Sasuke miał świadomość,
że Naruto przysuwa się coraz bliżej. Metodycznie, centymetr po centymetrze, z
taką cierpliwością, o jaką nigdy by go nawet nie podejrzewał.
- Kochasz mnie? –
usłyszał. Nie odwrócił się, ale kiwnął głową. – To mi to udowodnij… - głos
Naruto, mimo że bardzo cichy, brzmiał dość pewnie.
Westchnął zrezygnowany.
Czy temu młotkowi nie mogły wystarczyć drobne gesty, pocałunki, a nawet od
czasu do czasu jakieś pieszczoty? Nie, on chciał więcej. Naczytał się durnych
gazet dla nastolatek i ubzdurał sobie jakieś dowody miłości.
- Draniu… – Tym razem
Naruto szturchnął go palcem w plecy, przypominając, że on przecież czeka. Potem
doszło drugie szturchnięcie, trzecie i kilka kolejnych.
Sasuke, choć solennie
sobie obiecywał, że tego nie zrobi, w końcu skapitulował. Jak zawsze zresztą.
Po raz kolejny, klnąc się w myślach za brak asertywności, dał Naruto ten jego
„dowód miłości”. Mimo sporego ryzyka odchylił się na krześle i podniósł pod
odpowiednim kątem kartkę z rozwiązanym już testem maturalnym.
- I co, nie mówiłem, że
wystarczy, jak ty się nauczysz? – zawołał Naruto, gdy tylko, jako jedni z
pierwszych zresztą, opuścili salę egzaminacyjną. – Matura to pikuś – stwierdził
wesoło, w podskokach przemierzając jeszcze pusty, szkolny korytarz. Udało mu
się skopiować wszystkie odpowiedzi, więc miał pewność, że wynik będzie
zadowalający.
- Ostatni raz, ostatni
raz, to był naprawdę ostatni raz – wymamrotał sam do siebie Sasuke, pomstując w
myślach na Naruto, siebie samego i tą całą „beznadziejną” miłość.
Witam,
OdpowiedzUsuńhahha to było rewelacyjne, genialne, boskie, zastanawiałam się o co może chodzić z tym dowodem miłości, może jakieś kocham, pocałunek czy kwiatek, czy jeszcze co tam innego, ale nie przepisanie odpowiedzi na test maturalny....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia