To było dopiero trzecie piwo, a Naruto już czuł, jak
alkohol zaczyna uderzać mu do głowy.
Wokół panował przyjemny półmrok, z głośników sączyła się muzyka uzupełniana co
rusz krzykami grających w bilard w sąsiedniej sali, a dodatkowo jeszcze
bliskość Sasuke robiła swoje. No właśnie… Bliskość Sasuke. Jego cichy głos,
kiedy coś do niego mówił, jego dotyk, niby przypadkowy, ale nie do końca, jego
zapach… Naruto czuł się niemalże odurzony…
– To co, kto idzie po następną kolejkę? – Kiba wstał
i wzniósł do góry pusty kufel, czekając, aż ktoś do niego dołączy.
– Ja. – Naruto przechylił się i wypił na raz resztę
trunku. Uśmiechał się przy tym, jakby cały świat dzisiaj należał do niego. Ale
gdyby się nad tym dłużej zastanowić, to chyba już dawno nie był tak szczęśliwy.
Nie dość, że siedział tu z przyjaciółmi, to jeszcze miał przy sobie Sasuke.
Jego Sasuke. I choć w tym momencie nie mógł zrobić tego, czego pragnął
najbardziej, bo raczej całowanie go na oczach przyjaciół wprawiłoby ich w
najlepszym razie w lekką konsternację, to jednak czuł te feromony. No nie było
sensu już zaprzeczać. Wpadł po uszy.