29 kwietnia 2010

Rywale - rozdział 25

– Nie mogę, jestem już umówiony z Temari.  – Shikamaru pokręcił głową. Co prawda już od jakiegoś czasu chciał wyskoczyć gdzieś tylko z kumplami, ale jego dziewczyna była bardzo apodyktyczna i nawet nie chciała słuchać o żadnych „męskich wieczorach”. Kiba zawsze z tego powodu mu dokuczał, twierdził, że kompletnie dał się zdominować i w sumie miał trochę racji. Shikamaru westchnął. Zawsze, obserwując relacje swoich rodziców obiecywał sobie, że nie da się wcisnąć pod pantofel, tak jak ojciec, a tu proszę… – Wiecie, jakie są baby. – Machnął ręką ze zrezygnowaniem.
Naruto pokiwał głową. Od razu na myśl przyszła Sakura i jej zachowanie, kiedy byli razem. Też zawsze stawiała na swoim i zazwyczaj po prostu dostawała to, czego chciała. Naruto dopiero po pewnym czasie, kiedy już odchorował ten związek, zdał sobie sprawę, że tak było, bo on jej po prostu na to pozwalał. Ale no cóż… Był zakochany, a przynajmniej tak mu się wydawało, więc chętnie ustępował jej w większości rzeczy. Z Sasuke było zupełnie inaczej… Jemu nie ustąpiłby choćby dla zasady. Uśmiechnął się sam do siebie. Byli rywalami i to się nie zmieniało nawet w najbardziej intymnych momentach.

27 kwietnia 2010

Rywale - rozdział 24

Sasuke prowadził auto niekoniecznie zgodnie z przepisami, co Naruto co rusz kwitował prychnięciem.
– No i czego prychasz? – Po którymś z kolei odgłosie wydobywającym się ni to z ust, ni to z nosa, Sasuke w końcu nie wytrzymał.
– Ciągle mi dogryzasz, że jestem kiepskim kierowcą, a sam jedziesz jak daltonista. – Naruto odwrócił się w jego stronę i usiadł bokiem, podciągając nogę na siedzenie. Poprawił pas, bo zaczął niewygodnie wbijać mu się w szyję – Przejechałeś na czerwonym świetle – dodał w kwestii wyjaśnienia.
Sasuke tylko wzruszył ramionami, postanawiając jednak bardziej skupić się na prowadzeniu auta. Był bardzo rozdrażniony i miał świadomość, że w stanie takiej nieuwagi łatwo o wypadek. A tego naprawdę by teraz nie chciał. Jeszcze jakby trafił na jakiegoś furiata, który wyleciałby na niego z gębą, mógłby nie wytrzymać i mu przywalić.  
– Tak w ogóle, wiem, że to wkurzające, ale odpuść. – Naruto złapał jego spojrzenie w lusterku.
– Odpuść? – Sasuke naprawdę musiał być rozdrażniony, skoro nawet na niego warczał. – Tak w ogóle to siadaj po ludzku i zapnij porządnie ten pas.

13 kwietnia 2010

Rywale - rozdział 23

Kiba chodził po pokoju w akademiku, wydeptując ścieżkę w podłodze. Co jakiś czas siadał to na krześle, to na łóżku, ale zaraz wstawał i kontynuował swoją wędrówkę. Myślał. A im dłużej myślał, tym dochodził do coraz dziwniejszych wniosków. Przez cały tydzień obserwował Naruto i był przekonany, że coś jest nie tak. Wydawał się jakiś taki zamyślony, czasami uśmiechał się do siebie bez powodu, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że spędzał dużo czasu z tym cholernym Uchihą i najwyraźniej był z tego powodu zadowolony. Zadowolony!
– Shikamaru, rusz tyłek i chodź, pogadamy z nim. – Kiba w końcu nie wytrzymał i spróbował ściągnąć z łóżka kolegę, który jednak nawet na chwilę nie oderwał wzroku od czytanej książki.
– Daj mi spokój, to takie kłopotliwe – mruknął tylko i machnął ręką, jakby chciał odgonić natrętną muchę. Niestety, Kiba nie odpuścił, więc w końcu, po wielu próbach przekonywania słownego, a także ciągnięcia go za nogę, uznał, że jednak musi jakoś zareagować i podniósł się tak gwałtownie, że współlokator poleciał na swój tapczan, stojący po drugiej stronie małego pokoju w akademiku. – Nie lubię wtrącać się w czyjeś sprawy – wstał, rozprostowując kości i ziewając.