20 kwietnia 2009

SasuNaru - mimo wszystko 9. "Burza"

- Co mu się stało – Uchiha ze zdumieniem wpatrywał się w drzwi, za którymi w wielkim pośpiechu zniknęła przed chwilą jasna czupryna.

Tsunade spojrzała w tamtą stronę, ale po chwili jej wzrok znów spoczął na czarnowłosym.

- Czy ty wiesz, ile strachu nam napędziłeś? - zignorowała jego pytanie. – Masz wielkie szczęście, że teraz ze mną rozmawiasz.

Sasuke opadł na poduszki i zamknął oczy. Próbował sobie przypomnieć, co się właściwie stało, że trafił do szpitala.

Wstał bardzo wcześnie rano, wziął prysznic. Po drodze na dół zerknął do pokoju Naruto. Młotek spał, rozwalony w poprzek łóżka, z jedną noga i ręką na podłodze. Kołdra zwinięta w kłębek leżała obok. Uchiha usiadł obok niego i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jasne kosmyki, rozsypane na poduszce. Miał ochotę ich dotknąć, ale kiedy tylko poniósł rękę, blondyn poruszył się. Wymamrotał coś, co brzmiało bardzo podobnie do: „Sasuke, ty draniu”, po czym rękami oplótł w pasie zaskoczonego bruneta i wtulił nos w jego koszulkę. Wyraz zdziwienia ustąpił jednak z twarzy Uchihy, kiedy się zorientował, że Naruto nadal śpi w najlepsze i nie zdaje sobie sprawy, gdzie znajdują się jego kończyny i głowa. Delikatnie wysunął się z uścisku niebieskookiego, czemu towarzyszył nieświadomy pomruk niezadowolenia. Sasuke uśmiechnął się sam do siebie. Chętnie posiedziałby przy Uzumakim, gdyby nie fakt, że nie mógł się spóźnić na misje. Przykrył więc swojego lokatora kołdrą i zszedł do kuchni. Mając na uwadze zdolności kulinarne młotka, a raczej ich zupełny brak, zrobił mu kilka kanapek, a następnie napisał parę słów:

Wrócę jutro rano. Jedzenie masz na stole.

Po chwili zastanowienia dopisał jeszcze: Trzymaj się z daleka od pralki i wychodząc, przykleił kartkę do lustra w przedpokoju.

Zadanie miało być proste, przynajmniej tak twierdził zleceniodawca. Jednak przez te kilka lat bycia ninja, Sasuke nauczył się, że nie zawsze wstępna kategoria misji odpowiada temu, jak wygląda ona w praktyce. Towarzyszył im jakiś chunnin, Uchiha już nie pamiętał jego imienia. W ogóle był wtedy jakiś rozkojarzony. Myślał o tym, żeby jak najszybciej wykonać co trzeba i wrócić do domu, bo tam czekał na niego ten blond młotek, który przecież sobie sam nie poradzi - tak Sasuke przynajmniej próbował sobie tłumaczyć tą chęć powrotu…

Tsunade położyła mu rękę na czole, tym samym przerywając rozmyślania. Po chwili zanotowała coś w jakimś zeszycie.

- Kiedy będę mógł wyjść? – zapytał nagle brunet.

- A co, gdzieś ci się spieszy?

- Tak, chce iść do domu – odburknął. Nie przyznał się, ale ciekawiło go, jak sobie radzi Naruto w rezydencji. Nie wiedział, że Uzumaki już dawno wrócił do siebie, i że...

- Twój dom obył się bez ciebie przez ponad dwa miesiące, te kilka dni jeszcze wytrzyma – Tsunade patrzyła na niego z rozbawieniem.

- Dwa miesiące? – Uchiha wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. - Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że leżałem tutaj tyle czasu?

- Tak. Dokładnie to dwa miesiące i 6 dni – spojrzała w podkładkę z kartą pacjenta. – A teraz odpoczywaj – ruszyła w stronę drzwi. - Aha – dodała trzymając rękę na klamce – Co do zachowania Naruto. Siedział tu jakiś czas, nic więc dziwnego, że miał cię dość i uciekł – powiedziała to z przekorą, ale brunet chyba nie załapał żartu.

