17 sierpnia 2010

Rywale - rozdział 27

– No, to było... – Sasuke zastanowił się chwilę, patrząc w nienaturalnie błyszczące oczy Naruto, który zaledwie przed sekundą oderwał się od niego. – Nieoczekiwane – stwierdził, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Tylko tyle? – Naruto szumiała mu w uszach, a adrenalina szalała, powodując niesamowite doznania.
– Nie – mruknął Sasuke z lekkim rozbawieniem. – Tylko nie sądziłem, że stać cię na taki gest w miejscu publicznym – dodał, odwracając go w stronę baru, gdzie niezbyt delikatnie potraktowana rudowłosa kelnerka szeptała coś koleżance. Obie wpatrywały się w nich, nawet nie próbując zachować pozorów dyskrecji. Naruto, widząc to, nerwowo rozejrzał się po sali, ale nikt inny chyba nie zwrócił na nich uwagi. Mimo wszystko  poczuł, jak robi mu się gorąco i wcale nie był pewien, czy to kwestia namiętnego pocałunku, czy ogarniającego go w tym momencie przerażenia. Pocałował Sasuke impulsywnie, zupełnie nie myśląc o konsekwencjach. Mógł sobie to tłumaczyć zazdrością, ale przecież byli wśród innych ludzi. Spojrzał niepewnie na Sasuke, ale ten tylko pokręcił głową i biorąc do ręki swój kufel, pociągnął go za sobą w stronę baru.

– I jak, podobało się przedstawienie? – zapytał, stając bez cienia zakłopotania na twarzy przed kelnerkami i odstawiając na blat pustą szklankę.
Naruto uniósł brwi i spojrzał na niego z niezrozumieniem, ale ten nie reagował.
– Wołałabym być na jego miejscu… – Ruda kelnerka najwyraźniej nie miała skrupułów, jeżeli chodzi o podryw, zwłaszcza, że od samego początku nie ukrywała, iż Sasuke jej się podoba. – Jestem Karin – przedstawiła się, jak gdyby nigdy nic.
– Świetnie, Karin, tylko widzisz… ­– Sasuke pochylił się w jej stronę i uśmiechnął się czarująco. – Ja nie lubię nachalnych dziewczyn – szepnął, dając jej kosza w niezbyt delikatny sposób. – A teraz poproszę dwa piwa. Dla mnie i dla Naruto. – Ostatnie słowo dość ostro zaakcentował.
Karin, która przez chwilę marszczyła nos, w końcu wzruszyła ramionami i przystawiła szklankę do nalewaka. Kiedy złoty płyn napełniał już drugie naczynie, nie omieszkała zapytać przesłodzonym do bólu głosem, czy dla szanownych klientów dolać do alkoholu soku i podać słomki, co było jawną kpiną, bo zwykle to kobiety zamawiały piwo w ten sposób. Sasuke tylko prychnął pod nosem, nie mając zamiaru przejmować się obrażoną najwyraźniej dziewczyną. Nigdy nie lubił takiego narzucania się, a teraz, gdy obok stał Naruto, chciał jak najszybciej urwać ten niezbyt subtelny i wyłącznie jednostronny flirt.

Wrócili do małej sali, gdzie towarzystwo studentów nieźle się już rozkręciło. Raczej nikt z przyjaciół nie mógł widzieć ich pocałunku, no chyba że ktoś akurat wybrał sobie tamten moment na wycieczkę do toalety znajdującej się w pomieszczeniu z barem. Jednak sądząc po zachowaniu, nic takiego nie miało miejsca.
Naruto, ogarniając wzrokiem wszystkich siedzących w jednym boksie, dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak dużo w ostatnim czasie się zmieniło. Zwykle wychodził tylko z Kibą i Shikamaru. A teraz? Znajomość przyjaciela z Temari zaowocowała tym, że do grona znajomych dołączyła Tenten i Neji, z którym, mimo że byli w jednej drużynie, nie rozmawiali wcześniej prawie wcale. Neji przyprowadził dodatkowo Hinatę, a ona Ino. No i był z nimi jeszcze Sasuke. Naruto uśmiechnął się do swojej szklanki, kopiąc go pod stołem. Ten, nie bardzo wiedząc o co chodzi, odwdzięczył mu się tym samym akurat w momencie, kiedy podniósł pełny kufel i chciał się napić. Piwo pociekło mu po brodzie.
– Może jednak przynieść ci słomkę? – zaproponował, patrząc jak Naruto szuka w kieszeni chusteczek, żeby się wytrzeć. – Albo nie, lepszy byłby śliniaczek – szepnął po chwili zastanowienia.
– Spadaj, Uchiha – odgryzł się, doprowadzając się do względnego porządku. Trochę poleciało na koszulkę, ale to już będzie musiało samo wyschnąć.
– Uchiha? A jeszcze przed paroma minutami mówiłeś… Czekaj, czekaj, jak to było? Sasuke, kochanie…
– Co? Ja niczego takiego nie powiedziałem! – Naruto obruszył się i odwrócił głowę, ale widząc minę Sasuke i jego ironiczne spojrzenie, zorientował się, że tamten zwyczajnie sobie z niego żartuje. – Jesteś wredny – mruknął.
– Taki już mój urok… – Sasuke puścił do niego oko i napił się piwa.

Wyjście Ewakuacyjne nie posiadało żadnego parkietu ani niczego w tym rodzaju, jednak zwykle po północy ludzie byli już na tyle rozluźnieni alkoholem, że co niektórzy zaczynali podrygiwać między boksami w rytm jakichś lepszych utworów. Nie  miało to co prawda porównania z okresem sesji, gdzie taniec na stołach po zdanych egzaminach był czymś normalnym, ale i tak zachęcało do przyłączenia się.
Tenten usiłowała wyciągnąć Nejiego, ale ten tylko kręcił głową, powtarzając w kółko: „Ja nie tańczę”. Podobnie było z Shikamaru, który uznał to za zbyt męczące i kłopotliwe. Jeżeli chodzi o Sasuke, za odpowiedź wystarczyło jedno spojrzenie.
Nie wiadomo kiedy i jak na stole pojawiła się Tequila i dziewięć kieliszków. Chyba był to pomysł Kiby, a może i nie...
– No to za udaną imprezę – wzniosła toast Ino. Była już naprawdę mocno wstawiona i nawet nie zauważyła, że końcówki jej długiego kucyka wpadły do czyjegoś niedopitego piwa.
– Jest Kiba, jest impreza – zarechotał Kiba, rozlewając tequilę do kieliszków.
Chyba tylko Hinata nie piła wcześniej tego typu alkoholu, bo spojrzała zdezorientowana, gdy ktoś nasypał jej odrobię soli na rękę.
– Musisz polizać – wyrwał się z pomocą Naruto, demonstrując dziewczynie, co ma zrobić. Zabrzmiało i wyglądało to tak dwuznacznie, że całe towarzystwo dostało nagłego ataku śmiechu. – A potem zagryźć... – No tego było już za dużo dla biednego Kiby z bujną wyobraźnią, który aż dostał czkawki – … cytryną – dokończył Naruto, widząc, jak twarz dziewczyny robi się coraz bardziej czerwona. – Nie zwracaj na nich uwagi – mrugnął do niej porozumiewawczo, co nie uszło uwagi Sasuke. Aż syknął, kiedy Naruto posłał Hinacie promienny uśmiech. Cholera, on naprawdę robił się zazdrosny!
– Nie pij więcej – nachylił się i szepnął mu do ucha zdecydowanym tonem.
– Dlaczego? – Naruto odwrócił się zaskoczony. Wyjął komórkę i zerknął na wyświetlacz. – Dopiero po dwunastej…
– Wiem, ale nie pij. – Sasuke spojrzał na niego, a coś w jego wzroku sprawiło, że posłuchał. Choć to wcale nie przyszło łatwo, bo ciągle ktoś go zachęcał, a Kiba, gdy po raz kolejny odmówił tequilli, spojrzał na niego jak na wyjątkowo szokujący okaz botaniczny. Zaczął też coś mamrotać, że ktoś mu kumpla podmienił., ale zostało to zagłuszone przez kolejny toast.


Niecałe pół godziny później Sasuke i Naruto wyszli przed klub.
– Draniu, już przestań się krzywić – Naruto wybuchnął śmiechem, zakładając kurtkę. Jednak trochę wypił, więc był bardzo rozbawiony tym co, się przed chwilą stało.
– Nie mogłeś wymyślić czegoś lepszego? – warknął Sasuke na wspomnienie ostatnich kilkunastu minut. Jego spodnie i bluza były mokre od jakiegoś drinka, którego Naruto niby przypadkiem na niego wylał.
– Nie mogłem, jak jesteś taki mądry, to sam mogłeś coś zrobić. – Naruto wzruszył ramionami. Drań się czepia, a przecież jego koszulka też nosiła ślady soku. Zresztą, co miał wymyślić, żeby urwać się wcześniej i nie wzbudzać tym podejrzeń? Powiedzieć, że maja randkę? Tak, to wyjaśnienie na pewno wszystko by tłumaczyło. Naruto już widział miny przyjaciół… – Tak w ogóle, to gdzie idziemy? – Przystanął i rozejrzał się dookoła, gdy przeszli przez ulicę. Po prawej stronie był akademik, a kilkanaście metrów dalej, dokładnie naprzeciwko nich, mieścił się budynek uczelni i basen.
– Właśnie tam – Sasuke uśmiechnął się i pociągnął go za sobą. Im dalej szli, tym bardziej cichł gwar z pobliskich klubów studenckich i robiło się coraz prywatniej. Zwłaszcza, kiedy skręcili za róg murku, na którym zwykle w cieplejsze dni przesiadywali studenci.
– Sasuke… – Naruto zaśmiał się i zupełnie nagle przycisnął go do ściany. Naprawdę, ale to naprawdę przez cały wieczór starał się kontrolować. I nawet mu to wyszło, poza tym pocałunkiem przy stole bilardowym. Ale teraz byli sami. Teraz mógł go w końcu chwycić za te czarne kudły i pocałować dużo porządniej. I namiętniej. I tak, jak chciał. Sasuke miał w sobie jaką niewytłumaczalną zdolność, do wzbudzania w nim emocji, o jakie sam siebie wcześniej nie podejrzewał. A jak jeszcze dodać do tego alkohol…
– Młotku… – Sasuke, który oczywiście oddał pocałunek, teraz lekko się odsunął, nie wypuszczając go jednak z objęć. Podobał mu się taki Naruto. Westchnął, gdy poczuł język na swojej szyi. Gorący i wilgotny… Powoli, pomiędzy pomrukami zadowolenia, znaczył sobie drogę od obojczyka po wrażliwe miejsce za uchem. Nie, no tego było już za wiele… Jeszcze chwila i zaczną się sobie dobierać do spodni, a potem zrobią to na chodniku przed uczelnią! Cholera. Musiał jak najszybciej działać.  – Chodź – szepnął i nie zważając na protesty Naruto, pociągnął go za sobą.

Wejście na pływalnie o tej porze było naprawdę ryzykowne i Sasuke, decydując się na to z własnej woli,  sam siebie nie poznawał. Gdzie się podział ten poprawny ideał, dbający o każdy szczegół swojej reputacji? Do tej pory zawsze przewracał oczami, słuchając o nowych wybrykach Itachiego, a teraz proszę, robił dokładnie to samo.
– Przez tego młotka głupieje – mruknął sam do siebie, otwierając drzwi boczne. Na jego szczęście Naruto go nie usłyszał, bo na pewno by mu się dostało za to przezwisko.
Wejścia na basen były chroniony kamerami, jednak – o czym Sasuke doskonale wiedział – dało się je spokojnie ominąć. Nie monitorowały na przykład cały czas drzwi, ale obracały się o sto osiemdziesiąt stopni. Jako licealista był tu kiedyś w nocy właśnie z Itachim i Sasorim. Ci dwaj wiedzieli chyba jak obejść wszystkie zakazy, nakazy i zabezpieczenia na terenie uczelni. Zresztą, to przecież był tylko budynek pływalni, nie żaden bank.
– Wiesz co, myślałem, że tylko ja mam takie pomysły. – Naruto spojrzał na niego z podziwem, przekrzywiając lekko głowę. – No dobra, może jeszcze Kibie się czasem zdarza. Ale ty? – uśmiechnął się szeroko. Sasuke naprawdę mu zaimponował.
– Wypiłbyś chociaż kieliszek tequilli, a siedziałbyś teraz w barze. – Sasuke cofnął go nieco, obserwując  kamerę. – Dobra, chodź! – Ruszył, kiedy przesunęła się odpowiednio. Szybko otworzył drzwi i wciągnął go za nie.
Weszli do obszernego korytarza, w którym panowały kompletne ciemności. Nie było mowy o zapalaniu światła, w tym miejscu byłoby to widoczne z zewnątrz, poruszali się więc po omacku. Było dziwnie i jednocześnie ekscytująco. Z jednej strony doskonale znali budynek, z drugiej jednak – teraz wszystko wydawało się inne.
– Dobra, mam. – Po niecałych pięciu minutach dotarli do drzwi szatni, przynajmniej tak im się wydawało. Sasuke wyjął komórkę i oświetlił nią pomieszczenie. Teraz już mógł sobie na to pozwolić, tu nikt nie mógł ich zobaczyć. Zdjął kurtkę i mokrą jeszcze bluzę, i rzucił je na ławeczkę.
– Pomóc ci  ubraniami? – Zbliżył się do Naruto, owiewając oddechem jego usta. Oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności, widział blond włosy wyróżniające się na tle sylwetki chłopaka.
– Skoro tak bardzo chcesz… – Naruto nie pozostał mu dłużny, przesuwając palcem wzdłuż jego torsu.
Sasuke chwycił brzeg koszulki i zaczął podwijać ją w górę, łaskocząc wrażliwe boki. Skóra była taka ciepła i miękka…
– P…przestań! – Naruto parsknął śmiechem i odepchnął go. Od dziecka miał łaskotki. Nie chcąc, żeby Sasuke to zauważył, sam pozbył się swoich górnych części garderoby. – Nie mam nic na przebranie – stwierdził, kiedy został już w samych bokserkach.
– Możesz pływać nago... – Sasuke odpiął pasek i zsunął dżinsy. – Ja nie mam nic przeciwko, wręcz przeciwnie – dodał z pozoru beztroskim tonem.
– Nie wątpię. – Naruto pokręcił głową i ruszył w stronę wyjścia z szatni. – Ała! – Nie zdążył zrobić nawet kilku kroków, gdy wpadł na jakąś otwartą szafkę. Sasuke poświecił jeszcze raz telefonem, ogarniając wzrokiem całe pomieszczenie i odłożył go do kieszeni spodni. Poszedł za Naruto, omijając jednak pechowe drzwiczki.


11 komentarzy:

  1. Nie wierzę ... ROZDZIAŁ !!! umc umc umc bejbe A więć tak zacznijmy od strony gramatycznej : byłam tak zaślepiona szczęściem, że w oko wpadła mi tylko jedna literówka ;P Relacje między Naruto a Sasuke opisane bezbłędnie. Najbardziej lubię twój styl za to, że w jakiś niewyjaśniony, pokrętny sposób zachowujesz kanon charakteru, co jest dla mnie bardzo ważną sprawą. Jednogłośnie (no tak to było inteligentne, przecież jestem sama) krzyczę, że rozdział był rewelacyjny ( jak każdy inny zresztą)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę...nie po kolei.
    Nie wiedziałam, że Kiba zdegradował swoją osobę do pozycji chipsów.
    Zapewnienia Nejiego co do tańca, wydały mi się całkiem znajome i w wyobraźni pojawiłam się ja, bo też zawsze się zapieram, co potem okazuje się jednak zbędne.
    O tak, człowiek rzadko myśli o konsekwencjach gdy jest zaślepiony zazdrością i jak już pisałam wcześniej, uwielbiam jak Naruto i Sasuke są wobec siebie zaborczy.
    W końcu to mężczyźni, a chęć posiadania mają chyba wpisaną w naturę.
    Już nie lubię Karin, ale to chyba u mnie nic nowego, bo jak tylko zobaczyłam ją w mandze to nie przypadła mi do gustu.
    Pomimo tego, że chciałabym już wiedzieć co wyniknie z wycieczki na basen, to cieszę się jednak, że poświęcisz temu cały rozdział.
    Już myślałam, że Uzumaki wpadł na Kakashiego albo coś w ten deseń, ale skoro to tylko szafka to mam nadzieję, że guza w widocznym miejscu mieć nie będzie.
    Tak poza tematem to, nie wiem dlaczego, ale przypomniało mi się, że w każdym anime bądź dramie jaką oglądałam, budynek szkolny zawsze był w nocy otwarty...dziwne zjawisko. Albo nie chciało im się kręcić scen włamania, albo to jest u nich na porządku dziennym...nocnym raczej.
    Pozdrawiam i jak zawsze czekam na rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział!! :o Co prawda bardzo krótki, ale i tak skakałam z radości jak go zobaczyłam ^^.
    Treść w porządku :D nie użyłam epitetu "wspaniała" bądź "zniewalająca" tylko ze względu na ilość, jakoś jak zwykle przednia choć działo się niewiele. ^^"
    Mam nadzieję, że Karin była tylko takim mini epizodem i się już nie pojawi. Nie lubię jej -.-. Ale właściwie pewnie nawet jak ją bardziej w akcję wpleciesz to ubarwi to tylko akcję xD. Ufam twemu wyczuciu ;P.
    Pomimo, że tak narzekam na tą długość to właściwie nie przeszkadzała mi ona aż tak. Ze względu na obietnicę poświęcenia kolejnego rozdziału scenie na basenie :3 Nie mogę się doczekać :D
    A co do ogłoszeń: zauważyłam, że kompletnie nie możesz się zebrać do tego oceniania. Trochę mi z tego powodu przykro, bo, jak wiesz, zgłosiłam się. :C No, ale trudno. Jeśli jednak nie ocenisz mojego bloga to chciałabym cię przynajmniej błagać o jakiś nieco dłuższy komentarz u siebie (lub może raczej - konkretniejszy ^^"). Mam nadzieję, że możesz sobie na to pozwolić (w sensie posiadania bardzo ograniczonej ilości czasu wolnego :P).
    Pozdrawiam i życzę weny ^^.
    No i czasu :PP.

    Yukami
    (www.snai.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się ucieszyłam z pojawienia się nowego rozdziału. Uwielbiam ten paring i to opowiadanie C:
    Nie będę narzekać na długość;pbo jestem szczęśliwa,że w ogóle dodałaś rozdział. Ciesze się że na scen z basenem poświecisz więcej czasu,bo znając twój styl pisania wymyślisz coś zniewalającego:D
    Pozdrawiam:*
    jusoks

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaglądałam już dzisiaj do Ciebie, jak codziennie... parę razy dziennie ;) ale tak jeszcze coś mnie tknęło, żeby przed wyłączeniem laptopa zajrzeć. No i proszę jaka siurpryza :D No pięknie prowadzisz akcję między naszymi chłopcami. Po prostu iskrzy między nimi cały czas. A ta zazdrość i zaborczość... Cudo! Impreza w barze świetna. Karin dostała po głowie ale zapewne nie podda się jak w kanonie ;) A Hinatka to raczej nie ma odwagi na jakieś kroki względem swojego wybranka, więc raczej jej życie nie jest zagrożone ;)
    No i basen. Bardzo dobrze zrobiłaś, że zostawiłaś to na następny rozdział, przecież nie można tak w trzech zdaniach. Mam nadzieję, że nikt ich nie nakryje i poużywają sobie chłopcy troszkę.
    Wena moja droga życzę i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wiem, co ty chcesz zorbić... Ty chcesz mnie do grobu wpędzić, noooooo! T.T To tortury jakieś są okropne normalnie, kto Cię tego uczył, buuu... Ja wiem, wiem, nie można tej części potraktować po macoszemu i trza ją obymslić, ale Sanu, jak mi przyjdzie na koleny rozdział czekać tyle czasu to ja najzwyczajniej w świecie nie dotrwam, bo gdzieś po drodze na pewno uschnę i nawet podlanie cysterną soku pomarańczowego mnie nie ocudzi. Powiedz, że masz wenę i coś tam piszesz, a jeżeli nie, to błagam, skłam!
    A teraz po tym moim wybuchu emocjonalnym przejdźmy do czegoś innego. Jak ja uwialbiam relacje Sasuek-Naruto, to sobie nawet nei wyobrażasz. Nie ma między nimi takiej jakiejś... ckliwości i zbędnej słodyczy, tylko wszytsko jest takie narutalne, spokojne, podlane dozą humoru i ironii. To jets coś,z a co niesmowicie polubiłam to opowiadanie. A zazdrość Uchihy jest taka.... zabawna! xD W każym razie ja się zawsze duszę ze śmiechu jak coś takiego czytam.
    A wiesz, co mi się najbardziej podobało? "Wiem, ale nie pij "... To było takie... że mam wrażenie, że Sasuke ma w sobie, może nie coś z romantyka, bo to do niego nie pasuje, ale pewne rzeczy są dla niego, wydaje mi się, ważne, i nie chciałby, żeby ich potencjalnie przyszły stosunek odbył się podczas upojenia alkoholowego, wydaje mi się, że chce prawdziwych uczuć, a nie tych wywołanych przez procenty. Co tylko potwierdza, jak poważnie traktuje ten związek i jak jest... ostrożny? Nie chce nieprzemyślanych czynów, które potem mogą go zranić. A przynajmiej takie wnioski mi się nasuneły.
    Jestem więc niesamowicie ciekawa kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że dasz radę, będziesz mieć czas i wenę i pojawi się niedługo. ^^
    Pozdrawiam serdecznie

    Hibari.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm więc tak :

    1. strasznie się cieszę, ze jest nowy rozdział - od praktycznie 3 dni sprawdzam 3 razy dziennie czy czasem może się coś nie pojawiło :)

    2. Mimo takiego wielkiego szczęścia muszę powiedzieć, że krótkie..wiem zła jestem, ale naprawdę chętnie bym jeszcze poczytała na temat basenu i może jeszcze o tym co działo się po basenie. Odczuwam niedosyt :)

    3. Jakoś mam coś takiego, że nie lubię dziewczyn, które w oryginale dopierdzielają się do Sasuke - tak było w przypadku Sakury jak i Karin :) tą drugą darzę ciut większa nitką sympatii.

    4. Zgodzę się, że zaborczość u tej pary jest naprawdę cudowna - słowa "czy przedstawienie się podobało" po prostu odzwierciedliły mi całego Sasuke.

    Czekam na ciąg dalszy. :)

    Shasti

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsza wrażenie - a cóż to za dziwna czcionka? Wiem, że sama używam podobnej, ale już tak się przyzwyczaiłam do twojego Comic`a, że jakoś dziwnie mi było czytać w innym stylu. No ale cóż, przebrnęłam i nie było tak źle. Chociaż osobiście wolę poprzednią :)
    > Wow, to było - Sasuke zastanowił się chwilę, patrząc w nienaturalnie błyszczące oczy Naruto, który zaledwie przed sekundą oderwał się od niego. - Nieoczekiwane (...)
    - Tylko tyle? - Uzumaki zmarszczył brwi w udawanym gniewie.<
    zabiłaś mnie tym tekstem :D 'tylko tyle'? Haha! xD Sasuke od zawsze nie grzeszył elokwencją :D
    Albo 'i jak podobało się przedstawienie?' ochh, jak ja uwielbiam przedstawienia :D Zwłaszcza te, które chłopcy zainicjowali :)
    I podobał mi się moment z kopaniem :D Oni są po prostu bezbłędni. Chociaż jestem pewna, że gdyby nie ten tłum Sasuke nie proponowałby śliniaczka, czy słomki. Sam wytarłby Uzumakiego :D
    Ale chyba najlepsze było kiedy opisywałaś taniec w klubie - wejscie ewakuacyjne xD (przez chwile zastanawiałam się czemu ludzie mieliby tańczyć w wejściu ewakuacyjnym xD, ale powoli doszłam do wszystkiego).
    >Ten-Ten usiłowała wyciągnąć Nejiego, ale ten tylko kręcił głową, powtarzając w kółko: - Ja nie tańczę. Podobnie było z Shikamaru, który uznał to za zbyt kłopotliwe. Jeżeli chodzi o Sasuke, za odpowiedź wystarczyło jedno spojrzenie. <
    Już wyobrażam sobie jakie to spojrzenie Uchihy musiało być. Bardziej niż bezcenne xD Do tej pory się z tego śmieję :D
    >- Jest Kiba, jest impreza – zarechotał Inuzuka.< xD Kiba rządzi wszystkimi melanżami :D
    Ahhhh... I chyba każdy uwielbia gdy Uchiha jest tak zazdrosny... Mrrrrauuuuu! :D
    I zastanawia mnie czemu Naru we wszystkich Twoich tekstach ma takie łaskotki ;> xD
    No i jeszcze jedno. Bo jeśli w całym budynku wszystko jest pogaszone, to nasi milusińscy będą pływać po ciemku? Jeszcze się biedactwa potopią ;D
    Mam nadzieję, że nie karzesz nam długo czekać na kolejny rozdział, który z pewnością będzie wyjątkowy. Z początku byłam zła, że tak szybko go zakończyłaś, jednak po twoich wyjaśnieniach, zrozumiałam dlaczego :) I przyznaję ci co do tego rację. Takie pisane na szybko, byleby skończyć rozdział sceny nie są najfajniejsze.
    A więc będę cierpliwa (chociaż wciąż pozostaję przy nadziei, że nie wystawisz mojej cierpliwości na próbę;)) i czekam z niecierpliwością na kolejną część, jak zresztą każdego kolejnego Twojego tekstu :)
    Muszę też naprawdę daawno się już tak nie uśmiałam czytając Sasunaru :D Brawa dla ciebie!
    PS. Wiem, wiem, nie pamiętam czy pisałam to ostatnio w komentarzu, ale przypomniałam sobie niedawno całych Rywali od początku i zwracam honor! :D Sasuke miał rodziców, oczywiście. I zawsze był zazdrosny o Itachiego, gdyż jemu poświęcili oni więcej uwagi, niż młodszemu synowi :D O! Wobec czego jesteś cholernie ciekawa co też Fugaku zrobi, gdy dowie się o tym, że jego syn jest gejem :D
    Buziaki dla ciebie! :)
    Koko

    OdpowiedzUsuń
  9. Sasuke zaczyna okazywać zazdrość...Oby tylko nie przesadził, bo skoro przeszkadza mu nawet promienny uśmiech, to co zrobi, kiedy Uzumaki np. będzie chciał pomóc w czymś jakiejś koleżance, czy nawet koledze. W końcu, skoro SASUKE mu się spodobał, to każdy FACET jest potencjalnym zagrożeniem, a już ZWŁASZCZA Kiba i Shikamaru. Nara niby ma dziewczynę, ale nigdy z nim nic nie wiadomo, to geniusz, może się kamuflować...

    Ciąg dalszy paranoi nastąpi xD

    A zagrywka z Samego początku...Bardzo w stylu Uzumakiego. Nie myśli, robi, a jak zrobi to nagle przerażony i 'what have I done?! ' Na szczęście Naruto to dowód, że szczęście zwykle idzie w parze z głupotą...;)


    Życzę weny i czekam na szybkiego next'a


    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  10. w takim razie juz nie mogę się doczekać :) twoje możliwosci są ogromne, masz wspaniale pomysły i wielki talent.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    cudnie, o Sasuś głupieje, taki porządny wręcz idealny, perfekcyjny a teraz co wyprawia, wyobrażam sobie że Itaś siada na krześle i czeka na opowieści jak było zakraść się na basen...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń