoli zasnuwała mgiełka pożądania. – Co ciekawe, zawsze mi to zarzucałeś – uśmiechnął się łobuzersko. Uwielbiał droczyć się z Sasuke bez względu na porę dnia czy nocy i czynności akurat wykonywane. – Zresztą, miałem cię tylko trochę rozgrzać, a ty już prawie płoniesz. – Przesunął ręką w okolicach dolnych części ciała, wyłapując ledwo słyszalne westchnienie.
– Ciężko mieć pretensję, że coś płonie, kiedy samemu się to podpaliło. – Sasuke na powrót pochylił się nad Naruto. Pocałował go tak mocno i zachłannie, jakby chciał uniemożliwić mu oddychanie. Ulokował się wygodniej, tak, że teraz prawa noga leżała między udami, a ręka przytrzymywała jego dłoń na poduszce.
Chwilę później Naruto poczuł, że bokserki stają się odrobinę za ciasne, bo Sasuke zaczął wręcz wbijać się w jego usta, gryząc od czasu do czasu wargi i język. Nie pozostawał mu już dłużny, nie miałby siły się opierać, nawet gdyby chciał. Ale nie chciał. Ten rozgorączkowany wzrok, palące pożądanie w czarnych oczach, sprawiało, że Naruto zapragnął więcej.
– Kakashi nas jutro zabije – na pół jęknął, na pół krzyknął prosto w usta Sasuke, gdy tamten poruszył się, drażniąc jego erekcję.
– Kakashi jest w tym momencie twoim najmniejszym problemem. – Sasuke przesunął z premedytacją palcami wzdłuż przyrodzenia Naruto. Czuł, że jego oddech staje się coraz szybszy. Zsunął się ustami niżej, pieszcząc każdy centymetr ciała swojego kochanka. Nie spieszył się, wodząc językiem wzdłuż jego obojczyka i wokół sutków, przez co Naruto aż drżał z podniecenia. Kiedy dotarł do linii bokserek, chwycił je zębami, unosząc głowę i patrząc na Naruto.
– Sasuke, proszę… – ten wymamrotał słabo, bo miał wrażenie, że jeżeli Sasuke w końcu nie zacznie działać na serio, to eksploduje.
Sasuke, pomagając sobie rękami, pozbawił Naruto „piżamy”, na którą składały się tylko i wyłącznie jasnoniebieskie bokserki. Teraz, gdy już nie było żadnej przeszkody, całe ciało zdawało się wręcz domagać większej uwagi. Sasuke przesunął językiem po przyrodzeniu chłopaka, na co ten wygiął się w lekki łuk.
– Nie baw się ze mną, draniu. – Dla Naruto w tym momencie delikatna pieszczota to było zdecydowanie za mało. Chciał poczuć to co wtedy na basenie. Kochać się z nim tak na serio, tak naprawdę…
Sasuke, jakby odczytując jego myśli, podniósł się i wstał z łóżka.
– Co ty wyprawiasz? – warknął Naruto. Oparł się na łokciach, niezadowolony z takiego obrotu sprawy. – Wracaj i dokończ, co zacząłeś.
Sasuke uśmiechnął się tylko i po omacku, uważając żeby nie potknąć się o rzeczy zostawione na dywanie, podszedł do krzesła przy blacie kuchennym. Zostawił tam plecak, w którym był żel. Kupił go wczoraj, tak na wszelki wypadek. Prychnął  na wspomnienie młodej sprzedawczyni z marketu, która na początku obdarzyła go uwodzicielskim uśmiechem, ale kiedy tylko zorientowała się, co kasuje, spochmurniała.
– Jest. – Wyjął z bocznej kieszeni plastikową buteleczkę. Jeszcze tylko jedna rzecz. Podszedł do laptopa, którego swoją drogą zapomnieli wyłączyć i ustawił jakąś pierwszą z brzegu playlistę.
– No nie mów, że potrzebujesz muzyki – parsknął Naruto, wyciągając rękę w jego kierunku.
– Ja nie, ale twoi sąsiedzi zapewne to docenią. – Sasuke uśmiechnął się uwodzicielsko, pochylając się nad Naruto i w międzyczasie pozbywając się własnych bokserek. W niebieskawym świetle padającym z komputera, widział wyraźnie pragnienie w jego oczach. Chwycił go za dłoń i nalał na nią sporą ilość żelu.
– Nie jesteśmy już w wodzie, bez tego byłoby nam trudno – wyjaśnił.
Naruto roztarł specyfik w dłoniach, a potem nałożył go na penisa Sasuke, nie spuszczając z niego wzroku.
Sasuke przymknął oczy. Dotyk był niesamowicie przyjemny. Jednak nie tego obaj chcieli.
– Zrób to. Teraz – usłyszał.
 Sasuke już nawet nie wiedział, czy to zabrzmiało jak prośba, czy jak rozkaz. Nie miał ochoty zastanawiać się nad takimi drobiazgami, nie w tym momencie. Pragnienie rozsadzało go od środka.
Naruto krzyknął, gdy poczuł go w sobie. Musiało naprawdę boleć, ale nie mieli zbyt dużo czasu na odpowiednie przygotowanie.
Sasuke przylgnął do niego, starając się przez chwilę nie ruszać, co było niesamowicie trudne. Pragnął Naruto tak bardzo, że gdy tamten w końcu skinął głową, zaczął poruszać się w nim niezbyt delikatnie. Zwyczajnie nie potrafił inaczej. Nie w tym momencie. Kurwa, ten chłopak tak go kręcił… Zsunął rękę w dół pomiędzy ich ciała, chwytając penisa Naruto, który też był niesamowicie twardy. Zaczął go pieścić, co chwilę zahaczając o wrażliwą główkę, starając się dać Naruto jak najwięcej przyjemności i odwrócić uwagę od nieprzyjemnego uczucia. Zaraz będzie lepiej. Zaraz obaj będą mieli z tego przyjemność. Uśmiechnął się, gdy usłyszał pierwsze westchnienie z ust Naruto. A potem były kolejne…
W tle rozbrzmiewała muzyka. Najpierw łagodna, potem nieco bardziej dynamiczna, tłumiąc niektóre głośniejsze jęki. Bo ciężko było im się hamować. W takim stanie, w jakim obaj obecnie się znajdowali, nie myśli się logicznie. Nie myśli się o tym, że jutro jakaś sąsiadka może patrzeć krzywo, o tym, że…
– Agh! – krzyknął Naruto, czując, jak przechodzi go potężny dreszcz przyjemności. Wbił Sasuke paznokcie w plecy, wyginając się w łuk i rozlewając się pomiędzy ich ciała.
Sasuke, czując spinające się mięśnie, zaczął poruszać się jeszcze szybciej. Jego urywany oddech, wilgotne włosy i rozgorączkowane spojrzenie świadczyły o tym, że jemu też niewiele już potrzeba. W końcu wbił się w Naruto z całej siły, łapiąc go jednocześnie mocno za biodra i jęknął z przyjemności.
Po chwili opadł na Naruto i schował twarz w jego szyi. W tym momencie nie był w stanie się ruszyć.  Słyszał tylko przyspieszone oddechy i czuł unoszące się klatki piersiowe. Mógłby tak zostać. Zresztą, przecież i tak nigdzie się nie wybierał…