Naruto wlókł się bez celu uliczkami Konohy. Nie wiedział, co zrobić. Pójść do domu, czy do szpitala. Teraz, gdy już dal upust swoim emocjom, kiedy już wiedział, że wszystko będzie dobrze, jakoś nie spieszno mu było stanąć oko w oko z Sasuke. O dziwo, on, najgłośniejszy i najbardziej rozgadany ninja w wiosce obawiał się, że nie będzie wiedział, co powiedzieć. Przez ten czas, kiedy Uchiha leżał nieprzytomny, mówienie przychodziło mu z łatwością i bez skrępowania, ale nie wiedział jak zareaguje na jego obecność już przytomny przyjaciel. Może wcale nie będzie sobie życzył takiego towarzystwa, powie mu, że woli zostać sam. A jak zapomniał już o tych dwóch tygodniach w rezydencji i będzie taki jak kiedyś? Zimny, niemiły. Naruto sam nie wiedział, dlaczego to go tak martwi. Może podświadomie znowu obawiał się odtrącenia?

W szpitalu trwała cisza przed burzą. Sasuke siedział w łóżku, wsparty o poduszki, a jego humor z godziny na godzinę się pogarszał. Można powiedzieć, że strzelił legalnego focha i był obrażony na cały świat. Ten blond młotek, jak wyszedł rano, to do tej pory go nie ma. Hokage powiedziała co prawda, że siedział tu wcześniej, ale teraz przepadł jak kamień w wodę. Co on sobie wyobraża?! Sasuke nie potrafił wytłumaczyć, nawet sam przed sobą, na co się właściwie złości, bo przecież Naruto mógł być po prostu zmęczony i chcieć odpocząć. Ale to nie poprawiało mu samopoczucia, a skoro „Wielki pan Uchiha” ma zły humor, to wszyscy wokół to odczują.

- Witaj, Sasuke-kun – rózowowłosa dziewczyna stanęła w drzwiach.

- Cześć – odburknął.

- Jak dobrze, że się w końcu obudziłeś – uśmiechnęła rozjaśnił jej twarz.

- Gdzie jest Naruto? – spytał prosto z mostu.

- Eeee – Sakra była trochę zbita z tropu. To nie podobne do Uchihy, żeby zadawał takie bezpośrednie pytania. – Nie wiem. W mieszkaniu go nie było.

- Tak? A ty skąd to wiesz? – zainteresował się czarnowłosy.

- Byłam u niego – onyksowe oczy spojrzały na nią groźnie. – To znaczy, Kakashi-sensei powiedział, że nie ma go w szpitalu, więc chciałam zajść i…

Haruno zmieszana patrzyła na chłopaka, nie wiedząc, o co mu chodzi. Ta naburmuszona mina, wściekłe spojrzenie…Uchiha nigdy nie grzeszył uprzejmością, ale to już przesada. Nagle ją olśniło. No tak, oczywiście! Jak mogła tego nie zauważyć od poczatku. Aż roześmiała się na tą myśl. On był zazdrosny!

- Co cię tak śmieszy? – zapytał, siląc się na w miarę kulturalny ton.

- Nic, Sasuke- kun. Naruto na pewno przyjdzie, nie martw się.

- Ja się nie wcale nie martwię o tego idiotę. Ja tylko… - urwał, bo sam nie wiedział, co „on tylko”.

- To może ja już pójdę. Dobranoc, Sasuke-kun. – Sakura wybiegła z pokoju, modląc się w duchu, żeby Uzumaki lepiej się tutaj dzisiaj zjawił. Inaczej personel szpitalny będzie miał twardy orzech do zgryzienia, skoro geniusz, który ledwo co wyszedł ze śpiączki, już w tym momencie prezentował wszystkim postawę: bez kija nie podchodź.

Naruto w końcu pojawił się w klinice. Był już późny wieczór, gdy postanowił, że jednak odwiedzi przyjaciela. Śmiejąc się, by ukryć zdenerwowanie, wmaszerował do pokoju, w którym siedział - zły jak diabli -Uchiha. Nawet nie raczył odpowiedzieć na „cześć” Uzumakiego.

- Dobra, jak nie podoba ci się moje towarzystwo, to mogę sobie pójść – blondas udał, że go to w ogóle nie obchodzi, ale tak naprawdę, zaczynały sprawdzać się jego obawy. Już miał zamiar wykonać taktyczny odwrót, gdy brunet skoczył i docisnął go do ściany, z hukiem zatrzaskując drzwi.

- Gdzie byłeś? – zapytał ze złością w głosie.

- Tu i tam – Naruto przewrócił oczami. Gestykulować nie mógł, bo Uchiha przytrzymywał mu obie ręce.

- Ciekawe! – czarne oczy świeciły groźnie.

- Co jest takie ciekawe? – blondyn usiłował wyplątać się z uścisku chłopaka.

