19 sierpnia 2010

Rywale - rozdział 28

Kto nigdy nie był o drugiej w nocy na pływalni należącej do Akademii Wychowania Fizycznego – ma czego żałować. Niby to samo pomieszczenie: dwa baseny – jeden pełnowymiarowy, drugi mniejszy, śliskie białe kafelki, po obu stronach zamiast ścian szyby sięgające aż po sufit, wpuszczające zazwyczaj mnóstwo światła – nic nowego. A jednak nikt za dnia nie odniesie tego niesamowitego wrażenia, jakie robi światło księżyca, odbijając się od wody i rzucając tak zwane zajączki na ściany.
Naruto usiał na krawędzi basenu i pomachał nogami, mącąc idealnie gładką taflę.
– Fajnie jest zrobić coś nielegalnego. – Odwrócił głowę w stronę stojącego obok Sasuke. – Poza tym wszystko tu wygląda jak z innej planety.
– Tak myślałem, że ci się spodoba. – Sasuke przykucnął za nim i przesunął nosem po jego szyi. Raz, drugi... Przy trzecim Naruto spiął ramiona i roześmiał się.
– Łaskocze.
– Ty i te twoje łaskotki. – Sasuke nic sobie z tego nie robiąc, ponowił próbę dobrania się do szyi chłopaka, ale ten  go odepchnął.
– Przestań, draniu.
– Chciałbyś. – „Drań" uśmiechnął się, pochylając głowę tak, by widzieć twarz Naruto. – Do tego można się przyzwyczaić, będę cię łaskotał do skutku, aż w końcu przestaniesz reagować – stwierdził tonem znawcy.
– No ty chyba sobie jaja robisz! – Naruto zerwał się gwałtownie i usiłował wstać, ale obejmujące go ciasno ramiona skutecznie to uniemożliwiły.

17 sierpnia 2010

Rywale - rozdział 27

– No, to było... – Sasuke zastanowił się chwilę, patrząc w nienaturalnie błyszczące oczy Naruto, który zaledwie przed sekundą oderwał się od niego. – Nieoczekiwane – stwierdził, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Tylko tyle? – Naruto szumiała mu w uszach, a adrenalina szalała, powodując niesamowite doznania.
– Nie – mruknął Sasuke z lekkim rozbawieniem. – Tylko nie sądziłem, że stać cię na taki gest w miejscu publicznym – dodał, odwracając go w stronę baru, gdzie niezbyt delikatnie potraktowana rudowłosa kelnerka szeptała coś koleżance. Obie wpatrywały się w nich, nawet nie próbując zachować pozorów dyskrecji. Naruto, widząc to, nerwowo rozejrzał się po sali, ale nikt inny chyba nie zwrócił na nich uwagi. Mimo wszystko  poczuł, jak robi mu się gorąco i wcale nie był pewien, czy to kwestia namiętnego pocałunku, czy ogarniającego go w tym momencie przerażenia. Pocałował Sasuke impulsywnie, zupełnie nie myśląc o konsekwencjach. Mógł sobie to tłumaczyć zazdrością, ale przecież byli wśród innych ludzi. Spojrzał niepewnie na Sasuke, ale ten tylko pokręcił głową i biorąc do ręki swój kufel, pociągnął go za sobą w stronę baru.

22 lipca 2010

Rywale - rozdział 26

To było  dopiero trzecie piwo, a Naruto już czuł, jak alkohol zaczyna uderzać  mu do głowy. Wokół panował przyjemny półmrok, z głośników sączyła się muzyka uzupełniana co rusz krzykami grających w bilard w sąsiedniej sali, a dodatkowo jeszcze bliskość Sasuke robiła swoje. No właśnie… Bliskość Sasuke. Jego cichy głos, kiedy coś do niego mówił, jego dotyk, niby przypadkowy, ale nie do końca, jego zapach… Naruto czuł się niemalże odurzony…
– To co, kto idzie po następną kolejkę? – Kiba wstał i wzniósł do góry pusty kufel, czekając, aż ktoś do niego dołączy.
– Ja. – Naruto przechylił się i wypił na raz resztę trunku. Uśmiechał się przy tym, jakby cały świat dzisiaj należał do niego. Ale gdyby się nad tym dłużej zastanowić, to chyba już dawno nie był tak szczęśliwy. Nie dość, że siedział tu z przyjaciółmi, to jeszcze miał przy sobie Sasuke. Jego Sasuke. I choć w tym momencie nie mógł zrobić tego, czego pragnął najbardziej, bo raczej całowanie go na oczach przyjaciół wprawiłoby ich w najlepszym razie w lekką konsternację, to jednak czuł te feromony. No nie było sensu już zaprzeczać. Wpadł po uszy.

29 kwietnia 2010

Rywale - rozdział 25

– Nie mogę, jestem już umówiony z Temari.  – Shikamaru pokręcił głową. Co prawda już od jakiegoś czasu chciał wyskoczyć gdzieś tylko z kumplami, ale jego dziewczyna była bardzo apodyktyczna i nawet nie chciała słuchać o żadnych „męskich wieczorach”. Kiba zawsze z tego powodu mu dokuczał, twierdził, że kompletnie dał się zdominować i w sumie miał trochę racji. Shikamaru westchnął. Zawsze, obserwując relacje swoich rodziców obiecywał sobie, że nie da się wcisnąć pod pantofel, tak jak ojciec, a tu proszę… – Wiecie, jakie są baby. – Machnął ręką ze zrezygnowaniem.
Naruto pokiwał głową. Od razu na myśl przyszła Sakura i jej zachowanie, kiedy byli razem. Też zawsze stawiała na swoim i zazwyczaj po prostu dostawała to, czego chciała. Naruto dopiero po pewnym czasie, kiedy już odchorował ten związek, zdał sobie sprawę, że tak było, bo on jej po prostu na to pozwalał. Ale no cóż… Był zakochany, a przynajmniej tak mu się wydawało, więc chętnie ustępował jej w większości rzeczy. Z Sasuke było zupełnie inaczej… Jemu nie ustąpiłby choćby dla zasady. Uśmiechnął się sam do siebie. Byli rywalami i to się nie zmieniało nawet w najbardziej intymnych momentach.

27 kwietnia 2010

Rywale - rozdział 24

Sasuke prowadził auto niekoniecznie zgodnie z przepisami, co Naruto co rusz kwitował prychnięciem.
– No i czego prychasz? – Po którymś z kolei odgłosie wydobywającym się ni to z ust, ni to z nosa, Sasuke w końcu nie wytrzymał.
– Ciągle mi dogryzasz, że jestem kiepskim kierowcą, a sam jedziesz jak daltonista. – Naruto odwrócił się w jego stronę i usiadł bokiem, podciągając nogę na siedzenie. Poprawił pas, bo zaczął niewygodnie wbijać mu się w szyję – Przejechałeś na czerwonym świetle – dodał w kwestii wyjaśnienia.
Sasuke tylko wzruszył ramionami, postanawiając jednak bardziej skupić się na prowadzeniu auta. Był bardzo rozdrażniony i miał świadomość, że w stanie takiej nieuwagi łatwo o wypadek. A tego naprawdę by teraz nie chciał. Jeszcze jakby trafił na jakiegoś furiata, który wyleciałby na niego z gębą, mógłby nie wytrzymać i mu przywalić.  
– Tak w ogóle, wiem, że to wkurzające, ale odpuść. – Naruto złapał jego spojrzenie w lusterku.
– Odpuść? – Sasuke naprawdę musiał być rozdrażniony, skoro nawet na niego warczał. – Tak w ogóle to siadaj po ludzku i zapnij porządnie ten pas.

13 kwietnia 2010

Rywale - rozdział 23

Kiba chodził po pokoju w akademiku, wydeptując ścieżkę w podłodze. Co jakiś czas siadał to na krześle, to na łóżku, ale zaraz wstawał i kontynuował swoją wędrówkę. Myślał. A im dłużej myślał, tym dochodził do coraz dziwniejszych wniosków. Przez cały tydzień obserwował Naruto i był przekonany, że coś jest nie tak. Wydawał się jakiś taki zamyślony, czasami uśmiechał się do siebie bez powodu, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że spędzał dużo czasu z tym cholernym Uchihą i najwyraźniej był z tego powodu zadowolony. Zadowolony!
– Shikamaru, rusz tyłek i chodź, pogadamy z nim. – Kiba w końcu nie wytrzymał i spróbował ściągnąć z łóżka kolegę, który jednak nawet na chwilę nie oderwał wzroku od czytanej książki.
– Daj mi spokój, to takie kłopotliwe – mruknął tylko i machnął ręką, jakby chciał odgonić natrętną muchę. Niestety, Kiba nie odpuścił, więc w końcu, po wielu próbach przekonywania słownego, a także ciągnięcia go za nogę, uznał, że jednak musi jakoś zareagować i podniósł się tak gwałtownie, że współlokator poleciał na swój tapczan, stojący po drugiej stronie małego pokoju w akademiku. – Nie lubię wtrącać się w czyjeś sprawy – wstał, rozprostowując kości i ziewając.

10 stycznia 2010

Rywale - rozdział 22

Sasuke obudził się rano z nieznośnym bólem szyi. Mruknął coś półprzytomnie, chyba jakieś przekleństwo, zastanawiając się chwilę, jakim cudem ma tak dziwnie ułożoną głowę. W końcu jego łóżko nie miało żadnych zagłówków, a poduszki były bardzo wygodne…
– Kurwa! – zaklął i poderwał się gwałtownie, co zaowocowało jeszcze większym bólem. Dopiero teraz dotarło do niego, że wczoraj musiał zasnąć w salonie z głową na oparciu kanapy. W dodatku w ubraniu.
Wstał, rozmasowując sobie kark i zerknął na zegarek. Dochodziła siódma. Wczoraj czekał na Itachiego do późnej nocy, ale ten się nie pojawił. Sasuke, nadal lekko krzywiąc się z bólu, wyszedł z salonu, kierując się do swojego pokoju. Musiał wziąć gorący prysznic, żeby trochę rozluźnić mięśnie, poza tym wypadało doprowadzić się do ładu. Wszedł na schody, gdy natknął się na swoją starszą wersję, która zmierzała w szlafroku do kuchni. Wzrokowi Sasuke nie umknął fakt, że brat ma dzisiaj wyjątkowo podkrążone, nawet jak na niego, oczy.
– Ktoś tu się nie wyspał – rzucił z wyraźną kpiną w głosie, przystając i opierając się o barierkę schodów.