Kakashi
jak zagroził, tak zrobił. Całe pozostałe czterdzieści pięć minut treningu
wyżywał się na swoich studentach, wymęczając ich niesamowicie.
Sasuke
jednak, siedząc już teraz w szatni, zauważył jeden plus tej sytuacji. Wszyscy
byli tak wyczerpani, że nawet nie chciało im się plotkować. Czasem tylko łapał
jakieś spojrzenie, ale postanowił się tym nie przejmować.
Kierowali
się właśnie do auli, kiedy zobaczyli Hinatę. Naruto uprzedzał już Sasuke, że
musi z nią porozmawiać, więc machnął mu tylko ręką, żeby poczekał i podbiegł do
niej. Sasuke oczywiście nie zamierzał czekać i też zaczął iść w ich kierunku.
–
Hinata, poczekaj. – Naruto odciągnął ją od innych studentów i gestem pokazał,
żeby zeszli ze środka holu gdzieś pod ścianę.
Zdziwił
się, widząc jej reakcję. Nie zaczerwieniła się jak zawsze, raczej zbladła. Ale
w końcu skinęła głową.
–
Słuchaj, chciałbym z tobą porozmawiać.
–
Zaraz mamy wykład – spuściła wzrok.
–
Nie, to znaczy nie teraz i nie tutaj, raczej w jakimś spokojniejszym miejscu.
Wiem, że jestem ci winien wyjaśnienia, dlatego czy możemy spotkać się jutro po
zajęciach?
Hinata
podniosła głowę i spojrzała na niego, a zaraz potem ponad jego ramię. Odwrócił
głowę. To był Sasuke, a jego słynne uchihowe spojrzenie nie sprawiało raczej,
że wyglądał miło i sympatycznie. Hinata zerkała zdezorientowana raz na jednego,
raz na drugiego. Wyraźnie się zdenerwowała.
–
Przyjdę sam – uspokoił ją Naruto. Akurat do tej rozmowy nie był mu potrzebny ani
Sasuke, ani jego odstraszający wzrok.