4 maja 2009

Rywale - rozdział 7


Itachi stał przed drzwiami pokoju Sasuke, zastanawiając się, czy wejść, czy poczekać, aż brat sam się obudzi. Po chwili zdecydował się na to pierwsze i nacisnął klamkę. Już od progu uderzył go pedantyczny porządek panujący w pomieszczeniu. Nawet bluza na krześle wisiała tak jakoś wytwornie, jakby była tam dla ozdoby. Jedyne, co wprowadzało tu trochę chaosu i przez to wyróżniało się z ogółu, to sam właściciel i jego pościel. Sasuke spał zawinięty w pół kołdry, drugie pół leżało na podłodze. Jedną poduszkę ściskał w rękach, druga była rzucona gdzieś ponad jego głową. Itachi uznał, że Sasuke podczas snu wygląda zupełnie inaczej niż w ciągu dnia. Nie ma skwaszonej miny, wiecznie obrażonego spojrzenia. Zastanawiał się nawet, czy nie pobiec po aparat i nie zrobić mu zdjęcia, ale w tym momencie obiekt obserwacji przewrócił się na drugi bok, otwierając jedno oko.
– Itachi? Czego chcesz? – burknął i popatrzył na intruza podejrzliwie.
– Chciałem pogadać. – Itachi omal nie roześmiał się na myśl, że oto bańka prysła i stary, dobry Sasuke powitał świat na jawie. Jak zwykle – „radośnie”. Swoją drogą, kobieta z którą się kiedyś ożeni, będzie miała z niego pożytek chyba tylko wtedy, gdy będzie spał. Jak się obudzi, to pogoni ją gdzie pieprz rośnie, obwiniając choćby za to, że słońce świeci.
– O czym? – Chłopak wstał i zaczął składać kołdrę w kostkę.