Sasuke z rozmysłem wybrał pizzerię,
w której zamiast zwykłych stolików były boksy. To zawsze trochę więcej
prywatności, na dodatek usiedli w rogu sali, więc praktycznie w ogóle nie było
ich widać. Lokal wydawał się być bardzo
sympatyczny, czego nie omieszkał skomentować Naruto, skubiąc pomarańczowe
zasłony z subtelnym motywem jesiennych liści. Podobało mu się tu, a gdy jeszcze
Sasuke zaproponował największą pizzę, jaką serwowali, uznał, że chyba lepiej być
nie może.
– Czym mogę służyć? – Rudowłosa dziewczyna w czarnej
minispódniczce stanęła przy ich stoliku. W rękach trzymała długopis i mały
notesik, w którym zapisywała zamówienia. Początkowo wydawała się być trochę
znudzona, najwyraźniej nie była to praca jej marzeń, ale kiedy tylko spojrzała
na Sasuke, jej twarz momentalnie się rozpogodziła.
– Największa piętnastka – powiedział zadowolony z
ich wspólnego wyboru Naruto, odkładając przeglądane jeszcze przed sekundą menu
i spojrzał na kelnerkę, która co prawda coś tam notowała, ale nawet nie odwróciła
się w jego stronę. Westchnął. No tak… Zaczynało się. Sasuke, gdziekolwiek się
nie pojawiał, wzbudzał zainteresowanie dziewczyn. A ta akurat była dość
odważna, bo nie kryła się z tym, że jest nim zainteresowana. Po chwili, niby to
przypadkiem, odrzuciła włosy do tyłu.
– Coś do picia? – zapytała, nadal gapiąc się bezczelnie
na Sasuke i obdarzając go swoim najbardziej seksownym, jak jej się przynajmniej
wydawało, uśmiechem.