Resztę
weekendu spędzili głównie na nauce. Sasuke, mimo że jego matka codziennie
dzwoniła, nie zdecydował się wrócić do domu i porozmawiać z ojcem. Uznał, że w
tym wypadku potrzebna jest dobra wola z obu stron, więc nawet marudzenie Naruto
nic w tym wypadku nie dało. Zresztą, mieli sporo materiału do opanowania, dlatego
w ogóle nie wychodzili z mieszkania. Co prawda zostawało jeszcze jutrzejsze
popołudnie, ale woleli nie przekładać tego na ostatni dzień.
Poniedziałkowe
zajęcia minęły dość szybko, a trening był na tyle intensywny, że wszyscy chyba
mieli dość.
Kiba,
którego po zajęciach wezwał do siebie Kakashi w celu omówienia błędów w jego
technice, dopiero przed chwilą wszedł pod natrysk. Wyklinał trenera w myślach, bo
akurat dzisiaj trochę się spieszył, był umówiony chłopakami z akademika na
jedną ze swoich ulubionych gier online. Tym razem na pewno utłuką bossa! Szybko
wziął prysznic, spłukał szampon z włosów i chwilę później, przewiązany w pasie
ręcznikiem, szedł do szatni. Drzwi do pomieszczenia były uchylone i już łapał
za klamkę, żeby otworzyć je szerzej, gdy usłyszał wyraźnie słowa:
–
Przecież jesteśmy sami, wszyscy dawno poszli.