12 komentarzy:

  1. O tym, że co?? No co?? Ktoś ich podgląda? Robi im zdjęcia?
    Poniosła mnie wyobraźnia...nie ważne. Zaślepiła mnie scena łóżkowa, w Twoim wykonaniu.
    Parsknęłam śmiechem na przybliżenie sceny zakupu w wykonaniu Uchihy XDD
    Biedne te wszystkie pracownice, jak nie kelnerka to farmaceutka, każda w zamian za uśmiech otrzymuje rozczarowanie.
    No ale najważniejsze, że Uzumaki nie jest rozczarowany, bo kto by był po seksie z Uchihą?
    Pewnie te wszystkie, którym na drugi dzień nawet 'cześć' nie mówi ^^
    Ale mnie zaintrygowałaś teraz tym całym "o tym, że..." Będzie w ogóle jakieś "że"??
    Itachi bierze odpowiedzialność na barki? No i to się nazywa facet, nie ważne, że najpierw stchórzył.
    Ważne, że ma zamiar naprawić swój błąd.
    Myśli mi szaleją, Sanu napisała harda XDD
    Dobra, kończę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, nie mam zielonego pojęcia dlaczego "sprzedawczyni z marketu" stała się nagle "farmaceutką"..no ale pomijając ten drobny błąd z mojej strony, też była kobietą. XD

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Itachi ma teraz zabawę ^ ^I jeszcze mamusi to musi wytłumaczyć XP ...ale ja chce Itasia ale nie chce tej zołzy :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, było gorąco ;P domagam się większej ilości takich scen, nie dużo, ale trochę więcej :D
    Hmm...nie wyobrażam sobie Itachi'ego jako ojca, jakoś tak nie pasuje mi do niego ta rola... Ale poczekam na opis, może mi się odmieni ^^
    Pozdrawiam i niech wena dalej będzie z Tobą ;p
    kauru

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakupy Uchihy, bezcenne. Idealnie pasowałoby do reklamy :)

    Sasuke to zły chłopak, nie ładnie tak budzić ludzi w środku nocy,a później ich wykorzystywać.

    Ogólnie rozdział bardzo pozytywny^^ Wiele śmiesznych elementów umieszczonych, później intymnych. Podobał mi się :)
    Życzę dużo weny :)
    By Pazurek

    OdpowiedzUsuń
  6. No to ładny prezent na urodziny dostałam :D
    Co do szatni, no jak mogłam nie napisać, skoro scena była cudowna!
    No to teraz od początku.
    „zasadzić dom, spłodzić drzewo i wybudować syna” dobre :D Z tym wybudowaniem syna, to nie takie głupie, bo moja przyjaciółka cały czas powtarza, że moje męże zostało poskręcane przez tatę ze śrubek, w piwnicy. Taki prywatny cyborg ;)
    "Aha… – Itachi mimowolnie uniósł kąciki ust i wysiadł" - no to Uzumaki zabłysnął :D Itachi pewnie już się domyśla o co kaman ;)
    No i właśnie w końcu się obudziła odpowiedzialność. NO! Grzecznie mi tu.
    I chłopcy, rozmowa z towarzystwem do łóżka świetna i końcowe "powiem ci jutro cześć" uśmiało mnie :D I wisienka na koniec. Nie ma to jak dogodzić sobie w środku nocy. Każda pora dobra :D I przyłączam się do Siruwii: że co...? Też mam już wizje wszelkie, Sasuke włączając muzę, trącił paluszkiem jakąś kamerę netową? Coś? ;> A może nic, a my tu mamy już wizje astralne ;D
    -> Pazurek
    Nie ładnie to byłoby obudzić, pobudzić i zasnąć ;) A tak wyszła nam gorąca scena. Wszyscy zadowoleni. I chłopcy i my ;D
    Wena, wena i jeszcze raz wena i czasu :*
    Ściskam mocno, ała nie mogę mocno, bo trochę połamana jestem po szalonym weekendzie. Jednak wiek robi swoje, co tu dużo gadać, gdy człowiek był młodszy był bardziej beztroski ;D
    Ściskam więc w miarę możliwości :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział bardzo dobry. Kurde! Uwielbiam Twoje kreacje naszych gołąbeczków. Itachi nie jest taki zły na jakiego go kreują, wystraszył się, jak typowy samiec, ale na szczęście ogarnął się i zamierza naprawić swój błąd. Panowie! Brać z niego przykład! Baaardzo podobała mi się scena w samochodzie. Niby niewiele znacząca pomyłka Naruto, a starszy Uchiha już wyczuł, że coś się święci. I dobrze. Tak jak scenie w szatni w poprzednim rozdziale, tak w tym, scenie w samochodzie mówię głośne TAK! TAK! TAK! Wrauuu ;D A skoro jesteśmy przy samochodzie to... nie, nie, nie o tym myślę zboczuchy! Rozmowa pomiędzy Naruto i Sasuke. "Nawet jeśli tak, to obiecuję, że powiem ci jutro cześć" to było takie.... mrrrrrrrrrrrrr <3 *cieszy się jak głupia na myśl, że Sasuke wpadł jak przysłowiowa śliwka* A zarazem cholernie szczere :) I like it! Nie no chwila. Nie tylko sceny w samochodzie. Ta przed "daniem głównym" również była mrrr. Mam na myśli żebranie o kawałek pościeli oczywiście. Ech jak czytam to opowiadanie wszystko wydaje sie w nim tak cholernie naturalne. To dobrze. Aż chce się czytać więcej i więcej. Niby zwykłe życie, a jak świetnie przedstawione. Zdecydowanie zaliczę ten rozdział do ulubionych. Mam już kilka. Takie moje osobiste perełki z róznych względów ; ) No i oczywiście scena końcowa. Taaak lubię kiedy Naruciak sie "niby opiera". ;DDD Świetne zwieńczenie 31 rozdziału. 31. Matko jak ten czas leci ; D
    Trzymaj wena mocno i nie puszczaj!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. I chciej tu pierwsza wystawić komentarz - no nie realne marzenie. :D

    „zasadzić dom, spłodzić drzewo i wybudować syna” - powaliło mnie na czoło. Aż zaryłam głową w biurko. :P Ge-nia-lne. !

    Niesamowite jak ty wszystko potrafisz doskonale zilustrować. !

    KOBIETO - gdyby to nie było 'zwykłe' yaoi NaruSasu , zgłosiłabym Cię do wielkiego wydawnictwa i zdobyłabyś większą popularność niż cała saga 'Zmierzchu'. :DD
    Ja już cię kocham i ta ostatnia scena... ;D Coś pięknego. ^w^


    Kylaan

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej... co się tak do tej sakury przyczepiłam.... no cóż po prostu jej nie znoszę uważam, że jest zbędna i zupełnie niepotrzebna. Drażni mnie jak mało kto i wkurza jak nikt. Jeżeli Cię uraziłam to bardzo przepraszam nie to mi chodziło... tylko czasem pod wpływem emocji nie zastanawiam się głębiej nad postępowaniem bohaterów i pisze co myślę i czuję "na świeżo". Dopiero potem przychodzi refleksja i zastanowienie. Obiecuję, że na następny raz ochłonę zanim coś napiszę:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, to była prawdziwa rewelka (uczepiło się mnie to durne słowo i odejść nie chce). Mistrzostwo normalnie :D Jeden z moich ulubionych rozdziałów tego opowiadania (póki co), chociaż rozdział z nocną nauką pływania też uwielbiam xD (nie no, zboczeniec ze mnie i tyle - wreszcie dojrzałam do tego żeby się przyznać). Lol. No sąsiedzi na pewno docenią muzyczkę. O ile zdołała zagłuszyć te wszystkie jęki, oczywiście. Jestem tylko ciekawa rozmowy Itachi'ego z Sakurą. Co prawda to tylko postacie drugoplanowe, ale i tak mnie to zaciekawiło. Wreszcie Itachi się zrehabilitował. Aa tekst Deidary mnie rozwalił. Gdzieś słyszałam podobny, równie śmieszny. No nic, czekam na kolejny rozdział (ostatnio piszesz częściej, czyżby napływ weny?).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz, że bardzo krótko, ale dorwałam się na chwilę do kompa,czasu mało a pora późna i mózg już zlasowany. Więc ograniczę się do pytania - Czy Sasuke pomyślał, że jeśli w klasie przyzna się do związku Naruto na uczelni, przestaną się 'ograniczać', to plotka o jego rzekomym ojcostwie zostanie samoistnie zdementowana?
    Skoro on i Naru uznali, że im to nie przeszkadza...;)

    BTW. Ładna scena spędzania środka nocy ;)

    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ten tekst „zasadzić dom, spłodzić drzewo  i wybudować syna” jest po prostu rewelacyjny, ale wyjaśniła sie postawa Itachi'ego spanikował po prostu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń