–
Zerwali, zerwali… – mamrotał Kakashi, wzruszając ramionami. – Mało to par zry... Zaraz! Jak to zerwali ze sobą!?
– wrzaskiem zaakcentował ostatnie słowa tak, że zapewne było go słychać w całym
obiekcie pływalni.
Shikamaru
westchnął i oparł podbródek na ręce. Było dokładnie tak, jak się tego spodziewał.
– Czy ty próbujesz mi powiedzieć, że oni… – Trener podszedł i mrużąc oczy,
wskazał go palcem, sugerując, że jego student najzwyczajniej w świecie z niego
kpi. Niestety, wzrok Shikamaru mówił mu, że wcale tak nie jest. – Jak to w
ogóle możliwe? – usiadł i spojrzał na nich zdezorientowany.
–
No tak się dzieje, gdy chłopak zakochuje się w chło….
–
Czy ty masz mnie za kretyna?! Wiem, jak to działa – przerwał mu. – Ale Uchiha?!
Nasz Uchiha? Naprawdę? – Po prostu nie był w stanie w to uwierzyć. Przecież ten
chłopak miał w całej akademii reputację playboya, który uwiódł niejedną
dziewczynę. Ile to już było plotek, których oczywiście starał się nie słuchać,
jak na nauczyciela przystało, a które zawsze jakimś sposobem do niego
docierały. Sasuke miał na koncie niejedno złamane serce, z czego ponoć nic
sobie nie robił. – Nie, to chyba mi się śni. – Odchylił się na krześle tak, że
omal uderzył głową w ścianę.
–
Ja też dowiedziałem się dopiero kilka dni temu i byłem tak samo zaskoczony –
postanowił się w końcu wtrącić Neji.
–
To jest naprawdę jakaś katastrofa, ja zaraz oszaleję. – Kakashi wstał i zaczął
przechadzać się po kantorku, wachlując się swoją nieodzowną podkładką do
notowania. – Nie mogli zerwać po zawodach? – jęknął w końcu zrezygnowany.
–
To było dość… okrutne – stwierdził Shikamaru. – W końcu to ludzie, a nie
przedmioty, mają swoje uczucia.
–
Uczucia? Jak ja im dam uczucia, to mnie popamiętają do końca życia! – warknął Kakashi.
– Przez te ich uczucia są same problemy i to od początku roku akademickiego.
Najpierw tak się potłukli, nie wiem, czy w imię miłości, czy w imię czego, że
jeden drugiemu złamał rękę, a teraz to. Wy mnie wszyscy chcecie do grobu
wpędzić – wymamrotał i wygonił ich z kanapy, samemu zamierzając się na niej
położyć i zrobić sobie kompres. – Shikamaru, poprowadzisz trening do końca –
mruknął i zdecydowanym ruchem ręki kazał im się wynosić.
Trening,
od momentu, w którym Kakashi zamknął się w kantorku, przestał być treningiem.
To była istna samowolka. Shikamaru co prawda próbował ogarnąć sytuację, ale w
końcu machnął tylko ręką. Tym bardziej, że końca zostało co najwyżej piętnaście
minut i już zaczynały przychodzić dziewczyny, które miały zajęcia zaraz po
nich. Jedna z nich odłączyła się od dyskutującej o czymś grupki i podeszła do
Naruto, który siedział na ostatnim słupku startowym.
–
Posuń się. – Szturchnęła go łokciem i usiadła obok, zakładając nogę na nogę.
Naruto musiał przyznać, że Ino była naprawdę atrakcyjna, co potwierdzał
dodatkowo fakt, że wychodzący właśnie z wody Kiba omal nie dostał wytrzeszczu,
kiedy ich zobaczył. Zawsze miał bzika na punkcie blondynek. Chwilę później dwie
przechodzące dziewczyny rzuciły zazdrosne spojrzenie, tym razem skierowane na
Ino, a jedna z nich puściła do niego oko.
–
O co im chodzi? – spytał zdezorientowany.
–
Och, jakby to powiedzieć, po prostu stałeś się ostatnio bardzo popularny. – Ino
zaśmiała się i zaczęła związywać swoje długie jasne włosy w kok.
–
Tak? A to niby dlaczego?
–
No wiesz, jesteś przystojny, czasem zdarza ci się myśleć… Ała – jęknęła, gdy
tym razem to Naruto szturchnął ją łokciem. – Przede wszystkim jednak, jesteś
jedyną osobą, której udało się tak naprawdę wyrwać Uchihę – uśmiechnęła się,
wskazując ręką na stojącego po drugiej stronie basenu Sasuke. – Musi w tobie
być coś wyjątkowego, skoro nawet on dał się złapać.
–
Ino, to… – Nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Przecież wyraźnie dał do
zrozumienia na wykładzie, że nie są parą.
–
Daj spokój – machnęła ręką – i tak wiem.
Tenten się wygadała, a informacje ma z pewnego źródła, od Nejiego. Wiem też, że
już nie jesteście razem i wiem nawet dlaczego. Tak czy inaczej – oparła brodę
na ręce i przekrzywiła lekko głowę – teraz, skoro jesteś wolny, a każdy wie, że
umawiałeś się też z dziewczynami…
–
Co? Ty chyba nie chcesz…
–
Nie! – Roześmiała się tak głośno, że zwróciła na nich uwagę wszystkich dookoła.
– Nie jesteś w moim typie. Zresztą, wyglądalibyśmy jak bliźniaki.
–
To o co ci właściwie chodzi?
–
Eh, Naruto. – Ino znów spojrzała na niego, teraz już całkiem poważnie. –
Widzisz, Sasuke zaszedł za skórę wielu dziewczynom. Co prawda jest
najprzystojniejszym facetem na uczelni i większość nadal marzy o randce z nim,
ale to nie zmienia faktu, że parę osób chciałoby mu dokopać. A już na pewno
jedna – westchnęła. – Mam wrażenie, że ona go po prostu teraz nienawidzi i to z
twojego powodu. – Chwyciła głowę Naruto i ukierunkowała tak, żeby popatrzył w określone
miejsce.
–
Hinata… – przełknął nerwowo ślinę.
Dziewczyna
siedziała w pewnym oddaleniu od swoich koleżanek, tak jakby zupełnie nie była
zainteresowana rozmową. Wyglądała na przygnębioną. Naruto poczuł się okropnie. Tak,
miał świadomość, że się nie popisał. Powinien był z nią porozmawiać od razu w
poniedziałek po imprezie, tylko że wtedy sam nie miał pewności, co się tam
właściwie stało, a na dodatek jeszcze Sasuke oświadczył mu, że z nimi koniec.
Nie miał do tego wtedy głowy, poza tym było mu strasznie głupio. Zostawił
Hinatę bez słowa wyjaśnienia na temat swojego zachowania, a ona była zbyt
nieśmiała, żeby zapytać.
–
Nie wiem, coś ty jej naobiecywał, ale kiedy dowiedziała się o tobie i o Sasuke,
przeżyła szok. Próbowałyśmy z nią rozmawiać, ale nie chciała nic powiedzieć.
Zamknęła się w sobie całkowicie, a na Uchihę reaguje bardzo nerwowo.
–
Nic jej nie obiecywałem… chyba. – Naruto znów spróbował sobie cokolwiek przypomnieć,
ale przebłyski świadomości z tamtej nocy nie składały się w żaden konkretny
obraz.
–
Chyba? Naruto, ty to jesteś głąb patentowany. Przecież ona cię kocha. Nie masz
za grosz wyczucia. – Ino podniosła się z słupka, bo właśnie weszła Kurenai i
przywołała wszystkie dziewczyny do siebie. – Zrób coś z tym, jak nie chcesz,
żeby Hinata znienawidziła też ciebie – mruknęła i odeszła w stronę trenerki.
Naruto
jeszcze raz spojrzał na Hinatę i westchnął. Tak, będzie musiał z nią
porozmawiać. I zrobi to. Ale nie dzisiaj.
Sasuke
poprawił sobie poduszkę i zerknął na zegarek. Dochodziła dwudziesta. Leżał tak
odkąd wrócił z uczelni, nie miał ochoty kompletnie na nic. Wiedział, że
powinien się uczyć, bo niedługo mieli dość ważne kolokwium, ale nawet nie
otworzył książki. Ostatnio zawsze uczył się razem z Naruto. Naruto… Obrócił się
na drugi bok, a jego wzrok przykuł aparat leżący na nocnej szafce. Wziął go do
ręki i zaczął przeglądać zdjęcia. Ostatnie były z imprezy Itachiego, więc
cofał, aż doszedł do kadru, na którym zobaczył swojego byłego chłopaka – spał
na fotelu w jego samochodzie.
–
Eh, młotku. No i co ty najlepszego zrobiłeś – westchnął.
Pamiętał
moment, kiedy zrobił mu to zdjęcie, to było jakieś dwa tygodnie temu, po
powrocie z morderczego treningu Kakashiego. Zaczął przerzucać pozostałe
fotografie. Mieli kilka wspólnych – w szatni, w akademiku, a nawet w tym
pokoju. Zazwyczaj to Naruto bawił się aparatem, twierdził, że muszą mieć jakieś
pamiątki ze swoich pierwszych miesięcy razem. Pierwszych miesięcy… Sasuke nie
spodziewał się, że na tych pierwszych miesiącach się zakończy. Skoro w końcu
zaangażował się w jakikolwiek związek, miał nadzieję, że ten po prostu będzie
trwał. Zresztą, to wcale nie był jakikolwiek związek. To był związek z Naruto,
a to zmieniało wszystko. Nigdy nawet przez chwilę nie pomyślał, że mógłby go
uwieść, zaciągnąć do łóżka, a potem zostawić i mijać na uczelni, udając, że się
nie znają. Naruto był ewenementem. A to, że był facetem? Swego czasu Sasuke
dużo myślał o swojej orientacji i ostatecznie doszedł do wniosku, że gdyby
jakikolwiek inny chłopak próbował się do niego zbliżyć w ten sposób, zbierałby
swoje zęby z podłogi. Był pewien, że nie interesowali go mężczyźni. Interesował
go po prostu Naruto.
–
Sasuke… – Drzwi do pokoju otworzyły się i w przejściu pojawiła się głowa
Itachiego.
–
Nie – odpowiedział profilaktycznie na niezadane jeszcze pytanie.
–
Nawet nie wiesz, o co chciałem zapytać. – Itachi, mimo tak jawnej niechęci i
braku zaproszenia, wszedł do pokoju. Jak zawsze panował tu idealny porządek,
jedynym odstępstwem był sam Sasuke, który w żaden sposób nie przypominał w tym
momencie ideału. Widać było, że nie najlepiej znosi rozstanie z Naruto.
–
Nie możecie po prostu porozmawiać? Jesteście, do cholery, dorośli.
–
Nie twoja sprawa. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego wchodzisz bez pukania. Czy
w tym domu nie ma już nawet odrobiny prywatności? – mruknął Sasuke i wrócił do
oglądania zdjęć, dając Itachiemu do zrozumienia, że kompletnie go ignoruje.
Kadr, na którym się zatrzymał spowodował szybsze bicie serca. To była chyba
jedyna fotografia, na której Naruto się nie uśmiechał, za to patrzył w taki
sposób… Jego twarz, ten wyraz oczu… Sasuke widział już to spojrzenie, za każdym
razem prowadziło do tego, że lądowali w łóżku i to bynajmniej nie po to, żeby
spać. Kiedy on mu zrobił takie zdjęcie?!
–
Nie lepiej patrzeć na żywo? – Przez to zamyślenie nawet nie zauważył, że Itachi
podszedł i zerkał na wyświetlacz aparatu. – Sasuke, posłuchaj mnie – zaczął,
zanim ten zdążył cokolwiek odpowiedzieć. – Ja rozumiem, wiem, co się stało, ale
uważam, że powinniście się pogodzić. W końcu kto z nas nie zrobił czegoś
głupiego po alkoholu?
–
Na przykład ja? – Sasuke spojrzał jeszcze raz na zdjęcie i kliknął ikonkę
kosza. Musiał pozbyć się tych pamiątek, tylko mąciły mu w głowie. Itachi był
szybszy, wyciągnął mu z rak aparat i cofnął się do menu, zanim ten zdążył
potwierdzić usunięcie
–
Oddam ci później, inaczej będziesz żałował – stwierdził, za nic mając
przekleństwa brata, który chciał odzyskać swoją własność. Schował urządzenie do
kieszeni.
Wściekły
Sasuke wstał z łóżka. Z zawziętym wyrazem twarzy i nieludzko rozczochranymi
włosami przypominał Itachiemu dziecko.
–
Oddawaj – zażądał, wyciągając rękę. Miał zamiar odzyskać aparat, jak trzeba
będzie, to nawet siłą. – A poza tym, skoro jesteś aż tak wścibski i –jak
twierdzisz – wiesz, co się stało, to dziwię się, że w ogóle poruszasz ten
temat. Wiesz, jak nazywałaby się akceptacja tego, co zrobił Naruto? Naiwność!
Itachi
pokręcił głowa. Niestety, jego obawy się potwierdziły. Domyślał się co prawda,
że ta rozmowa właśnie tak się potoczy, cały czas miał jednak nadzieję, że może
się pozytywnie rozczaruje.
Kiedy
dzisiaj po południu otworzył drzwi dwóm chłopakom, nieco się zdziwił, bo
poinformowali, że nie przyszli do Sasuke, tylko do niego. Itachi jednego z nich
znał, to był Kiba, ten, który przyniósł Akamaru, drugiego, który przedstawił
się jako Shikamaru, nie kojarzył. I to właśnie Shikamaru, nie owijając w
bawełnę, powiedział, jak się sprawy mają i że trzeba chociaż spróbować coś z
tym zrobić. Itachi oczywiście już wcześniej miał świadomość, że z Sasuke dzieje
się coś niedobrego. Przestał się też u nich pojawiać Naruto, więc domyślił się,
że chodzi o sytuację, której był świadkiem w samochodzie, ale nic więcej nie
udało mu się z brata wyciągnąć.
–
Nie, mój drogi braciszku. – Cofnął się do drzwi, nie miał zamiaru pozwolić
Sasuke odebrać aparatu. – To nazywałoby się zupełnie inaczej. I mam wrażenie,
że wiesz jak.
Uśmiechnął
się, spojrzał jeszcze raz na swoją młodszą, tak zupełnie niepodobną wersję i
wyszedł z pokoju. Wiedział, co musi zrobić. Czasami najprostsze i najbardziej
banalne rozwiązania okazywały się też najbardziej skuteczne.
Wtorek
był dniem wolnym, ponieważ w czasie, gdy ich rok powinien mieć zajęcia, na
uczelni odbywała się jakaś konferencja i ogłoszono godziny rektorskie. Naruto
postanowił wykorzystać ten czas i pouczyć się na kolokwium, ale nie za bardzo
mu się to udawało. Leżał zagrzebany w kartki skserowane od Shikamaru i rozmyślał
o tym, o czym zdecydowanie nie powinien. Zresztą i tak miał problem z
rozczytaniem się, trochę odwykł od bazgrołów przyjaciela. Ostatnio zawsze uczył
się razem z Sasuke z jego notatek, a on miał dużo porządniejszy charakter
pisma.
Ktoś
zapukał do drzwi. Raz, potem drugi. W końcu rozległ się dzwonek. Naruto zwlekł
się z łóżka i poszedł otworzyć, choć tak naprawdę nie miał ochoty nikogo
widzieć. Mała iskierka nadziei, że to jednak może być Sasuke, że zmienił
zdanie, zgasła, kiedy spojrzał przez wizjer. Mimo to przekręcił patent i
wpuścił gościa do środka.
–
Itachi… – mruknął i zapraszając go ruchem ręki, powlókł się z powrotem do
pokoju. Usiadł na stołku przy blacie kuchennym. No tak, Sasuke mówił przecież,
że jego brat przyjedzie oddać mu rzeczy. Więc to już naprawdę koniec.
–
Naruto… – Itachi tylko jęknął, rozglądając się dookoła. Mieszkanie
przedstawiało żałosny widok – wszędzie kubki, talerze z ledwo co tkniętym
jedzeniem, jakieś książki i notatki porozwalane po łóżku i podłodze. Sam
właściciel wyglądał jeszcze gorzej. Blady, zmarnowany, nie wykazujący jakiejkolwiek
energii i chęci do życia. I jeszcze te podpuchnięte oczy. – Naruto, tak dalej
być nie może. – Itachi usiadł naprzeciwko i spojrzał na niego. – Sasuke wygląda
jak cień samego siebie, a z tobą wcale nie jest lepiej. On za tobą tęskni,
tylko…
–
Tylko nie chce mnie znać – dokończył Naruto. Wstał, żeby zaraz przewrócić się
na łóżko i zakryć głowę poduszką.
Itachi
westchnął. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale też nie przypuszczał, że to
wszystko może wyglądać aż tak beznadziejnie. Po prostu czarna rozpacz.
Podszedł, zdjął poduszkę z głowy chłopaka i rzucił gdzieś obok.
–
Przyjechałeś, żeby oddać moje rzeczy? – mruknął Naruto, nadal leżąc twarzą w
pościeli.
–
Nie. I dość stanowczo dałem Sasuke do zrozumienia, że takie sprawy musi
załatwiać sam. Zresztą, nie uważam, żeby to było konieczne. – Itachi chwycił Naruto
i odwrócił w swoją stronę. – Musicie się dogadać! – Spojrzał na niego z
determinacją w oczach. – Ja naprawdę nie chcę patrzeć, jak mój brat znowu zamyka
się w sobie i na powrót staje się tym, kim był wcześniej. Dzięki tobie się
zmienił, a był czas, kiedy nie sadziłem, żeby to w ogóle było możliwe.
– Tylko że on nie chce mnie słuchać. Jest
uparty jak osioł. Zresztą, to moja wina. To ja zawaliłem na całej linii.
–
Taa, słyszałem. Nie powiem, żeby to było mądre. Ale rozmawiałem z twoimi
przyjaciółmi, byli u mnie. Fakt, że dziewczyna cię pocałowała, a ty nie dałeś
jej do zrozumienia, że ma się odwalić, to jeszcze nie jest koniec świata.
–
Być może, ale Sasuke w ogóle nie przyjmuje jakichkolwiek wyjaśnień. Tym
bardziej, że ja tego nie pamiętam, a on myśli, że…
–
Tak, wiem. Mnie też nie słucha. Jak tylko zaczynam coś mówić, to zamyka się w
swoim pokoju albo zakłada słuchawki na uszy. Dlatego tu jestem. – Itachi
poszedł do przedpokoju i zdjął z wieszaka kurtkę Naruto. – Ubieraj się. – Rzucił
ją tak, że spadła na głowę chłopaka. – Zamierzam raz na zawsze skończyć tę
idiotyczną sytuację.
"- Uczucia? Jak ja im dam uczucia, to mnie popamiętają do końca życia! – warknął Kakashi." No to było zabójcze :) Taki banalny komentarz, ale dziś nie stać mnie na nic lepszego :) Czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na początek zgodzę się z Do-ris - tekst Kakashiego był godny. ;)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się i to poważnie. To doprawdy było urocze i przydałaby się teraz seria 'fortunnych' zdarzeń, gdzie tych osłów wszyscy próbują 'spiknąć' z powrotem.
Niepokoi mnie tylko Hinata... Mam wrażenie(trochę jak u mnie z "Paranoją", lata temu, tylko bez mordowania ^u^ ), że jak Uzumaki stał się poza zasięgiem, lekko jej odbije i będzie próbowała jego i Uchihę skłócić... W końcu, mimo iż kolejne chaptery trochę wyjaśniły moje wątpliwości... Z jej perspektywy to wygląda tak, że Naruto sobie z niej zakpił, może nawet zaplanował ten żart z jej osoby z przyjaciółmi, skoro oni wmawiali jej, że ona mu się podoba? Szare myszki, gdy wybuchną, są najbardziej nieobliczalne i obstawiałabym coś podobnego u Hinaty. Swoją drogą, trochę zgubiła się Sakura. Nie wiem, jak jej kontakty obecnie z Naruto w tym ficu wyglądają, ale może mogłaby mu, jako dziewczyna, pomóc?
Also... Mam nadzieję, że wróci bardziej "męski" Uchiha, bo serio, o ile jego obrażanie się na świat pasuje do jego typologii... O tyle... Uchiha, wear some pants, I beg U. ^u^
Ps. Mała literówka, myślę że chciałabyś wiedzieć :
– Tyko nie chce mnie znać – dokończył Naruto.
Mam nadzieję, że Ino nie będzie się pałętać koło Sasuke... Ale nie, ona wydaje się tu raczej sympatyczna... obstawiałam ją na blondynkę, z której to piersi Kiba spijał tequilę. ;]
Czekam na kolejne chapy, bo po miesiącach bez SN(z małym wyjątkiem miesiąc temu dla "Drunken Heart Speaks Somber Mind" Kryzanny, ale to re-read... któryś z koleii w ciągu lat), naprawdę przypomniałaś mi, że fandom może być naprawdę fajny... Co innego, że teraz będę czekać na next i mam nadzieję, doczekam się szybko. ;p
Witam,
OdpowiedzUsuńok, ok świetne.. Itachi wziął sprawy w swoje ręce... cóż widać, że Sasuke bardzo tęskni z Naruto, Naru porozmawiaj w końcu z Hinatą..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia