20 kwietnia 2009

SasuNaru - mimo wszystko 2. Żebyś zrozumiał

Naruto zdążył jeszcze tylko przelotnie spojrzeć na przyjaciela, gdy ten został porwany przez tłum. W końcu był bohaterem, zabił człowieka, będącego zagrożeniem dla mieszkańców wioski. Aż za dobrze pamiętali, co Orochimaru zrobił poprzednim razem i jaki trud włożyli w odbudowę wszystkiego. Każdy chciał pogratulować członkowi potężnego klanu, poklepać go po plecach, uścisnąć dłoń. Uchiha musiał też złożyć szczegółowy raport dotyczący misji.

Uzumaki założył ręce za głowę i się roześmiał. Ten drań zawsze dostaje to, czego chce – pomyślał, ale już nie tak ironicznie jak wcześniej. Tłum powoli się przerzedzał. Blondyn był w zdecydowanie lepszym humorze niż rano, ale to, co nastąpiło później, dosłownie ścięło go z nóg. A mianowicie zmierzając spokojnie w stronę miejsca zwanego domem, w pewnym momencie zobaczył coś, co sprawiło, że najpierw zamrugał oczami, chcąc upewnić się, że to nie jego przywidzenie, a następnie dostał ataku śmiechu. Grupka dziewczyn, trzymając transparent z napisem: SASUKE KOCHAMY CIĘ, kierowała się drogą w stronę rezydencji swojego bożyszcze.

- Cha cha cha –Naruto tarzał się po ziemi. – Ale ma przerąbane, przecież on tego nie znosi. Cha cha…

Dziewczyny, widząc taką reakcję, obrzuciły go wściekłym spojrzeniem, jednak tego już nawet nie zauważył, bo gdy w swojej wyobraźni zobaczył minę Uchihy, jaką ten zrobi, kiedy dotrze w końcu do swojego domu i stanie oko w oko z tym fan-clubem, zamazał sobie cały widok, płacząc ze śmiechu.

Jak bardzo Sasuke spodobała się niespodzianka, Naruto dowiedział się wcześniej niż przypuszczał. Dwie godziny po tym całym incydencie, gdy właśnie zabierał się za kolejną porcję swojego ukochanego ramen, usłyszał stukanie w okno. Na parapecie siedział nie kto inny, tylko czarnowłosy geniusz we własnej osobie.

- Naruto, wpuść mnie – wydawał się wręcz błagać spojrzeniem.

Uzumaki z szelmowskim uśmieszkiem na ustach podszedł i przykleił twarz do szyby, śmiesznie przy tym rozpłaszczając nos. Uchiha rozglądał się nerwowo, chcąc mieć pewność, że żadnej zwariowanej dziewczyny nie ma w pobliżu.

- Naruto, otwórz! Musisz mnie ukryć – zaczynał panikować.

- Ukryć? Przed czym? Draniu, jesteś przecież bohaterem wioski, nie chcesz popławiać się trochę w blasku sławy? – pastwił się nad przyjacielem niebieskooki.

- Naruto, młotku, otwieraj, bo jak cię dorwę, to… – zamilkł, widząc, że blondyn oddala się od szyby – Naruto czekaj, proszę. Zrobię, co zechcesz, tylko wpuść mnie.

Uzumaki, któremu dużą satysfakcje sprawiało obserwowanie jak Sasuke się męczy, miał zamiar jeszcze trochę go podrażnić, ale w końcu się ulitował.

- Właź i znaj moje dobre serce. – Uchiha szybko skorzystał z okazji i wskoczył do środka. – Osobiście nie rozumiem, na co się tak uskarżasz. Nie podobało ci się powitanie twoich wiernych fanek? – dodał z błyskiem w oczach.

- Widziałeś, co te wariatki powypisywały? Dobrze, że nie słyszałeś, co mówiły – Sasuke zrobił się cały czerwony na twarzy. Miał już naprawdę dość dzisiejszego dnia, źle się czuł w tym całym zamieszaniu. Jeszcze trochę i chyba wsadziliby go do szklanej kuli i obwozili po całej wiosce, jako eksponat. Cieszył się, że wrócił, ale chciał pobyć z ludźmi, których lubił, którzy go nie męczą. Młotek był taką osobą. Chociaż jak się nad tym lepiej zastanowić, to w tym momencie miał raczej ochotę go zabić, widząc, jak blondwłosy się zachowuje. Bo Naruto śmiał się jak oszalały. Ta sytuacja była wręcz wymarzona dla niego. Pan Jestem-Idealny musiał schować dumę do kieszeni i błagać Uzumakiego, by go ukrył. A dzień zapowiadał się tak paskudnie.

Jednak brunet nie zdawał sobie sprawy, że ten dobry humor był spowodowany przez jeszcze inny czynnik. Błękitnooki cieszył się z jego powrotu. Koniec końców uważał, że Uchiha jest niegodnym draniem, ale przede wszystkim jest też przyjacielem. Przecież trzy lata marzył o jego powrocie. Nie tak to sobie co prawda wyobrażał, ale lepsze to, niż nic.

Sasuke patrzył naburmuszony.

- Skończyłeś już? – zapytał, gdy tamten wydawał z siebie ostatnie dźwięki do niczego niepodobne. – Chcę coś powiedzieć.

- Niech ci będzie, że skończyłem, draniu – dodał, jeszcze odrobinę się krztusząc.

Brunet nie spuszczał z niego wzroku dość długo. Zaczynało to dość dziwnie wyglądać. Całe rozbawienie Naruto gdzieś zniknęło, gdy sobie uświadomił, w jaki sposób jest obserwowany. Zaczął mieć pewne obawy. Zaraz pewnie Sasuke powie coś niewygodnego, co będzie wymagało szukania odpowiedzi. Wbił wzrok w podłogę, nie mógł dłużej znieść tego spojrzenia czarnych oczu.

- Naruto… Jesteś na mnie zły, prawda? – zapytał cicho Uchiha, po dość długiej chwili milczenia.

Blondyn przeklął pod nosem. Wiedział, że ten moment w końcu nadejdzie, że nie unikną poważnej rozmowy.

- Tak, jestem zły – odpowiedział. – No dobra, trochę zły.

Gdyby to pytanie padło wczoraj czy choćby jeszcze dzisiaj rano, odpowiedziałby, że tak, jest wściekły, że nie chce widzieć tego nadętego drania. Teraz, oko w oko z owym draniem, nie był już tego taki pewien, jego gniew gdzieś się ulotnił. Zaczynał nawet trochę rozumieć sytuację, która musiała być równie trudna dla nich obojga. Może nawet dla Sasuke trudniejsza.

- Naruto, nie miałem wyboru… To znaczy, mogłem odmówić, ale wiedziałem, że to mi nie da spokoju.

- Sasuke, nie musisz mi się tłumaczyć…

- Nie muszę, ale chcę. Zależy mi, żebyś to zrozumiał. To, co ci powiedziałam kiedyś o zerwaniu więzi nie było prawdą; nie mogłem pozwolić, żebyś mnie ścigał i się niepotrzebnie narażał. Chociaż ty i tak to robiłeś – coś na kształt uśmiechu pojawiło się na twarzy czarnowłosego. – Nawet nie wiesz, jak mi było ciężko, kiedy pojawiliście się wtedy u Orochimaru. W końcu zacząłem doceniać to, co zostawiłem w wiosce, a tu nagle mam was przed oczami. Myślałem, że cały plan w łeb weźmie.

- Uchiha, daję słowo, dziwnie się czuję, słuchając twojego wywodu – wtrącił niebieskooki, znowu z uśmiechem na twarzy. – Nigdy wcześniej nie wypowiedziałeś chyba tylu słów naraz – dodał zadowolony.

- Ludzie się zmieniają, młotku.

- Eeeeee… Dranie też? – wyszczerzył się blondyn i chcąc uniknąć poduszki, która właśnie leciała w jego stronę, odchylił się na krześle, upadając i przewracając przy okazji stolik. – No nie, ledwo wróciłeś, a już siejesz zniszczenie – krzyczał, gramoląc się z podłogi, choć widać było, że nie jest zły.

Sasuke patrzył na wrzeszczącego młotka i myślał jak bardzo mu tego brakowało. Tych kłótni, bezsensownego paplania o rzeczach ważnych i nieważnych. Wszystko powoli wracało do normy. Znowu będą razem trenować, urządzać sparingi. Będzie jak dawniej. No, może prawie jak dawniej. Bo jednak coś się zmieniło. On sam zmienił się bardziej niż Naruto myślał. Ale póki co, nie zamierzał się tym z nim dzielić. Jeszcze nie teraz.

3 komentarze:

  1. Komentarze przeniesione z http://sasunaru-drogapowrotu.blog.onet.pl

    I co, i co i co dalej? Jak można przerywać w takim momencie. Ehh. Czuję niedosyt. Fajnie piszesz, podoba mi się twój styl. Oby tak dalej ^^ i z niecierpliwością godną Naruto czekam na nowy odcinek ^^
    ~Green, 2009-03-20 11:28

    Już przeczytałam i mogę tylko KRZYYYYYYYYYYYYCZEEEEEEEEć x)x)x). Z nieba nam spadłaś! Oto kolejne super opowiadanie. Wyżej, mocniej, dalej, pokonaj siebie...... O_o O nie Feel.
    W każdym razie czekam na nexta ^^ Nie, ja mówię serio, czekam :) I czekam i czekam i czekam......*siedzi i czeka*.
    ~Lloyd, 2009-03-20 12:10

    Aaa.. Jestem szczęśliwa. Przeczytałam już tyle blogów i opowiadań na temat mojej ulubionej pary i myślałam, że nie znajdę już nic godnego uwagi, a należę do osób dość wybrednych w tej materii. Ale wracając do głównego nurtu mojej wypowiedzi - dziękuję, za to że tak mile mnie rozczarowałaś. Rozpieszczaj nas częstymi notkami. Pozdrawiam.
    ~Akira, 2009-03-20 15:59

    Ad. Odbudowy klanu Uchiha (dop.)
    Ja uważam, że kisz nie rozwiąże tego tematu, jak i wielu innych, które poruszył. Bo albo zapomniał, albo nie będzie miał czasu, albo... zapomniał :) Na przykład, co z tą mocą, którą dał Itachi Naruto? Obecnie to tak wygląda., jakby ten wątek zdechł, nie sądzisz? No i masz rację, to będzie dziwne jak nagle ni stąd ni zowąd Kisz sparzy z kimś Sasa, sztuczne, ale... w mandze do tej pory zdarzyło się już tyle absurdalnych rzeczy, że już nic mnie nie zdziwi. -- '' Nie wykluczone też że Sasek nie będzie odnawiał klanu bi zwyczajnie kopnie w datę. I tyle ^^"
    ~Lloyd, 2009-03-21 18:48

    OdpowiedzUsuń
  2. część,
    haha Sasuke ucieka przed swoim fanklubem ;) i gdzie pędzi? do Naruto oczywiście... och tak Naru pięknie go powkurzał z tym, że go nie wpuści... zdesperowany Sasuke to taki cudowny widok... już Naru nie gniewa się tak bardzo, choć mnie ciekawi jednak ile osób wiedziało, że to tylko jednak misja była...
    Pozdrawiam Monika 

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    o matko to było boskie... zdesperowany Sasuke, uciekający przed swoim fanklubem ;) ale i widać że Naruto trochę ochłonął, już się tak nie gniewa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń