Sasuke prowadził auto niekoniecznie
zgodnie z przepisami, co Naruto co rusz kwitował prychnięciem.
– No i czego prychasz? – Po którymś z kolei odgłosie
wydobywającym się ni to z ust, ni to z nosa, Sasuke w końcu nie wytrzymał.
– Ciągle mi dogryzasz, że jestem kiepskim kierowcą,
a sam jedziesz jak daltonista. – Naruto odwrócił się w jego stronę i usiadł
bokiem, podciągając nogę na siedzenie. Poprawił pas, bo zaczął niewygodnie
wbijać mu się w szyję – Przejechałeś na czerwonym świetle – dodał w kwestii
wyjaśnienia.
Sasuke tylko wzruszył ramionami, postanawiając jednak
bardziej skupić się na prowadzeniu auta. Był bardzo rozdrażniony i miał
świadomość, że w stanie takiej nieuwagi łatwo o wypadek. A tego naprawdę by
teraz nie chciał. Jeszcze jakby trafił na jakiegoś furiata, który wyleciałby na
niego z gębą, mógłby nie wytrzymać i mu przywalić.
– Tak w ogóle, wiem, że to wkurzające, ale odpuść. –
Naruto złapał jego spojrzenie w lusterku.
– Odpuść? – Sasuke naprawdę musiał być rozdrażniony,
skoro nawet na niego warczał. – Tak w ogóle to siadaj po ludzku i zapnij
porządnie ten pas.