Kiedy
Sasuke zamknął drzwi za niespodziewanymi gośćmi i wrócił do kuchni, Naruto
leżał z głową na blacie i trząsł się ze śmiechu. „Jogurt” nadal nie został
starty z podłogi, więc Sasuke, czując, że w tej kwestii nie ma co liczyć na
swojego chłopaka, wziął mop i posprzątał pozostałości po ich zabawie. To, co
się wydarzyło przed chwilą, było po prostu żenujące, zupełnie nie rozumiał, co
tak bawi Naruto.
–
Inuzuka to największy kretyn, jakiego znam – mruknął pod nosem, wyciskając mop
i jeszcze raz przecierając podłogę. – Jak on w ogóle zdał w zeszłym roku
egzaminy?
–
Oj, nie obrażaj go, to mój przyjaciel. Poza tym Kiba nie jest głupi, on jest po
prostu trochę… naiwny. I niedomyślny. – Naruto podniósł głowę i oparł ją na
rękach. Patrzył, jak Sasuke zaciera ślady, to nic, że trochę po fakcie.
Widział, że jest zły.
–
Jest tak samo niedomyślny jak ty? – mruknął Sasuke, kiedy odstawił już wiadro
do łazienki. Miał zamiar dokończyć pracę na metodykę, wziął więc z biurka swój
laptop i usadowił się wygodnie na łóżku, kładąc go na kolanach. Chciał
zapomnieć o tej niezbyt przyjemnej sytuacji, która powodowała u niego poczucie
dyskomfortu Co jak co, ale nie miał ochoty nikogo wtajemniczać w intymne
szczegóły ich związku. Ten kretyn, Inuzuka, może faktycznie był tak naiwny, że
w swojej ignorancji pomylił spermę z jogurtem, ale Shikamaru już o to nie
podejrzewał. Cholera, że to musiało stać się w właśnie dzisiaj. Kliknął folder
z zapisanym wcześniej plikiem i przejrzał pobieżnie wyniki swojej pracy.
Jeszcze sporo zostało do napisania.