– A może byłeś na randce? Kto cię tam wie, co robiłeś przez dwa miesiące, kiedy ja tu walczyłem o życie.

W blondwłosego jakby piorun strzelił. Co ten drań sobie wyobraża?

- Nawet jak byłem, to nie twój interes! – odpowiedział gniewnie.

Sasuke odskoczył od niego jak oparzony.

- Tak?! To ładny z ciebie przyjaciel! Jakoś nie przypominam sobie, abym ja robił takie rzeczy, kiedy z własnej głupoty uszkodziłeś sobie rękę – pieklił się Uchiha.

- No powiedz jeszcze, że to moja wina! Z tego co wiem, to ty nigdy nie byłeś na żadnej randce, bo nikt nie był godny „Pana-Idealnego”.

- Nie twoja sprawa!

- Moja, skoro przed chwilą mi coś takiego zarzuciłeś! A może to cię boli, co? Że ja się umawiam na randki, a ty nie?!

- Kpisz sobie? Jak bym chciał, to bym robił to codziennie! Ale nie chce!

- Nie chcesz, czy nie możesz? Czyżbyś się bał, że mógłbyś cokolwiek do kogoś poczuć? To by ci popsuło twoją koncepcję samego siebie? - niebieskie oczy aż kipiały złością.

- Zamknij się!

- Nie, nie zamknę się! Wziąłeś kiedyś pod uwagę uczucia innych? Choćby Sakury? Kochała cię, a ty zachowywałeś się jak zimny drań!

- Powiedziałem, zamknij się!

- Nie! – w oczach Naruto pojawiły się łzy wściekłości. - Dla twojej wiadomości, przez te dwa miesiące siedziałem tu, w tym pokoju, prawie się z niego nie ruszając i trzymając cię za rękę. Bałem się o twoje życie. Czułem się strasznie. Ale co ty możesz o tym wiedzieć! Ty w ogóle masz jakiekolwiek uczucia? – Uzumaki szarpnął klamkę, ale drzwi się nie otworzyły, bo czarnowłosy blokował je ręką.

- Tak, wyobraź sobie, że mam uczucia – ton głosu Sasuke diametralnie się zmienił. – I zaraz ci to udowodnię.

Nim blondyn zdążył się zorientować, ponownie został przyciśnięty do ściany. Uchiha złapał go za włosy, odchylił mu głowę do tyłu i z pełną premedytacją pocałował.

3 komentarze:

  1. Komentarze przeniesione z http://sasunaru-drogapowrotu.blog.onet.pl

    ojej... już od bardzo dawna nie czytałam takim zaborczym Sasuke...
    ouua... warto było wejść o 22, po szkole *zamiast się uczyć XD* i przeczytać to cudo.
    ale co na to Naruto? teraz masz trudne zadanie, ojj. życzę ci czasu i pomysłów. byle tylko się źle nie skończyło. błaagam.
    ~Jordness, 2009-03-27 22:14

    No tak, wszystko pięknie ładnie, ale czemu tak krótko? No nic, ja wiem, że jestem upierdliwa. Ale to chyba najkrótsza notka jaką napisałaś ^^'' ale i tak czekam na dalszy ciąg i to baardzo niecierpliwie. A tak na marginesie, 'bez kija nie podchodź' mnie rozwaliło ^q^
    ~Green, 2009-03-27 22:28

    No wiem, że krotko. Ale tak jakoś wyszło:)
    ~SaNu, 2009-03-27 22:33

    Jakie to było.. brutalne ? O.o Nie mogłam z tekstu o kiju, spadłam z krzesła xD Teraz tyłek mnie boli *-*
    No.. Świetne, ale.. chcę dalej. I duuużo. Jak najwięcej.. Taak !! xD
    ~Karori - Kimi, 2009-03-27 22:33

    Bosko
    zakończenie najlepsze xD
    A teraz Uchiha albo dostanie w twarz albo dostanie mokrego calusa hahaha pozdro pisz szybko xD
    ~Klaudynka, 2009-03-27 23:22

    Zazdrosny Sasuke chyba wszyscy go takiego kochają:) Dylematy Naru zrozumiałe i chwała, że jednak powiedział, co tak naprawdę robił przez te dwa miesiące i, że Sasuke zmotywowało to, do działania. Ciekawi mnie reakcja blondyna.. Czy pod wpływem pierwszego szoku przywali Sasuke i ponownie ucieknie, czy tylko przywali kapitulując być może w końcu, czy od razu skapituluje... Sakura wyjątkowo podobała mi się w tym rozdziale:) Pozdrawiam!
    ~Elbereht, 2009-03-27 23:48

    Sugoi!!! Ja chce jeszcze, jeszcze tak ja chcę jeszcze jeden rozdział. Błagam cię na kolanach byś napisała kolejny rozdziałek. Sasuke był taki kawaii i Naruto tak samo. Gorące pozderki :*:*:*:*:*
    ~Cloud, 2009-03-28 00:10

    O rany O_O. Czemu takie krótkie? XDDD. Całus rulez, ale pamiętaj, że to ma być shonen- ai, a tak namiętny pocałunek zwiastuje...ekhm... następstwa. Shonen- ai to czułość przede wszystkim, ale co ja się mądrzyć będę, jak ty to wiesz :) Przepiękny rozdział...Naruto...Sasuke....oo och...słów mi brak, oby ten Kishimoto wywiązał się z obietnicy, bo mu utnę ten gadatliwy, skośnooki jęzor ;]
    Kurczę, ja chyba nie potrawie pisać długich komentarzy. No, miałam bym dużo do powiedzenia, ale jakoś się wysłowić nie mogę O_o...czekaj...wściekły Uchiha mnie kręci, jak zawsze :) i słodki, słodki Naruto :) Pękłam przy "sasuke ty draniu" XDDDDDD nawet przez sen tak mówi. Zdaje się że "drań" przylgnął do Sasuke na dobre i nie zniknąłby nawet, gdyby nad jego głową pojawiła się aureola :)
    ~Lloyd, 2009-03-28 07:34

    Wiem, wiem Lloyd co do shonen-ai, ale jeszcze nie znamy przecież reakcji Naruto (ja też nie):D Co do Saska z aureolą rozwaliłaś mnie, no ale cały jego urok, to bycie właśnie takim "draniem", w rożnych stopniach nasilenia^^
    ~SaNu, 2009-03-28 09:28

    Boooskie. Twoje opowiadanie, to prawdziwa uczta dla oczu (po tych wszystkich nieszczęsnych blogach, gdzie błąd siedzi na błędzie) i uczta dla duszy (to ma fabułę!) Dlatego bardzo Ci dziękuję za taką wspaniałą niespodziankę. Życzę wena i proszę abyś dalej nas tak rozpieszczała. Pozdrawiam.
    ~Mortis, 2009-03-28 10:30

    Teraz nie popiszę się za bardzo inteligencją, ale co mi tam: aaaaa! *_* to było cudowne!
    Sasuke pocałował Naruto z premedytacją a Ty z premedytacją ucięłaś w TAKIM momencie? TT__TT buuuu
    Chyba umrę do następnego odcinka. Sasuke wściekły jak osa, Naruto również, kurde, co im do łba strzeliło? O.o' Zamiast się cieszyć, że Uchiha wrócił do zdrowa to oni fochy odstawiają na całej linii. Mam nadzieję, że teraz Naruto się nie wystraszy nie zwieje, nie popłacze (-_-), nie przerazi, nie zrazi etc. etc. bo w końcu to chłop z krwi i kości ^-^
    Mam nadzieję, ze gładko przyjmie pocałunek i wtedy umrę ze szczęścia *___* jesteś cudowna! Błędów też się nie dopatrzyłam w tym rozdziale. Tak trzymać!
    Ps: Zadam Ci jedno niedyskretne pytanie, kiedy nowa notka? ;>
    Pozdrawiam ^-^
    ~Honou, 2009-03-28 10:53

    eeee..... nooo....tego.... to było... szokujące. nie spodziewałam się takiego czegoś w dzisiejszej notce. xD jednak nie myśl, że mi się nie podobało. wręcz przeciwnie. było super! po prostu nie spodziewałam się, że tak szybko się pocałują xD no nic. więcej się nie pogrążam xD i ide. papa i pozdrawiam ;)
    ~hayashi, 2009-03-28 17:55

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    o ha co za postawa piękna u Sasuke tytułem "nie podchodzić do mnie bo nie ma obok mnie młotka i mam focha", a ten pocałunek to naprawę, teraz to Naruto będzie stał jak kołek i zastanawiał co się wydarzyło, czy wydrze się ba niego bo Sakura go tak bardzo kocha...
    weny...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no co za postawa Sasuke... nie podchodzić do mnie bo obok nie na młotka i mam focha... ;) a ten pocalunek to naprawdę cudownie Naruto bedzie stał jak kołek i zastanawiał się co się stalo...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń