Zazwyczaj głośny sygnał
budzika w mieszkaniu Naruto sprawiał, że chłopak zrywał się na nogi, tym razem
jednak przewrócił się tylko na drugi bok, naciągając na głowę poduszkę. Leżący
obok Sasuke otworzył leniwie oczy i zerknął na zegarek. Była siódma.
– Cholera – mruknął. Najwyraźniej nie usłyszał
budzika w swoim telefonie. Specjalnie ustawił go na wcześniejszą godzinę, żeby
rano wstać i pojechać jeszcze do domu po ubrania na zmianę. Teraz już nie
zdąży. Znów przymknął powieki i objął zagrzebanego w pościel Naruto, muskając
ustami jego szyję.
– Chyba musimy wstawać – stwierdził cicho,
jednak Naruto tylko pokręcił głową. Sasuke uśmiechnął się. – Uwierz, też
wolałbym tu zostać i… – przesunął dłonią po jego plecach – robić coś o wiele bardziej ekscytującego, niż
słuchanie wywodów Kakashiego, ale… – ugryzł lekko skórę na jego ramieniu – chyba
nie spodoba mu się nasza nieobecność.
Naruto przewrócił się
na plecy i spojrzał zaspanym wzrokiem.
– Trzeba było o tym pomyśleć, zanim zacząłeś
mnie molestować – stwierdził i ścisnął trzymaną w ramionach poduszkę.
– Żałujesz? – Sasuke podniósł się i opierając
głowę na ręce, patrzył na swojego uroczo wkurwionego chłopaka z uśmieszkiem
zadowolenia.
Naruto tylko coś
burknął (że ma się odwalić, czy jakoś tak – Sasuke nie zrozumiał, bo ten tak
mamrotał) i zwlekł się z łóżka. Poszedł do łazienki, uznając, że zanim zacznie
odpowiadać na jakiekolwiek pytania, musi przynajmniej całkowicie się obudzić.
Odkręcił zimną wodę w kranie i przemył twarz. Spojrzał w lustro. Tak strasznie
chciało mu się spać, że byłby w stanie usnąć nad tą umywalką na stojąco. Po
chwili zobaczył w odbiciu stojącego za nim Sasuke.
– Wyglądasz, jakbyś się co najmniej nie wyspał –
stwierdził, mrużąc złośliwie oczy. Uśmiechnął się przy tym tak, że Naruto miał
ochotę mu przyłożyć. Tak dla zasady. – Co robiłeś przez całą noc?
– Spadaj, Uchiha – warknął i ochlapał go zimną
wodą, ale w kącikach ust bystry obserwator dostrzegłby hamowany uśmiech. Naruto
ominął zadowolonego z siebie Sasuke, wszedł do kabiny prysznicowej i zamknął szklane
drzwi.
Naruto musiał pożyczyć Sasuke
jakieś czyste ubranie. Nie bardzo mieli czas na przeszukiwanie szafy, dlatego
wyciągnął pierwszą z brzegu czarną koszulkę i wygrzebał z szuflady jakieś
bokserki. Korciło go co prawda, żeby zaoferować Sasuke swój t-shirt z napisem:
„Młodzież w stanie nietrzeźwym może spowodować potomstwo”, jednak ostatecznie
sobie darował. Żarty żartami, ale to był dość drażliwy temat. A nie chciał mu
psuć humoru przynajmniej, póki byli w mieszkaniu. Bo później może być dużo
gorzej. Naruto obawiał się, że jeszcze kilka głupich komentarzy i Sasuke
naprawdę rozwali komuś nos.
Byli lekko spóźnieni, a
to wszystko przez Sasuke, który wydziwiał nad kolorem bokserek. Kategorycznie
odmówił założenia pomarańczowych. Naruto w końcu wyszukał mu jakieś ciemne,
choć nie rozumiał, co mu się nie podoba w tym kolorze.
Kiedy w końcu dotarli
na uczelnie, okazało się, że wykład jeszcze się nie zaczął. Znaleźli miejsca w
tylnym rzędzie auli, obok Kiby i Shikamaru, i czekali na spóźnionego, jak
zwykle zresztą, Kakashiego.
Sasuke udawał, że czyta
notatki. Niestety, od wczoraj nic się nie zmieniło, nadal był pod obserwacją
zaciekawionych, choć lepszym określeniem byłoby wścibskich, studentów. Naruto
próbował odpowiadać na pytania siedzącego obok Kiby, jednak obecność Sasuke po
prawej stronie i wspomnienie dzisiejszej nocy sprawiały, że ciężko było mu się
skupić na czymkolwiek.
– Nazwałem go Akamaru. – Kiba pochylił się w
jego stronę, opowiadając z pasją o swoim nowym psim nabytku. – Słuchasz mnie? – spytał, widząc nieobecny
wzrok przyjaciela.
–
Tak, słucham. Nazwałeś go Shikamaru – rzucił na odczepnego Naruto, który
w swojej głowie widział w tym momencie tylko zasnute mgiełką pożądania oczy
Uchihy i jego potargane
włosy.
Cała trójka – Kiba, Shikamaru i oderwany od swoich notatek
Sasuke – spojrzeli momentalnie na niego.
Sasuke uśmiechnął się pod nosem. Rozumiał stan Naruto, w końcu od dobrych pięciu
minut sam tak naprawdę wpatrywał się w jedno i to samo zdanie. Shikamaru tylko
pokręcił głową i westchnął, za to Kiba chwycił zeszyt i zdzielił nim Naruto po
głowie.
–
Nie słuchasz mnie – stwierdził, rozeźlony ignorowaniem jego osoby.
W tym momencie drzwi do auli
uchyliły się z lekkim skrzypnięciem, a Naruto, będąc w duchu wdzięczny za
przybycie Kakashiego, uśmiechnął się tylko przepraszająco do Kiby. Spojrzał w
dół, jednak przy wejściu znajdującym się w dolnej części pomieszczenia nie było
ich trenera. Stał tam za to wysoki chłopak z ciemnymi, spiętymi gumką
włosami.
–
Itachi? – Naruto spojrzał zdziwiony na Sasuke, jednak na jego twarzy
również widać było zaskoczenie.
Przybyły gość podszedł do stojącego
na podwyższeniu biurka, skupiając na sobie uwagę studentów.
–
Czy pana Kakashiego dzisiaj nie będzie? –
Zapytała jakaś dziewczyna z pierwszego rzędu.
–
Nie, nie, ja w innej sprawie. – Itachi uśmiechnął się i poprosił o
ciszę. – Nazywam się Uchiha… – W tym
momencie wiele osób odwróciło głowy i spojrzało na Sasuke, szepcząc coś między
sobą. – Itachi Uchiha –
poprawił się, co wyszło dość komicznie, jakby chciał sparodiować sposób
przedstawiania się Jamesa Bonda. – I, tak, tak, ten tam to mój brat – dodał,
widząc zachowanie studentów.
Tym razem zaciekawiony wzrok
obecnych powędrował z powrotem w stronę podestu.
– Doszły mnie plotki na temat
Sasuke oraz waszej koleżanki Sakury – kontynuował, widząc, że twarze kilku
blisko siedzących dziewczyn spochmurniały. – W związku z tym chciałbym to
wyjaśnić i prosić wszystkich, aby nie przypisywali moich zasług mojemu
młodszemu braciszkowi – oświadczył zabawnym tonem – ponieważ to ja zostanę
dumnym rodzicem, a nie on – zakończył i puścił oko w kierunku Sasuke, powodując
tym samym wybuch śmiechu w auli. Jednak nie był to żaden szyderczy
chichot, Itachi zrobił na
wszystkich tak pozytywne wrażenie, że na jego słowa zareagowali raczej jak na
zabawną anegdotkę.
–
W takim razie, gratulujemy – zawołał jeden ze studentów, a kilka głosów
go poparło.
–
Gratulacje i kwiaty przyjmuję na zewnątrz – zażartował Itachi i ukłonił
się wszystkim, powodując nową falę wesołości. Zszedł z podwyższenia i zerkając
jeszcze po drodze na uszczęśliwione twarze dziewczyn, otworzył drzwi. – I tak
czeka was zawód miłosny – mruknął pod nosem, wychodząc.
Sasuke, mimo że najchętniej ukręciłby
Itachiemu łeb za „młodszego braciszka”, to ogólnie rzecz biorąc nie był zły. Co
prawda w jego mniemaniu mógł wymyślić coś mniej spektakularnego, no ale to w
końcu Itachi. Gdyby tylko jeszcze Naruto nie trząsł się przez cały wykład ze
śmiechu i nie szturchał go co chwilę, powodując, że jego zwykle idealne pismo
przypominało teraz jakieś bohomazy… Westchnął i odłożył długopis.
–
No i co cię tak śmieszy? – mruknął w jego stronę.
–
Od dziś twój brat jest moim idolem. – Naruto zasłonił sobie usta,
kaszląc i tym samym maskując głośniejszy wybuch wesołości.
–
Nie wątpię. Obaj lubicie robić przedstawienia – stwierdził Sasuke,
przypominając sobie i jemu przy okazji pierwszy dzień roku szkolnego.
O dziwo, teraz tamta sytuacja
powodowała u niego lekki uśmiech, a nie złość, jak kiedyś. Zresztą nawet wtedy
tylko przez pierwszych kilka dni ten wygłup był naczelnym tematem plotek, potem sprawa dość szybko
ucichła. Chyba nikt tak naprawdę nie uwierzył w odmienną orientację seksualną
akademickiej gwiazdy.
–
Ma się ten talent – uśmiechnął się zawadiacko Naruto i tym razem
szturchnął przypadkiem Kibę, za co tamten bezceremonialnie kopnął go w
piszczel.
Wykłady i trening skończyły się po
osiemnastej, było już ciemno. Sasuke rozmawiał z kimś przez telefon, więc
Naruto czekał na niego, stojąc oparty o ścianę budynku. Zarzucił sobie plecak
na jedno ramię i przeprosił Kibę, któremu wcześniej obiecał odwiedziny w
akademiku. Akamaru musiał poczekać, a on sam – odpocząć.
–
Ale jutro przyjdziesz? – Kiba próbował wymóc przyrzeczenie.
Naruto kiwnął głową.
– Ok, to do jutra. – Kiba założył
na siebie trzymaną jeszcze przed chwilą w ręku szarą kurtkę i poszedł w stronę
akademika.
Kiedy Sasuke w końcu skończył
rozmowę, podszedł do niego i rozglądając się dyskretnie, objął go lekko w pasie.
–
Muszę się przebrać we własne ciuchy – mruknął, a jego ręka zsunęła się
na tyłek i ścisnęła prowokacyjnie jeden z pośladków. Stali tyłem do ściany,
więc nikt, nawet jakby się teraz pojawił, raczej by tego nie zauważył. – A
potem coś wymyślimy.
Naruto uśmiechnął się i skinął
głową. W momencie, kiedy Sasuke stosował takie argumenty, nawet jego zmęczenie
gdzieś ulatywało.
Sasuke, kiedy tylko dotarli do jego
domu, zostawił Naruto w kuchni i wbiegł na górę. Jego rodzice mieli dzisiaj do
załatwienia sporo spraw w firmie, a Itachiego nie było, więc powiedział mu,
żeby zrobił im obu kawę. Byli zmęczeni, trochę kofeiny się przyda. Sam miał
zamiar wziąć szybki prysznic i przebrać się w coś swojego.
Naruto wstawił wodę i wyjął z
szafki dwa kubki. Trochę dziwnie się czuł, krzątając się po kuchni. Jasne,
bywał tu często, ale wtedy rodzice Sasuke byli pewnie gdzieś daleko, nie było
ryzyka, że wpadną znienacka i zastaną w swoim domu obcego faceta.
Poczekał, aż woda się zagotuje i
zalał kubki z kawą. Chwilę później prawie podskoczył, kiedy usłyszał
charakterystyczny odgłos otwieranego kluczem zamka. Omal nie oblał się
wrzątkiem. Cholera! Wiedział, że nie powinien tu być. Odstawił czajnik i chciał
niezauważalnie przemknąć do pokoju Sasuke, ale nie zdążył, bo drzwi się
otworzyły, a do przedpokoju wszedł Itachi.
–
Cześć. – Ten, ku zaskoczeniu Naruto, wcale nie zdziwił się na widok jego
osoby. – Wiesz, to zabawne, ale widuję cię chyba częściej niż własnego brata –
zażartował Itachi. Odwiesił kurtkę i wszedł do kuchni. – Siadaj, nie gryzę –
dodał, widząc na stole dwa parujące kubki z kawą.
Naruto, trochę zdezorientowany
uwagą Itachiego, usiadł z powrotem, ale nie bardzo wiedział, co powiedzieć.
–
Fajnie było odwiedzić dzisiaj uczelnię, przypomnieć sobie stare czasy. –
Itachi krzątał się teraz, znów nastawiając wodę na kawę i nie przejmując się
zupełnie zmieszaniem gościa. – Z mlekiem? – spytał, patrząc na jeden tylko do
połowy zalany kubek.
Naruto kiwnął głową. Rozluźnił się
trochę.
–
Nie wiedziałem, że studiowałeś w akademii – stwierdził po dłuższej
chwili.
Itachi krzątał się chwilę po
kuchni, w międzyczasie dolewając mu do kawy mleka. Sobie zresztą też.
– Bo nie studiowałem – uśmiechnął się i siadając w końcu przy stole,
upił łyk ze swojego kubka w muchomorki. – Skończyłem grafikę komputerową na
politechnice, ale na waszej uczelni były zawsze najładniejsze dziewczyny. Było
co podziwiać – szczupłe, wysportowane – rozmarzył się. Po chwili o czymś sobie
przypomniał, bo wstał i krzycząc „zaraz wracam”, pobiegł do samochodu.
Wrócił z dwoma bukietami lilii.
Chyba lilii, bo Naruto na kwiatach to tak średnio się znał. Jak już kupował coś
jakiejś dziewczynie, to raczej róże. Ponoć tak było romantycznie i każda to
lubiła. On sam wolał słoneczniki, miały ładny kolor.
Itachi przeszukał wszystkie
kuchenne szafki w poszukiwaniu jakiegoś wazonu, ostatecznie jednak kwiaty
wylądowały w napełnionych zimną wodą kuflach od piwa.
–
Dla Sakury? – Naruto wydawał się już na tyle ośmielony, że zadał to
pytanie.
Itachi pokiwał głową.
– Oba? – Naruto uniósł brwi w
geście zdziwienia.
– Nie, drugi dla jej matki – powiedział Itachi i
usiadł z powrotem przy stole. – Tak wypada. Zwłaszcza w mojej sytuacji –
wyjaśnił nie do końca składnie. – Pamiętaj o tym, jak będziesz… ekhm – zająknął
się. – Zresztą nieważne – zakończył temat, uśmiechając się pogodnie i
puszczając mu oko.
Naruto czuł, że jego twarz robi się
czerwona. Czyżby Itachi coś sugerował? Po tamtej sytuacji w samochodzie, to
było wysoce prawdopodobne. Domyślił się? Na pewno! Zaschło mu w gardle, więc
napił się kawy, zastanawiając się, jak z tego wybrnąć, na szczęście w tym
momencie usłyszał odgłos kroków na stopniach. Sasuke. W samą porę – pomyślał,
oddychając z ulgą. Wolał póki co na takie tematy z nikim nie rozmawiać.
– Naruto… – Itachi spojrzał
na niego uważnie. Położył mu rękę na ramieniu, uśmiechając się porozumiewawczo.
– Dbaj o niego – mruknął, jak gdyby nigdy nic, i dopijając ostatni łyk kawy,
wstał zza stołu i ruszył w stronę swojego pokoju.
Jak tylko zobaczyłam rozdział uśmiech rozświetlił moją twarz i tak było przez cały tekst. Szerzej było jak Itachi wpadł na uczelnię ;) Dumny rodzic, hehe ;D
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się poranek. Taki... naturalny. Pobudka, przytulasek, całusek. Potem jakże uprzejma i pełna uczuć wymiana zdań ;)
Bardzo lubię Itachiego, jakiego przedstawiasz. Cieszę się, że poczuł się rodzicem i mam nadzieję, że wyjdzie im wspólne życie. Właśnie sobie uświadomiłam, że Sasuke będzie teraz widywał BRATOWĄ częściej, hehe. Jakoś będzie musiał przyzwyczaić się do tej myśli. Mam nadzieję, że uchihowskie geny są silniejsze i nie wyjdą różowe dzieci ;D
No i oczywiście Itaś, mądre stworzenie, domyślił się wszystkiego. Teraz nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, żeby popatrzeć, jak Uzumaki szuka szczęki po ostatnim zdaniu ;D
Pięknie moja droga :* Wena i czasu życzę ku naszej radości.
Po weekendzie doszłam do siebie ale co z tego, jak tydzień pracy mnie zabił ;) I tak będzie mnie zabijał do lata. Mam roboty po kokardki, a kiedyś trzeba spać :/ Ech.
To ja Cię ściskam i nie jęczę, bo to i tak nic nie da ;)
:*
Daimon
Itachi jest również moim idolem. Nie za tą akcję nie uczelni - chociaż była świetna - ale za ostatnie zdania wypowiedziane do Naruto. Oczywistym było, że wie, jednak tak fajnie się to czytało.
OdpowiedzUsuńBiedny Naruto. Jak będzie częściej gościć Sasuke, to się raczej nie wyśpi.
Ogółem rozdział wydał mi się raczej spokojny i liczę na jakąś ciekawą akcję, kiedy chłopaki będą w odwiedzinach u Kiby.
pozdrawiam i multum weny życzę ;)
Końcówka po prostu genialna! Tak słodko i niewinnie :) Itachi to ma jednak intuicję haha ;D Naprawdę z niecierpliowscią czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSuper czyta się te opisy sielankowych chwil w łóżku :D żyć, nie umierać.
OdpowiedzUsuńbumbum
Zapomniałam jeszcze napisać o koszulce :D Już widzę reakcję ludzi, jak Sasuke wchodzi do szkoły z takim transparentem na piersi ;D
OdpowiedzUsuń:*
Daimon
Tak lecisz z rozdziałami, że nawet nie nadążam z komentowaniem :)Fajne uczucie, wiesz? Idziesz skomentować, a tu już nowy rozdział. Od razu mi się humor poprawił, jak zobaczyłam 32 część :)
OdpowiedzUsuńOk. mam do skomentowania dwa rozdziały, więc muszę jakoś zebrać do kupy swoje myśli.
Po pierwsze, i najważniejsze, bardzo się cieszę, że jednak się przełamałaś, to był naprawdę przyjemny powrót Sanu w wersji yaoi, którą pamiętam z 'Kłamstwo nie staje...'. I muszę ci powiedzieć, że jeśli się tak zastanowić, to poprzednia scena erotyczna bardziej mi pasowała do Rywali, niż pierwszy raz chłopców na basenie. Klitka Naruto bardziej mi chyba pasuje do tego opowiadania, bo to przecież tutaj Sasuke opiekował się Uzumakim, kiedy ten był chory, tutaj narodziła się przecież ich więź. A kiedy porównuję te dwie sceny, mam wrażenie, że pierwsza jest jednak zbyt 'niezwykła', czy 'oryginalna', a w tym opowiadaniu, dla mnie, najważniejsza jest ten realizm, który wychodzi ci zupełnie naturalnie, bezpretensjonalnie, ja w niego wierze i inni też - i to jest najważniejsze w tym opowiadania, ten magiczny klimat pierwszego razu w porównaniu z tą łóżkową sceną wypada nieco blado. Bo w pierwszej było magicznie, ale to druga urzekła mnie swoim intymnym klimatem.
Jeśli chodzi o Itachiego, kurde, kiedy Sasuke powiedział Naruto o tym, że Sakura odeszła, to myślałam, że dlatego, że nie chce tego dziecka i zamierza zrobić skrobankę, ale chyba o tym ci już pisałam w poprzednim komentarzu, tak mi się przynajmniej zdaje. A tu takie buty, Itachi i Sakura zostaną rodzicami, kurde, ale to dziwne :D Ale to rozegrałaś, jestem pod wrażeniem, bardzo mi się podoba ich wątek, pomimo, że normalnie nie lubię Sakury, ale w twoim opowiadaniu lubię, normalnie lubię o niej czytać i chce się bardzo dowiedzieć, jak to będzie dalej. Naruto czy Sasuke zostanie Ojcem Chrzestnym? ;>
Dwie rzeczy mi nie pasowały:
'- Mogę się przyłączyć! – Sasuke zawołał, przekrzykując szum wody. Usłyszał tylko stłumione „spadaj”.' - krzyczący z rozbawieniem Sasuke jakoś mi w ogóle nie pasuje, te słowa do niego nie pasują i to zachowanie, był to tylko ten jeden moment, w którym, moim zdaniem, Sasuke nie był sobą.
i druga rzecz:
'rzucił blondyn, który w swojej głowie widział w tym momencie tylko zasnute mgiełką pożądania oczy Uchihy, jego potargane włosy i przyśpieszony oddech.'
da się zobaczyć przyśpieszony oddech? :)
Ok. kończę. Z niecierpliwością czekam na kolejną część, mam nadzieję, że nadal popędzisz jak torpeda z rozdziałami.
Pozdrawiam serdecznie
Koko
Ach, ten Itachi. Typ niepokorny. Kurdę, strasznie lubię sposób, w jaki go kreujesz. No i to jego przedstawienie w akademii... Wyszło tak jakoś naturalnie, że chyba lepiej nie mogłaś już tej sprawy poprowadzić. Co do kwiatów... Czyżby Itaś chciał się oświadczyć? Nie no, wolę nie wybiegać za bardzo w przód. Równie dobrze mogłyby być to kwiaty w geście... No dobra, poddaje się. Tylko jedno mi w głowie.
OdpowiedzUsuńOk, więcej nie napiszę bo komentarz byłby jeszcze mniej składny niż jest obecnie.
Czekam na news :)
Pozdrawiam.
No i nam głównego bohatera o zawał przyprawi...
OdpowiedzUsuńshadowstar
Ohh, taki prezent w urodziny mi zrobić. ^^ Dziękuję! :D
OdpowiedzUsuńOstatnie słowa Itahciego po prostu mnie zamurowały. ;D Cóż on już wie? ;d
Po prostu ŚWIETNE ! :D
Kylaan
No tak - też prawda, jednak nie wierzę, aby całą akademię udało im się to trzymać w tajemnicy. W końcu, jakoś, to MUSI, po prostu MUSI wypłynąć. No bo jakie jest prawdopodobieństwo, że NIKT nie zobaczy ich w ŻADNYM miejscu publicznym, kiedy chłopcy są coraz śmielsi w wyborze nie tylko miejsc, ale też w zachowaniach?
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wierzę, żeby nie było ŻADNEJ życzliwej duszyczki, której zależałoby na pogrążeniu Sasuke, Naruto, lub obu - nie wiem czemu, ale myśląc 'Sasuke' i 'pogrążyć' w jednym zdaniu...od razu pomyślałam 'Kabuto', heh.
Jakkolwiek wiem, że czego byś nie wymyśliła i tak czytam to z zadowoleniem, a jak doskonale wiesz, nie należę do pseudofanek, które cały komentarz zawierają w 'YAY!KOCHAM CIĘ', lub 'KAWWWWWAAAAIIII! NEXT CHAAAAAPCIO! PLIIIIIS *>*' ;)
Dobra, to była subiektywna, być może niesprawiedliwa ocena.
BTW - Respect dla Itacha i mam nadzieję, że przemówi Haruno do rozsądku, choć i tak dziewczyna po jego wystąpieniu będzie obiektem zazdrości wieeeelu panienek z akademika. No bo kto by nie chciał starszego(a co za tym idzie z własnymi dochodami), przystojnego( są jakieś obiekcje?), odważnego( ilu gości miałoby odwagę powiedzieć 'hallo to JA!) i dowcipnego faceta?
Chciałam jeszcze dodać, że twoje opowiadanie byłoby świetnym filmem, jak nie książką ;D Oczywiście z prawdziwymi aktorami
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawa historia, gdyby tak przeciągnąć bardziej czas ich wahania się nad tym uczuciem, jeden z nich mógłby się do tego przekonać dużo później, coś podciągnąć z 'Sali Samobójców' ... ;D A na końcu byłby happy end. Można by dodać jeszcze do tego próbę samobójczą. Ludzie lubią takie rzeczy. A filmów tego typu jest naprawdę bardzo mało ;)
Kylaan
Ilekroć mam napisać komentarz na blogspocie, tylekroć moja inteligencja zanika i się gubię :D
OdpowiedzUsuńEhh, no dobra, to przeczytałam sobie całość od początku. Muszę stwierdzić, że wiele rzeczy już nie pamiętałam. Ogólny zarys historii, jak najbardziej, ale szczegóły mi umknęły. Miło było sobie odświeżyć :)
Nie ma rączek, nie ma nóżek, nie ma innych pluszaków, jednym słowem, jest fajnie, przynajmniej dla mnie :D
Lubię Itachiego. Zawsze go lubiłam, ale tutaj wyjątkowo jest sympatyczny. Taki postrzelony facet, który dużo widzi, wiele rozumie, ale dla dobra ludzkości nie wychyla się ze swoją inteligencją.
Co ja tutaj jeszcze... aaa kurde, czekam aż w szkole wreszcie się dowiedzą o Sasuke i Naruto i cały czas się zastanawiam, jak do tego dojdzie. Będzie duże bum i ogólna awersja, duże bum i ogólna akceptacja, czy może zupełnie po cichu? Neee, po cichu nie da rady, nie przy tym, jakim idolem kobiet jest Uchiha ;) No dobra, o Itachim już napisałam, a to on królował w tym rozdziale, więc na koniec tylko - mam nadzieję, że Naruto będzie dbał o Sasa, zgodnie z wolą jego braciszka.
Pozdrawiam ciepło :)
Przedwczoraj wpadłam zupełnym przypadkiem na twojego bloga, a teraz już nie mogę się od niego oderwać. Twój blog jest jednym z najlepszych blogów SasuNaru jakie czytałam (słowo, a czytałam ich wieleee), a to opowiadanie jest po prostu ZAJEBISTE. Przeczytałam całą zawartość twego bloga w niecałe 2 dni ( i jestem z siebie dumna, biorąc pod uwagę mało wolnego czasu XD ) i chyba zakochałam się w "Rywalach"... Piszesz tak realistycznie i naturalnie ( no i oczywiście nie popełniasz błędów. Nienawidzę czytać opowiadań z błędami ortograficznymi... ), że czuję się jakbym czytała jakąś książkę, nie bloga. Po prostu super. ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, nie mogę się doczekać reakcji Naruto na słowa Itachiego. Myślę, że on coś wie... :) Tylko... szkoda, że przerwałaś w takim momencie... Ach.. ile ja bym dała, za zobaczenie reakcji i miny Naru...
Zgadzam się z pozostałymi. W samym anime Itachi był jedną z moich ulubionych postaci, a w twoim opowiadaniu przedstawiłaś go jeszcze lepiej. W sumie taki charakter i zachowanie do niego pasuje... XD
Nie mogę się doczekać, aż ich mały sekrecik wyjdzie na jaw. No i jak do tego dojdzie? Prędzej czy później musi do tego dojść, bo nieco bardziej spostrzegawcze osoby (Shikamaru, Itachi) już się domyśliły. A może oni sami postanowią się zdemaskować?
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że dodasz go w miarę szybko.
Pozdrawiam i dużo weny życzę. ;)
Itachi master :) Chylę czoła przed pomysłowością pani autorki :)
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Itachi w pięknym stylu sprostował wszystko, czyżby domyślił się że Sasuke i Naruto są razem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, w pięknym stylu sprostował wszystko czyżby domyślił się że Sasuke i Naruto są razem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka