Sasuke
był wkurwiony jak mało kiedy. Nic nie udało mu się załatwić. Itachi nadal upierał
się przy swoim i nie dał sobie niczego powiedzieć, nawet więcej, zatrzasnął mu
drzwi przed nosem, kiedy zaczął mu wyjaśniać, dlaczego nie powinien robić
takiej głupoty. Po raz kolejny kazał mu pilnować własnego nosa i – co dodał z
lekkim uśmiechem – Naruto. Stwierdził, że jak nadal będzie zachowywał się jak
dupek, to i on mu zwieje sprzed nosa. No co za idiota! Jakby tego wszystkiego było mało, matka
poprosiła go, żeby pojawił się na tej kolacji zaręczynowej. Zauważyła, że jest
między nimi jakieś spięcie, ale nie mogła sobie wyobrazić, żeby Sasuke nie
przyszedł. W końcu on i Itachi byli braćmi.
Sasuke
na początku miał ochotę po prostu powiedzieć, co o tym sądzi i wyjść, ale
widząc minę matki, obiecał, że się zastanowi. Nie miał ochoty kłócić się też z
nią. Jeszcze zaraz ojciec zacząłby zadawać dziwne pytania, a nie zamierzał
niczego w tym temacie wyjaśniać. Mimo że według niego Itachi robił największą
głupotę w swoim życiu, to przecież jako starszy brat zawsze był w stosunku do
niego lojalny. Nie wydał też jego związku z Naruto, więc i on powinien zachować
się tak samo.
Westchnął
ciężko i podniósł się z łóżka. Musiał wziąć prysznic i się jakoś porządnie
ubrać. Ostatecznie uznał, że przemęczy się tę godzinę, byle tylko się od niego
odczepili.