Tekst pisany fragmentami przez trzy osoby: mnie, Koko i Yukami. Był tworzony dla zabawy, więc proszę nie traktować go zbyt poważnie.
____________________________________________________
Sasuke poinformował taksówkarza, że znalazł dziewczynę jego pijanego pasażera i wcisnął ją na tylne siedzenia. Wcześniej ściągnął jej z włosów perukę i włożył ją sobie za sztuczny biust. Teraz trzeba było jeszcze tylko odwrócić uwagę kolegi, który zamówił taksówkę dla swojego nie nadającego się już do niczego przyjaciela. I tym właśnie zajęła się Sakura, która uśmiechając się i mrugając porozumiewawczo, doskonale wypełniła swoje zadanie.
—
Chodź — powiedział cicho Sasuke, kiedy taksówka już bezpiecznie odjechała.
Sakura pokiwała głową, żegnając się szybko i raczej nieczule z nowym kolegą,
który, gdy odchodzili, wyglądał raczej na niepocieszonego.
Weszli
z powrotem do hotelu. Sasuke wyczuł na sobie spojrzenie goryla, który kilka
godzin temu skrytykował jego dupę.
—
Coś ci wystaje — powiedział ciężkim barytonem goryl, szczerząc się do nich
bezczelnie. Brakowało mu kilku zębów. Sasuke zerknął w dół i spłonął rumieńcem.
Niewiele
myśląc, wsunął rękę pod sukienkę, poprawiając ukrytą pod nią perukę Naruto.
Sakura spojrzała na niego przerażona. Niektórzy ludzie też to zauważyli i
mierzyli ich zdegustowanymi spojrzeniami.
—
Sasuke, na miłość boską! — syknęła, ciągnąc Uchihę w kierunku damskiej
łazienki. A musieli przejść przez całą cholerną salę. Sasuke bał się, że znowu
coś zacznie mu wystawać. Przepychając się między gośćmi, myślał tylko o tym, że
bardzo chętnie by teraz kogoś zabił. Najlepiej Naruto.
Weszli
do łazienki dokładnie w momencie, kiedy Hidan, z wyrazem obrzydzenia na twarzy,
pukał do drzwi kabiny, w której zostawili Naruto. Sakura wykazała się
najszybszym refleksem.
—
Zboczeńcy — krzyknęła, udając oburzoną, choć tak naprawdę była przerażona faktem,
że niemal odkryli ich tajemnicę.
—
My, tylko... — Kakuzu, towarzysz Hidana, spojrzał na niego porozumiewawczo —
... pomyliliśmy toalety — stwierdził i pociągnął kolegę do wyjścia. Coś tam mu
szepnął, czego nikt z drużyny siódmej nie zdołał usłyszeć.
Trzasnęły
zamykane drzwi łazienki.
—
No, nareszcie! — Naruto wyszedł ze swojej kabiny. — Myślałem, że dostanę
zawału! — Spojrzał z wyrzutem na pozostałą dwójkę.
—
Dobra, nieważne, trzeba doprowadzić was do ładu — zarządziła Sakura, wyjmując z
torebki zapasową parę pończoch. Zawsze ją nosiła, w końcu oczka zdarzały się w
najmniej odpowiednim momencie.
—
Nie ma papieru? — zawołał Sasuke, który właśnie wszedł do kabiny wcześniej
zajmowanej przez Naruto. — Co to za badziewie? — rzucił jednym z dzieł
przyjaciela.
—
Żurawie, do cholery — warknął Naruto, ubierając nowe rajstopy.
—
Zużyłeś na to cały papier? — Sasuke zaczynał się wyraźnie irytować.
—
Trzeba było nie pchać sobie połowy w gacie, to by był — odgryzł się Naruto i
nic sobie nie robiąc z zszokowanej miny Sakury, wsunął na głowę oddaną mu
chwilę wcześniej perukę. — A jak musiałeś powiększać sobie dupsko, to teraz
cierp. Albo zawsze możesz ten swój papier wykorzystać wtórnie, tak czy siak,
wszystko dla dobra tyłka, nie? – uśmiechnął się, pokazując niemal całe swoje
uzębienie.
Sasuke,
który kątem oka zarejestrował otwarte w niemym zdziwieniu usta Sakury, próbował
z morderczymi zamiarami rzucić się na Naruto, ale w szpilkach nie miał z nim
szans. Szybko zrezygnował i teraz jedynie usiłował zabić go wzrokiem. Sakura
przez chwilę stała jeszcze w osłupieniu, a kiedy chciała w końcu skomentować
słowa Naruto, Uchiha przeniósł na nią swoje spojrzenie, skutecznie ją
uciszając. Zamrugała kilkukrotnie i spojrzała na Naruto. Musiała sobie poważnie
przemyśleć, czy Sasuke na pewno był godzien jej zainteresowania.
—
Naruto, co robili tutaj ci dwaj faceci? – zapytała, zmuszając się do ponownego
skupienia na misji.
—
Pojęcia nie mam. – Naruto wyraźnie się ożywił. W końcu mógł powiedzieć
wszystko, co wiedział. – Wpadli tutaj, bredząc, że coś jest schowane w którejś
z kabin. Nie wiem za bardzo, kim byli, ale przez jednego z nich wyplułem
krewetkę na buta tego fajfusa Orochimaru! To znaczy w sumie to mi pomógł, bo
inaczej bym się udusił, ale no... – wyrzucił z siebie Uzumaki, na koniec
wykonując nieokreślony gest dłonią.
—
Orochimaru tu jest? – zapytał Sasuke, dopiero teraz, przynajmniej częściowo,
zapominając o swoim upokorzeniu.
—
Cholera, Naruto, nie mogłeś mówić wcześniej? Przecież właśnie wysłaliśmy jego
pracownicę na drugi koniec miasta. Będzie afera, jeśli się zorientuje — jęknęła
Sakura. Ten idiota zawsze musiał coś schrzanić.
Niech
to szlag, Orochimaru tu jest, pomyślał przerażony Sasuke, zastanawiając się, co
powinien zrobić, żeby uniknąć spotkania z tym starym Lucyferem. Może przesiedzi
resztę przyjęcia w łazience?
—
Musimy przeszukać wszystkie kabiny — zarządził w końcu. — To musi być coś
cennego. Wspominali o kimś jeszcze oprócz Orochimaru? Jakieś nazwiska? —
zapytał rzeczowo, nawet w przypadku zagrożenia mając głowę na karku.
—
Czekaj, mówili o jakimś gościu, chyba Angliku, że to on schował coś w kabinie.
Nie wiem, to był chyba ten koleś, co wynalazł Painta.
—
Painta?! — zapytała zszokowana Sakura. — Tu coś śmierdzi!
Rzeczywiście,
to była jakaś gruba sprawa. Co robiłby tu facet od Painta?
— Tu
musi chodzić o jakiś super tajny program szpiegowski — mruknął ze znawstwem
Sasuke. — Musimy za wszelką cenę go znaleźć!
—
Zaraz mogą tu wrócić! — powiedziała Sakura, podchodząc do drzwi i zastanawiając
się, jak mogłaby je zamknąć. Nie mogła. — Pójdę na czaty — mruknęła i nie
czekając na ich reakcję, wyszła z łazienki, głośno trzaskając drzwiami.
— No
to zostaliśmy sami — zauważył ponuro Naruto.
—
Musimy się pośpieszyć. — Sasuke ściągnął szpilki i rozmasował nogi. No, teraz
czuł się już o wiele pewniej i stabilniej. Kiedy się pochylał, zauważył, jak
Naruto zerka co chwilę w jego stronę. Zmarszczył brwi.
—
Co? — zapytał, zakładając ręce na biodra. Wyglądał w tym momencie naprawdę
groźnie. Zwłaszcza, że jego wyszminkowane usta zacisnęły się w cienką linię, a
wymalowane oczy zmrużyły złowrogo. Wierzcie lub nie, facet z makijażem wygląda
strasznie. Wkurzany facet z makijażem - jeszcze bardziej przerażająco.
—
Chyba ci się cellulit zmniejszył. — Naruto wskazał palcem pośladki Sasuke i
wyszczerzył zęby w zadowoleniu.
Sasuke
obejrzał się dokładnie w lustrze i faktycznie, tyłek wydawał się dużo bardziej
płaski. Ze zgrozą przypomniał sobie, że w pewnym momencie usiadł przecież na
jakimś krześle, żeby na szybko wypić drinka. Zaklął i rzucił się do pierwszej z
brzegu kabiny, żeby przywrócić swoim pośladkom kształt.
—
Niech to szlag, młotku, stąd też wszystko zabrałeś? — warknął, kiedy w miejscu,
gdzie powinna wisieć rolka papieru toaletowego, dostrzegł tylko tekturową
rurkę.
—
Nie — stwierdził zgodnie z prawdą Naruto. — To znaczy, chciałem, ale już nie
było, chyba ta dziewczyna zużyła... No wtedy, gdy tu siedziała i ryczała —
wyjaśnił i z wyrazem satysfakcji na twarzy poprawił sobie perukę.
Sasuke
był wściekły. Już nawet nie chodziło tylko o zakład, ale o to, by nie zostać
rozpoznanym przez Orochimaru. W przypływie desperacji, nie mając nic, co
mogłoby się nadać lepiej, zatrzasnął się w kabinie ze stertą srajtaśmowych
rękodzieł i postanowił zrobić z nich użytek.
—
Draniu, tylko nie moje żurawie — wrzasnął Naruto, kiedy dotarło do niego, co
Sasuke właśnie ośmiela się robić. Z impetem godnym szarżującego nosorożca
rzucił się i zaczął szarpać za klamkę. Niestety, kiedy w końcu udało mu się
praktycznie wyszarpać drzwi z zawiasów, było już po ptakach. A dokładniej
większość ptaków robiła za Uchihowy silikon.
Witam,
OdpowiedzUsuńbiedne żurawie Naruto, on się tak trudził z ich zrobieniem... Sakura szybko zaragowała na obecność Hidana i Kakazu... Sasuke szybko udało się zrzucić celulit ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia