– No to, za mamusię – Neji podniósł
kieliszek i spojrzał pijanym wzrokiem na zegar wiszący na jednej ze ścian.
Wskazywał kilka minut po dziesiątej. Potrząsnął głową, jakby chciał pozbyć się
tego widoku i spojrzał jeszcze raz. Nadal nic się nie zmieniło. Ale przecież
musiało być już zdecydowanie dużo później.
– Za mamusię – zgodził się z nim
Lee. – A ten zegar nie działa – wyjaśnił, widząc błądzące spojrzenie kolegi z
roku.
To już trzecie butelka, którą razem
pili. Neji trafił do pokoju Lee przypadkiem. Musiał się gdzieś schować przed
Tenten, która po piątym piwie zaczęła snuć świetlaną wizję ich wspólnej
przyszłości. Zawsze, gdy była w stanie
wskazującym zachowywała się dziwnie, więc Neji, tłumacząc się, że musi do łazienki,
zostawił dziewczynę z – równie pijaną – koleżanką Sakurą, mając nadzieję, że jutro i tak o wszystkim zapomni. Potem
dołączył do nich jeszcze Sasori, który nigdzie nie mógł znaleźć Itachiego, a szukał
chętnych do zabawy gaśnicą. Kompletnie mieszane i na co dzień mało co mające ze
sobą wspólnego towarzystwo dawało jednak radę, a to za sprawą niczego innego
jak trzech półlitrówek.
– A za tatusia? – Lee polewał już
następną kolejką trochę chwiejną ręką, tak że nie do końca precyzyjnie trafiał
w kieliszki.