7 lipca 2017

Rywale - rozdział 51

Dziękuję za komentarze. Jednak jeszcze kilka osób to czyta. Wiecie, to miło:)
Z Rywalami tak do końca się nie wyrabiam, ale to już końcówka i może dlatego ciężko mi się do niej zabrać. Będzie mi trudno rozstać się z bohaterami, w końcu tych z „Rywali” znam od dziewięciu lat:)
Cały czas jednak z Verry prowadzony jest drugi blog SasuNaru Hiden, tam rozdziały ukazują się regularnie.
Zapraszam:)


– Sasuke? – Naruto jeszcze raz spojrzał przez okno. To był jedyny parking przed tym blokiem, a Hondy nigdzie nie było. – Gdzie twój samochód? – ponowił pytanie. – Tylko nie mów, że ktoś go ukradł! Byłeś na policji? Bo jak…
– Nikt go nie ukradł. – Sasuke uspokoił go.
– To co się stało? I gdzie ty w ogóle byłeś, co? – Naruto zmarszczył brwi. Nie podobało mu się to wszystko. Nie dość, że wczoraj trochę przeholował, bo dzisiaj miał tylko jakieś dziwne przebłyski tego, co się działo w nocy,  to jeszcze Sasuke gdzieś zniknął.
Naruto, kiedy tylko wstał i zauważył, że go nie ma, zaczął się zastanawiać, czy znowu czegoś głupiego wczoraj nie zrobił. Ale przecież byli tam razem, oglądali fajerwerki na tarasie domu Ino. A potem… Potem to już niekoniecznie pamiętał co się działo. Te drinki Kiby były cholernie mocne. Chyba w coś grali. Ale w co?
– U Saia – wyjaśnił w końcu lakonicznie Sasuke.