11 stycznia 2014

Szpieg, który nosił szpilki - rozdział 7

Tekst pisany fragmentami przez trzy osoby: mnie, Koko i Yukami. Był tworzony dla zabawy, więc proszę nie traktować go zbyt poważnie.

____________________________________________________


Sasuke poinformował taksówkarza, że znalazł dziewczynę jego pijanego pasażera i wcisnął ją na tylne siedzenia. Wcześniej ściągnął jej z włosów perukę i włożył ją sobie za sztuczny biust. Teraz trzeba było jeszcze tylko odwrócić uwagę kolegi, który zamówił taksówkę dla swojego nie nadającego się już do niczego przyjaciela. I tym właśnie zajęła się Sakura, która uśmiechając się i mrugając porozumiewawczo, doskonale wypełniła swoje zadanie.
— Chodź — powiedział cicho Sasuke, kiedy taksówka już bezpiecznie odjechała. Sakura pokiwała głową, żegnając się szybko i raczej nieczule z nowym kolegą, który, gdy odchodzili, wyglądał raczej na niepocieszonego.
Weszli z powrotem do hotelu. Sasuke wyczuł na sobie spojrzenie goryla, który kilka godzin temu skrytykował jego dupę.
— Coś ci wystaje — powiedział ciężkim barytonem goryl, szczerząc się do nich bezczelnie. Brakowało mu kilku zębów. Sasuke zerknął w dół i spłonął rumieńcem.
Niewiele myśląc, wsunął rękę pod sukienkę, poprawiając ukrytą pod nią perukę Naruto. Sakura spojrzała na niego przerażona. Niektórzy ludzie też to zauważyli i mierzyli ich zdegustowanymi spojrzeniami.
— Sasuke, na miłość boską! — syknęła, ciągnąc Uchihę w kierunku damskiej łazienki. A musieli przejść przez całą cholerną salę. Sasuke bał się, że znowu coś zacznie mu wystawać. Przepychając się między gośćmi, myślał tylko o tym, że bardzo chętnie by teraz kogoś zabił. Najlepiej Naruto.
Weszli do łazienki dokładnie w momencie, kiedy Hidan, z wyrazem obrzydzenia na twarzy, pukał do drzwi kabiny, w której zostawili Naruto. Sakura wykazała się najszybszym refleksem.
— Zboczeńcy — krzyknęła, udając oburzoną, choć tak naprawdę była przerażona faktem, że niemal odkryli ich tajemnicę.
— My, tylko... — Kakuzu, towarzysz Hidana, spojrzał na niego porozumiewawczo — ... pomyliliśmy toalety — stwierdził i pociągnął kolegę do wyjścia. Coś tam mu szepnął, czego nikt z drużyny siódmej nie zdołał usłyszeć.
Trzasnęły zamykane drzwi łazienki.
— No, nareszcie! — Naruto wyszedł ze swojej kabiny. — Myślałem, że dostanę zawału! — Spojrzał z wyrzutem na pozostałą dwójkę.
— Dobra, nieważne, trzeba doprowadzić was do ładu — zarządziła Sakura, wyjmując z torebki zapasową parę pończoch. Zawsze ją nosiła, w końcu oczka zdarzały się w najmniej odpowiednim momencie.
— Nie ma papieru? — zawołał Sasuke, który właśnie wszedł do kabiny wcześniej zajmowanej przez Naruto. — Co to za badziewie? — rzucił jednym z dzieł przyjaciela.
— Żurawie, do cholery — warknął Naruto, ubierając nowe rajstopy.
— Zużyłeś na to cały papier? — Sasuke zaczynał się wyraźnie irytować.
— Trzeba było nie pchać sobie połowy w gacie, to by był — odgryzł się Naruto i nic sobie nie robiąc z zszokowanej miny Sakury, wsunął na głowę oddaną mu chwilę wcześniej perukę. — A jak musiałeś powiększać sobie dupsko, to teraz cierp. Albo zawsze możesz ten swój papier wykorzystać wtórnie, tak czy siak, wszystko dla dobra tyłka, nie? – uśmiechnął się, pokazując niemal całe swoje uzębienie.
Sasuke, który kątem oka zarejestrował otwarte w niemym zdziwieniu usta Sakury, próbował z morderczymi zamiarami rzucić się na Naruto, ale w szpilkach nie miał z nim szans. Szybko zrezygnował i teraz jedynie usiłował zabić go wzrokiem. Sakura przez chwilę stała jeszcze w osłupieniu, a kiedy chciała w końcu skomentować słowa Naruto, Uchiha przeniósł na nią swoje spojrzenie, skutecznie ją uciszając. Zamrugała kilkukrotnie i spojrzała na Naruto. Musiała sobie poważnie przemyśleć, czy Sasuke na pewno był godzien jej zainteresowania.
— Naruto, co robili tutaj ci dwaj faceci? – zapytała, zmuszając się do ponownego skupienia na misji.
— Pojęcia nie mam. – Naruto wyraźnie się ożywił. W końcu mógł powiedzieć wszystko, co wiedział. – Wpadli tutaj, bredząc, że coś jest schowane w którejś z kabin. Nie wiem za bardzo, kim byli, ale przez jednego z nich wyplułem krewetkę na buta tego fajfusa Orochimaru! To znaczy w sumie to mi pomógł, bo inaczej bym się udusił, ale no... – wyrzucił z siebie Uzumaki, na koniec wykonując nieokreślony gest dłonią.
— Orochimaru tu jest? – zapytał Sasuke, dopiero teraz, przynajmniej częściowo, zapominając o swoim upokorzeniu.
— Cholera, Naruto, nie mogłeś mówić wcześniej? Przecież właśnie wysłaliśmy jego pracownicę na drugi koniec miasta. Będzie afera, jeśli się zorientuje — jęknęła Sakura. Ten idiota zawsze musiał coś schrzanić.
Niech to szlag, Orochimaru tu jest, pomyślał przerażony Sasuke, zastanawiając się, co powinien zrobić, żeby uniknąć spotkania z tym starym Lucyferem. Może przesiedzi resztę przyjęcia w łazience?
— Musimy przeszukać wszystkie kabiny — zarządził w końcu. — To musi być coś cennego. Wspominali o kimś jeszcze oprócz Orochimaru? Jakieś nazwiska? — zapytał rzeczowo, nawet w przypadku zagrożenia mając głowę na karku.
— Czekaj, mówili o jakimś gościu, chyba Angliku, że to on schował coś w kabinie. Nie wiem, to był chyba ten koleś, co wynalazł Painta.
— Painta?! — zapytała zszokowana Sakura. — Tu coś śmierdzi!
Rzeczywiście, to była jakaś gruba sprawa. Co robiłby tu facet od Painta?
— Tu musi chodzić o jakiś super tajny program szpiegowski — mruknął ze znawstwem Sasuke. — Musimy za wszelką cenę go znaleźć!
— Zaraz mogą tu wrócić! — powiedziała Sakura, podchodząc do drzwi i zastanawiając się, jak mogłaby je zamknąć. Nie mogła. — Pójdę na czaty — mruknęła i nie czekając na ich reakcję, wyszła z łazienki, głośno trzaskając drzwiami.
— No to zostaliśmy sami — zauważył ponuro Naruto.
— Musimy się pośpieszyć. — Sasuke ściągnął szpilki i rozmasował nogi. No, teraz czuł się już o wiele pewniej i stabilniej. Kiedy się pochylał, zauważył, jak Naruto zerka co chwilę w jego stronę. Zmarszczył brwi.
— Co? — zapytał, zakładając ręce na biodra. Wyglądał w tym momencie naprawdę groźnie. Zwłaszcza, że jego wyszminkowane usta zacisnęły się w cienką linię, a wymalowane oczy zmrużyły złowrogo. Wierzcie lub nie, facet z makijażem wygląda strasznie. Wkurzany facet z makijażem - jeszcze bardziej przerażająco.
— Chyba ci się cellulit zmniejszył. — Naruto wskazał palcem pośladki Sasuke i wyszczerzył zęby w zadowoleniu.
Sasuke obejrzał się dokładnie w lustrze i faktycznie, tyłek wydawał się dużo bardziej płaski. Ze zgrozą przypomniał sobie, że w pewnym momencie usiadł przecież na jakimś krześle, żeby na szybko wypić drinka. Zaklął i rzucił się do pierwszej z brzegu kabiny, żeby przywrócić swoim pośladkom kształt.
— Niech to szlag, młotku, stąd też wszystko zabrałeś? — warknął, kiedy w miejscu, gdzie powinna wisieć rolka papieru toaletowego, dostrzegł tylko tekturową rurkę.
— Nie — stwierdził zgodnie z prawdą Naruto. — To znaczy, chciałem, ale już nie było, chyba ta dziewczyna zużyła... No wtedy, gdy tu siedziała i ryczała — wyjaśnił i z wyrazem satysfakcji na twarzy poprawił sobie perukę.
Sasuke był wściekły. Już nawet nie chodziło tylko o zakład, ale o to, by nie zostać rozpoznanym przez Orochimaru. W przypływie desperacji, nie mając nic, co mogłoby się nadać lepiej, zatrzasnął się w kabinie ze stertą srajtaśmowych rękodzieł i postanowił zrobić z nich użytek.

— Draniu, tylko nie moje żurawie — wrzasnął Naruto, kiedy dotarło do niego, co Sasuke właśnie ośmiela się robić. Z impetem godnym szarżującego nosorożca rzucił się i zaczął szarpać za klamkę. Niestety, kiedy w końcu udało mu się praktycznie wyszarpać drzwi z zawiasów, było już po ptakach. A dokładniej większość ptaków robiła za Uchihowy silikon.

1 komentarz:

  1. Witam,
    biedne żurawie Naruto, on się tak trudził z ich zrobieniem... Sakura szybko zaragowała na obecność Hidana i Kakazu... Sasuke szybko udało się zrzucić celulit ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń