20 kwietnia 2009

SasuNaru - mimo wszystko 8. Mów do mnie

Naruto całą noc siedział przy łóżku, trzymając za rękę przyjaciela. Zaschło mu w gardle, ale nie był w stanie się ruszyć i poprosić o szklankę wody, bo wtedy musiałby na chwile puścić dłoń Sasuke. Już nie płakał, zwyczajnie zabrakło mu łez. Położył głowę obok czarnowłosego.

- Naruto – Tsunade lekko potrzasnęła jego ramieniem. Odwrócił się, widział jak po jej policzkach ciekną łzy. – Naruto już nie trzeba. Zrobiłeś, co mogłeś…

- Jak to – spytał jeszcze nieprzytomnym, zdziwionym wzrokiem.

Hokage próbowała odciągnąć go od łóżka.

- Już nic nie da się zrobić . Za późno tu trafił, przykro mi.

- Kłamiesz! – wrzasnął blondyn, do którego dopiero zaczynało docierać, o czym ona mówi.

- Naruto, on przestał oddychać, jego serce już nie bije – niebieskie oczy chłopaka rozszerzyły się w szoku. Wskoczył na łóżko i zaczął potrząsać Uchihą.

- Sasuke, obudź się, obudź. Musisz się obudzić i pokazać, że się mylą! Sasuke, draniu!!!

- Naruto, on nie żyje!

- Nie! To niemożliwe! Sasuke, wstawaj! Sasuke, Sasukeeee!!!!

Ocknął się gwałtownie, z jego gardła wydobywał się krzyk. Zauważył, że ma ręce zaciśnięte na ramionach przyjaciela.

- Więc…. To był tylko sen…- opadł na brzeg łóżka, ukrywając twarz w dłoniach.

- Młotku…. –poderwał gwałtownie głowę. Dostrzegł nieznaczny ruch na wargach Uchihy.

- Sasuke, jestem tu. Słyszysz mnie? – Naruto przypatrywał się w napięciu twarzy leżącego, ale nic więcej się nie wydarzyło. Blondyn sam nie był pewien czy to się stało naprawdę, czy tylko wyobraźnia senna płata mu figla. Okrutnego figla.

Zerwał się w stronę wyjścia z pokoju.

- Babciu Tsunade! – biegł korytarzem, wrzeszcząc.

Ktoś chwycił go za rękę.

- Nie krzycz tak, to jest szpital, poza tym jest noc – jakaś kobieta próbowała go uciszyć.

- Proszę, sprowadź Tsunade, Sasuke….on… – spojrzała na niego i ruszyła, nakazując czekać.

Hokage pochyliła się nad brunetem.

- Nie widać żadnych zmian. Naruto, jesteś pewien, że on coś powiedział? – spojrzała przenikliwym wzrokiem.

- Tak… nie …. To znaczy tak! Jestem pewien – niemal wykrzyknął. - Śniło mi się, że on…, że on odszedł, ale potem się obudziłem. Widziałem jak poruszył ustami i powiedział: ”młotku”.

- Co powiedział?

- „Młotku”, tak mnie nazywa… czasami – spuścił wzrok zawstydzony. - Ale babciu Tsunade, to znaczy, że on wyzdrowieje, tak? Wiedział, że tu jestem, czyli nie może być tak źle.

- Niekoniecznie wiedział, że tu jesteś - Piąta położyła dłoń na czole Uchihy. – Aczkolwiek nie możemy tego wykluczyć. Trzeba próbować wszystkiego. Istnieją teorie głoszące, że kiedy się ciągle mówi do osoby nieprzytomnej, ona zdaje sobie z tego sprawę i to daje jej siłę do walki o życie.

- To ja tu zostanę i będę cały czas mówił. Wiesz, że to potrafię – niebieskie oczy spojrzały na uzdrowicielkę, wyrażając niemą prośbę.

- Nie twierdze, że nie potrafisz, ale najpierw pójdziesz do domu i doprowadzisz się do porządku – zarządziła, nie zwracając uwagi na protesty Uzumakiego.

Naruto wszedł do rezydencji Uchihy. Zauważył, że wybiegając wczoraj, zapomniał zamknąć drzwi. Było tu cicho. Tak przeraźliwie cicho. Uzumaki nie chciał wracać do siebie, wolał przyjść do domu, w którym spędził ostatnie dwa tygodnie. Na lustrze ciągle wisiała kartka, którą przyczepił brunet.

Wrócę jutro rano. Jedzenie masz na stole. Trzymaj się z daleka od pralki!

W błękitnych oczach pojawiły się nutki żalu.

- Nie tak miałeś wrócić – szepnął.

Wyszedł na werandę i wpatrywał się tępo przed siebie. Przypomniał sobie, jak przesiadywali tu razem z Sasuke. Tyle wspomnień wiązało się z tym miejscem. Przebłyski szczęścia, których doświadczył…

Jedna kropla, druga, trzecia…. Nie, to nie łzy. To deszcz zaczynał padać. Powoli, leniwie. Niebo płakało, oddając nastrój Uzumakiego. Błysnęło, rozległ się grzmot. To krzyk bólu, wyrażający uczucia małej, skulonej figurki na drewnianym podeście. Nie przeszkadzał mu deszcz. Niech pada…

Jedna kropla, druga, trzecia… Tym razem to łzy. Tym razem płacze niebo w oczach Naruto.

Silny wiatr targał porozwieszane na sznurku ubrania.

- Trzeba zdjąć pranie – blondyn sam nie poznawał swojego głosu, brzmiał tak obojętnie.

W oczy rzucił mu się niebieski t-shirt Sasuke, szamotany na wszystkie strony, jakby wicher chciał go koniecznie zerwać. Naruto chwycił koszulkę i zacisnął na niej pięści, chowając jednocześnie twarz. Burza rozszalała się już na dobre, ale on nic sobie z tego nie robił. Stał nieruchomo z policzkiem wtulonym w rzecz, która należała do przyjaciela. Palce drętwiały mu z zimna, prowadził z wiatrem jakąś dziwną wojnę o to, czy zdoła utrzymać się na nogach. Przegrał, nie miał już siły. Upadł na nasiąkniętą wodą ziemię, nie wypuszczając z rąk granatowego materiału.

- Draniu… - szepnął, unosząc twarz, na której łzy mieszały się z deszczem.

Stan Uchihy nie polepszał się, ale także nie ulegał pogorszeniu, co było niejakim pocieszeniem. Blondyn wrócił do szpitala i usiadł na brzegu łóżka. Ujął dłoń Sasuke, jakby chciał mu dodać otuchy. Zaczął mówić:

- Kiedy byłem mały, uwielbiałem rozrabiać. Ciągle biegałem, krzyczałem i denerwowałem innych. Pomalowałem nawet farbą twarze Hokage wykute w skale, ale wcale nie chciałem ich zniszczyć, tylko…. – popłynęła barwna opowieść o małym, jasnowłosym chłopcu, który zawsze był odtrącany i nigdy nie zaznawał cieplejszego uczucia.

- … I wtedy zobaczyłem, że Iruka-sensei wcale mnie nie nienawidzi – uśmiechnął się – … a później byliście jeszcze wy: Sakura-chan, Kakashi-sensei i ty, draniu. Poczułem, że już nie jestem sam, bo mam przyjaciół…

Mówił dalej, nie pomijając żadnego szczegółu, wszystko wydawało mu się ważne: test z dzwoneczkami, ich pierwszą poważna misja, próby wchodzenia po drzewach za pomocą chakry. Kiedy doszedł do walki z Haku, głos mu zadrżał i zapiekło pod powiekami, ale dzielnie kontynuował.

Opowiadał jak poznał Jiraiye, jak wyglądały ich wyprawy…

- …Ero-senin zamiast mnie trenować, wolał podglądać dziewczyny. Powiedział, że jak przyniosę coś o takich kształtach – nakreślił w powietrzu – to będzie mnie uczył. Udało mi się znaleźć podobnego arbuza, jednak okazało się, że jemu chodziło o jakąś kobietę, wyobrażasz sobie, draniu? Ale ja się nie poddałem i pokazałem moją super technikę Sexy no jutsu, aż mu krew z nosa poszła. Co za zboczeniec! (…) Musiałem napisać krwią swoje imię i nazwisko na pergaminie. To był taki pakt, żeby przyzywać żaby. Na początku, wcale nie było łatwo. Ero-senin się na mnie wściekał, bo pojawiały się same kijanki. (…) Zepchnął mnie w przepaść, spadałem i nie mogłem się przyczepić za pomocą mojej zwykłej chakry, bo wszystko było strasznie śliskie. Musiałem coś zrobić, bo inaczej bym zginął. Wtedy lis dał mi swoją moc i przyzwałem żabiego szefa, był ogrooooomny…

Sakura cichutko otworzył drzwi do pokoju Uchihy. Uzumaki siedział na łóżku i żywo gestykulował…

- …i powiedział mi, że nie mogę z nim wygrać, bo takie jest przeznaczenie. A wtedy ja wyskoczyłem spod ziemi i zadałem ostateczny cios. Sasuke, wszyscy bili mi brawo i krzyczeli, ale nie tak jak zawsze, kiedy zrobiłem coś złego, tylko ciesząc się razem ze mną…

- Naruto – Haruno uśmiechnęła się. Trzymała w rekach kwiat i jakiś pakunek. – Przyniosłam ci coś do jedzenia – położyła paczuszkę i wstawiła żonkila do wazonika przy łóżku.

Naruto uzmysłowił sobie, że nie jadł nic od ponad doby, mimo to nie czuł głodu. Udał jednak, że jest inaczej, bo nie chciał robić dziewczynie przykrości.

- Słyszałam jak mówisz do Sasuke – spojrzała na niego łagodnie.

- Myślisz, że on też mnie słyszy? – Uzumakiego znowu ogarnął smutek.

Sakura położyła rękę na jego ramieniu.

- Wierzę w to. Ty też musisz, a wszystko będzie dobrze.

Naruto spędzał w klinice całe dnie. Siedział i „rozmawiał” z Uchihą. Personel szpitala witał codziennie z uśmiechem tego blond młodzieńca, który - jak mówili - wykazuje niezwykłą troskę o przyjaciela. Naruto zdążył opowiedzieć już draniowi prawie całą historię swojego życia. Często też spoglądał na zdjęcie drużyny siódmej, które Sakura przyniosła do kliniki i ustawiła na stoliku. Uzumaki uświadomił sobie, że to jedyne zdjęcie, na którym jest razem z Sasuke.

- … No ale na czym ja skończyłem… Już wiem. Więc wyobraź sobie, że zboczony pustelnik kazał mi zgrać się z ropuchą, której nie znosiłem. Miała wielkie okropne usta i obrzydliwą kokardę. Musiałem z nią wykonywać jakiś okropny taniec (…) A później przyzwałem Gamatatsu, to syn żabiego szefa. Jest strasznie żarłoczny, wszystkie moje oszczędności wydałem na jedzenie dla niego, ale w końcu zaczęło się udawać. Chociaż nawet nie wiesz, jakie to było obrzydliwe, draniu, bo musiałem wejść do jego gardła, żeby trenować (…) Przed nami była wielka kopuła z kryształu. Użyłem tej nowej techniki i rozwaliłem cały…

- Nie przeszkadzam? – w drzwiach pojawiła się głowa Kakashiego.

Naruto nie był zdziwiony. Zarówno sensei jak i Sakura przychodzili do szpitala codziennie. Nie mówili już nawet, że idą odwiedzić Sasuke, ale że idą do Sasuke i Naruto, bo ten drugi prawie tu zamieszkał. Dziewczyna zawsze przynosiła nowy kwiat i uśmiechała się do niebieskookiego, a Kakashi siadał na parapecie, obserwując wszystkich. Tsunade pozwoliła na te odwiedziny, ale kategorycznie zabroniła wpuszczać rozhisteryzowane fanki. Było to głownie na prośbę Uzumakiego, który wiedział, że Uchiha by sobie tego nie życzył.

Blondynowi zdarzało się jeszcze mieć chwile załamania, zwłaszcza kiedy zostawał wieczorami sam na sam z przyjacielem, jednak w dzień dwoje członków drużyny dbało o jego lepszy nastrój. Często siedzieli i wspominali dawne misje, treningi. Nawet sensei dał się namówić na opowiedzenie kilku historyjek ze swojego życia. W takich chwilach Naruto, zawsze trzymając w dłoni rękę Sasuke, wierzył, że wszystko będzie dobrze.

W końcu Uzumaki dowiedział się też, jakie wydarzenie miało miejsce na misji. Ponoć Uchiha, zawsze taki rozważny, tego dnia był kompletnie rozkojarzony. Trafili na naprawdę trudnych przeciwników, którzy używali nie znanych im technik, działających na układ nerwowy. Sasuke ostatecznie sobie poradził i zrobił z życia wrogów piekło, ale sam też nieźle oberwał, w związku z czym znajdował się w tej dziwnej śpiączce. Tsunade nie ukrywała przed Naruto, że nie może już pomóc brunetowi. Jego organizm albo sam to przezwycięży, tylko nie wiadomo ile czasu to potrwa, albo się już nie obudzi. Blondyn nie dopuszczał nawet do siebie tej ostatniej możliwości i jeszcze więcej, jeżeli to w ogóle możliwe, mówił do przyjaciela. Wierzył, że uda mu się go obudzić.

Wiara faktycznie w tym wypadku uczyniła cud. Jakieś dwa miesiące później, Naruto, który zasnął z głową obok barku Uchihy, poczuł, jak czyjaś ręka głaszcze go po włosach. Otworzył oczy i podniósł się, myśląc, że to Hokage. Ale to była dłoń Sasuke. Blondyn aż zamarł, drżąc ze strachu, że gdy się poruszy, wszystko okaże się tylko snem. Ale to nie był sen. Czarne oczy otworzyły się powoli, jakby ich posiadacz chciał zobaczyć, co takiego miękkiego i miłego w dotyku ma pod ręka.

- Młotek – ledwo słyszalny, zachrypiały głos.

Powieki Uchihy opadły, ale po pewnym czasie znów się podniosły.

- Draniu… obudziłeś się – Naruto, mimo że od tylu tygodni czekał na to, teraz wydawał się być osłupiały. I nagle do jego świadomości dotarła ta myśl: „Sasuke będzie żył”. Sam nie wiedząc, co właściwie robi, rzucił się na przyjaciela, przyciskając go do łóżka.

- Złaź, ciężki jesteś, nie mogę oddychać – próbował zrzucić go brunet, ale w tym momencie nie miał na to siły.

Kiedy do Sali wpadła Tsunade, Uzumaki stanął z boku, czując, że zaczynają go piec powieki. Pożegnał się szybko i wyszedł. Ruszył korytarzem przed siebie i potrącając jakiegoś człowieka, uciekł ze szpitala. Biegł jak najszybciej mógł, byle z dala od ludzi, aż w końcu w lesie zahaczył o jakiś korzeń i upadł. Nie podnosił się, tu już nie było nikogo, tu już mógł sobie na to pozwolić. Łzy swobodnie popłynęły policzkach. Naruto rozpłakał się jak dziecko, wylewając z siebie te dwa miesiące strachu, żalu, przerażenia i smutku.

3 komentarze:

  1. Komentarze przeniesione z http://sasunaru-drogapowrotu.blog.onet.pl


    Nie wiem co powiedzieć. Bardzo zgrabnie to ujęłaś, czytało się płynnie i przyjemnie bez większych zgrzytów. Teraz pozostaje czekać na kolejny rozdział : }
    BTW. Widok Sasuke głaszczącego Naruto po główce jest bezcenny D:
    ~Hana, 2009-03-24 21:02

    Napisałaś "bez wiekszych" zgrzytów, jak masz jakieś uwagi to też poproszę. Nie obraże się na pewno, a pomoże na przyszłość:)
    ~SaNu, 2009-03-24 21:16

    Przeczytałam wszystkie notki jakie napisałaś/Napisałeś. Bardzo ale to bardzo mi się podobają i wiesz co ci powiem? Twój blog podbił moje serce. Jest on dla mnie bardzo ważny jak od czterech innych osob ciesz się jesteś w moim serce w najlepszej czwóre blogów Yaoi SasuNaru. Gorące pozderki i życzę ci dużo weny. :*:*:*:*:*
    ~Cloud, 2009-03-24 22:04

    Ja też się podpisuję. Oddałaś nastrój :). czytając, też cała dygotałam o sasuke. Jak czytałam o tym śnie Uzumakiego, bałam się... ale na szczęście to był tylko sen...ufff aż człowiek głębiej odetchnął. Niesamowita była scena z burzą i koszulą. O_O taka, jakby nie wiem, prawie metafizyczna, jakaś surrealistyczna... w każdym razie bombowa. No i na końcu Sas, głaszczący Naruto. *O* Choć przyznam, że nie rozumiem, czemu młotek zwiał. Znaczy...dobra, chciał się wyryczeć, niech będzie, ale mógł iść do toalety ^^. Fakt, było by to mniej poetyckie. Jakoś tak wydaje mi się, że ucieczka do lasu i potknięcie o korzeń jest takim typowo "mangowym" zabiegiem, który chyba każdy twórca anime by zastosował. Chociaż, to nawet pasuje do klimatu notki, czyli do takiej pewnego rodzaju klasyczności. Wiesz, jestem bogiem, nigdy nie pisałam takiego długiego komentarza XDDDD. I też uważam że w miłości SasuNaru jest coś... ponadpłciowego i takiego ogólnie ponad. Zwłaszcza w twoim SasuNaru :)
    ~Lloyd, 2009-03-25 09:17

    Było tam rzeczywiście parę niedociągnięć, ale mi to nie przeszkadzało ^^ jakieś tam drobne błędy. Mimo wszystko zastanawia mnie, czemu Naruś zwiał O.o bo rozwiązanie 'żeby sobie popłakać', jest niesatysfakcjonujące xD w każdym razie czekam na kolejną notkę z niecierpliwością.
    ~Green, 2009-03-24 22:35

    Hm dla mnie jest to najlepsza notka spośród tej ósemki i nie zgadzam się z poprzedniczką, co do sceny końcowej. Myślę, że ucieczka Naruto jak najbardziej pasuje i właśnie owo zakończenie podobało mi się najbardziej. Zresztą sam opis tych dwóch miesięcy uczuć zachowań wszystko pasuje do siebie do sytuacji składa się w jedna spójną całość bomba:) Pozdrawiam
    ~Elbereht, 2009-03-24 23:13

    ja już chyba nic nie dodam moi przed mowcy wszystko podsumowali i to chyba wystarczy.Ni poprostu ja jużnie wiem co dodać streszczę się do jednego słowa genialne...
    POzdro ^^
    ~Klaudynka, 2009-03-24 23:25

    ha! wiedziałam. po prostu wiedziałam, że sasek sie obudzi jestem ziom xD nie no. ale tak na poważnie to bardzo mi sie podobał rozdział i w ogóle. a szczególnie to w ogóle xD jak widzisz komentuje (wow) więc słowa dotrzymuje (ale mi sie rymło) czekam zniecierpliwiona na kolejną część ;) a teraz standardowo pozdrawiam ;) Z Panem Bogiem xD
    ~hayashi, 2009-03-25 14:41

    Przeczytałam już rano, tuż przed wyjściem z domu dlatego nie miałam czasu skomentować....No jak już wróciłam to się poszczycę na krótki komentarz.
    Napędziłaś mi nie małego stracha opisując sen Naruto. Naprawdę się bałam, że Sasuke umarł ale tliła się gdzieś tam we mnie nutka nadziei na to, że go odratują bo kompletnie nie przyszło mi do głowy, że to może być sen. Dlatego jak się okazało, że to tylko koszmar żołądek wrócił na swoje miejsce i na powrót zaczęłam oddychać.
    No, a kiedy Uchiha w końcu się obudził ogarnęła mnie euforia. Nawet sobie nie wyobrażasz z jakim uśmiechem opuszczałam mieszkanie. Chwilami myślałam, że muszę wyglądać naprawdę idiotycznie, śmiejąc się tak sama do siebie, a w myślach zastanawiając się, co będzie dalej.
    No i zakończenie było wprost boskie. Nie dziwię się, że Uzumaki uciekł, zapewne nie chciał płakać na oczach bruneta, a nie mógł powstrzymać emocji. Też bym najchętniej się poryczała ze szczęścia, ale cóż. Musiałam jakoś zadbać aby się nie rozmazać xD
    Czekam na kolejną część....zadowolona i zniecierpliwiona :]
    Cya...:*
    ~Siruwia, 2009-03-25 15:38

    Ohh cudowne opowiadanie. Niektóre momenty naprawdę mi się podobały, pod względem fabularnym naprawdę mnie zaskoczyłaś. Zawsze czytałam opowiadania gdzie Sasuke wracał i był nazywany zdrajcą. A tu proszę, jakaś odmiana zawsze się przydaje :)
    Naruto jest tutaj taki fajny, podoba mi się jego charakter, o i lubię Sakurę, nie jest taka denerwująca jak w większości ff, bo w końcu ona nie jest jadowitą żmiją a Sakurą :)
    Co do Sasuke, także jest świetny, taki opiekuńczy, troskliwy <3
    Normalnie się zakochałam (nie w Sasuke a w opowiadaniu, żeby nie było xD)
    Już się doczekać nie mogę następnego rozdziału, a widzę, że dodajesz notki często. To się chwali!
    A no i teraźniejsza notka mnie uspokoiła. Sasuke się obudził i miejmy nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
    Ps: przeczytałam Twoje spojrzenie na miłość SasuNaru i podpisuję się pod nim obiema łapkami, bo uważam, że nie ważna jest w miłości płeć <3
    Ps2 Dodaję Cię do linków www.jaknietytokto.blog.onet.pl Pozdrawiam cieplutko :)
    ~Honou, 2009-03-26 00:07

    Praszam, ale mam zastój meocjonalno intelektualny, dlatego właśnie dopiero dziś ponadrabiałam ; )
    Powiem tak:
    Obudził się! Ipa! I będą teraz razem? ;P
    http://jak-noc-i-dzien.blog.onet.pl
    ~Kichisame, 2009-03-26 19:22

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, Naruto mimo że zrozpaczony to nie poddaje się (a właśnie taki mi się podoba), że Sasuke wyjdzie z tej śpiączki i tak się stało... ale wyobrażałam sobie to coś w stylu, że budzi się i "młotku jaka piękna historia życia" ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    och fantastycznie, Naruto taki zrozpaczony, ale nie poddaje się i wierzy że Sasuke się obudzi i w końca to się stało... ale wyobraźiłam sobie scenkę w stylu... Sasuke budzi się i mówi Mlotku co za piękna historia zycia ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń