– No to, za mamusię – Neji podniósł
kieliszek i spojrzał pijanym wzrokiem na zegar wiszący na jednej ze ścian.
Wskazywał kilka minut po dziesiątej. Potrząsnął głową, jakby chciał pozbyć się
tego widoku i spojrzał jeszcze raz. Nadal nic się nie zmieniło. Ale przecież
musiało być już zdecydowanie dużo później.
– Za mamusię – zgodził się z nim
Lee. – A ten zegar nie działa – wyjaśnił, widząc błądzące spojrzenie kolegi z
roku.
To już trzecie butelka, którą razem
pili. Neji trafił do pokoju Lee przypadkiem. Musiał się gdzieś schować przed
Tenten, która po piątym piwie zaczęła snuć świetlaną wizję ich wspólnej
przyszłości. Zawsze, gdy była w stanie
wskazującym zachowywała się dziwnie, więc Neji, tłumacząc się, że musi do łazienki,
zostawił dziewczynę z – równie pijaną – koleżanką Sakurą, mając nadzieję, że jutro i tak o wszystkim zapomni. Potem
dołączył do nich jeszcze Sasori, który nigdzie nie mógł znaleźć Itachiego, a szukał
chętnych do zabawy gaśnicą. Kompletnie mieszane i na co dzień mało co mające ze
sobą wspólnego towarzystwo dawało jednak radę, a to za sprawą niczego innego
jak trzech półlitrówek.
– A za tatusia? – Lee polewał już
następną kolejką trochę chwiejną ręką, tak że nie do końca precyzyjnie trafiał
w kieliszki.
– Było. – Neji pokręcił głową. – I
uważaj, jak lejesz, to ostatnia.
– A za kogo nie było?
– Nie wiem… – Neji podniósł się
ciężko z krzesła. – Ale imprezę czas zacząć – ogłosił, nie przejmując się
zupełnie faktem, że niektórzy już ją skończyli.
– To jak, idziemy po tę gaśnicę? –
zapytał Sasori, po czym przechylił kieliszek i wstał. Niestety, chyba tylko po
to, żeby chwilę później paść na łóżko i zwyczajnie zasnąć.
Naruto nie znalazł już piwa w
lodówce Kiby i Shikamaru, za to na klatce schodowej znalazł właśnie swoich
przyjaciół i klika pustych butelek.
– No i mnie zostawiła – tłumaczył właśnie
Kiba znudzonemu Shikamaru. Ten, mimo usilnych próśb i gróźb, nie chciał
powiedzieć, co robił, kiedy go nie było, za to Kibie nie zamykały się usta. Teraz
cały czas wspominał jakąś dziewczynę, która – delikatnie rzecz ujmując – olała
go.
– No... – Shikamaru pociągnął łyk z
butelki. Zaczynało go już irytować zachowanie współlokatora.
– Ale rozumiesz? Zostawiła mnie…
– Tak, tak.
– Ale rozumiesz?
– Tak, rozumiem! Powtórz to jeszcze
raz, a nie ręczę za siebie – stracił w końcu cierpliwość.
Kiba wstał i obrzucił przyjaciela
spojrzeniem, które z założenia miało być groźnie. Niestety, zachwiał się, a to
popsuło cały efekt.
– Kiba siadaj, nie zamierzam cię
zbierać ze schodów.
– Martwisz się o mnie? – Chłopak rozłożył ręce, jakby chciał przytulić kumpla. –
Shikamaru, mordo ty moja!
– Pieprz się. – Ten zrobił unik.
– Ja bardzo chętnie. Ale nie mam z
kim – stwierdził smętnie Kiba. Objął szczebelek barierki, wyginając usta w
podkówkę. – Nikt mnie nie kocha, jestem odpadem atomowym.
Naruto parsknął śmiechem,
zdradzając tym samym swoją obecność. Do tej pory nie zauważyli, że stał na
półpiętrze, a on sam nie chciał im przerywać tej niezwykle uroczej i
inteligentnej konwersacji.
– Naruciątko, ty debilu – wrzasnął
Kiba. – Gdzie byłeś, martwiłem się.
– Jasne. – Naruto wyszczerzył usta w uśmiechu. – Chyba o
to, żeby ci piwa nie zabrakło.
Nie zamierzał mówić nikomu o
dzisiejszej sytuacji. Choć ten sms… No właśnie, dopiero teraz zastanowiło go,
od kogo mogła być wiadomość. Nieznany… Nawet przez myśl mu nie przeszło, że
mógłby to być Sasuke. Bo i skąd miałby numer. Nie przypuszczał nawet, że jego
zdobycie było dla tego cholernego geniusza prostsze niż budowa cepa, a to za
sprawą nikogo innego, tylko Kiby, który
nigdy nie zamykał swojej szafki na basenie.
Po chwili na korytarzu rozległ się
jakiś wrzask. Wychylili głowy.
– Whisky moja żono! – to Lee się
wydzierał się na całe gardło, wymachując w połowie jeszcze zapełnioną butelką.
Jego towarzysz zasłaniał sobie uszy rękami.
– O, chipsy przyszły! – Kiba odkleił
się od swojego szczebelka.
– Sieema! – Brewka zamachnął się
entuzjastycznie. Trzask… Butelka uderzyła o ścianę. W ręku został mu jedynie kawałek
szkła. – O nie! – Chłopak tępo wpatrywał się w ścianę, jakby ta była
wszystkiemu winna. – To była ostatnia! – Usiadł załamany na schodach.
Neji najchętniej by mu nawrzucał,
jakim jest niezdarnym kretynem, ale tamten wyglądał, jakby się miał rozpłakać.
– Lee, wierzysz w przeznaczenie? –
zapytał, siląc się na współczujący ton.
Brewka pokiwał głową.
– No więc, przeznaczeniem tej
butelki było zostać stłuczoną – wytłumaczył, chcąc brzmieć jak najbardziej
poważnie, jednak pijacki bełkot mu to uniemożliwiał.
Naruto zatkał sobie usta, żeby nie
wybuchnąć śmiechem.
– Dobra, wiecie co, trzeba skoczyć
do nocnego, my też już nic nie mamy – stwierdził, po dłuższej chwili. – Kto
idzie ze mną? – Rozejrzał się. Kiba, Lee i Neji nie nadawali się już raczej do
takich eskapad.
– Na mnie nie patrz. – Shikamaru
pokręcił głową. – Nie chce mi się.
– On niech z tobą idzie. – Neji
wskazał osobę, której jeszcze poł minuty temu tam nie było.
Wszyscy odwrócili głowy. Na
półpiętrze stał Sasuke i patrzył z tym swoim ironicznym uśmieszkiem, jakby
chciał dać do zrozumienia, że dla niego nawet alkohol nie jest przeciwnikiem i
że zawsze potrafi zachować się z godnością. Naruto poczuł jakiś dziwny ścisk w
żołądku. Sam nie wiedział dlaczego.
– A żebyś wiedział, że pójdę.
– Dlaczego ze mną poszedłeś? – Naruto
uznał, że wypada wreszcie się odezwać. Odkąd wyszli ze sklepu, skubał nerwowo
rękaw bluzy, nie do końca zdając sobie z tego sprawę.
– Powiedzmy, że miałem ochotę na
spacer. A co? – Sasuke nawet nie odwrócił głowy. Szedł sprężystym krokiem, nie
wyjmując rąk z kieszeni.
– A nic – padła niezbyt
inteligentna odpowiedź.
I znowu cisza. To milczenie było
bardzo niewygodne. Naruto co chwilę zerkał w stronę idącego obok chłopaka,
kiedy myślał, że ten nie widzi. Chciał zacząć rozmowę, ale jakoś opornie to
szło.
– Sasuke… – spróbował jeszcze raz.
– Co?
– Możemy pogadać? – Zatrzymał się
przy ławce. Sasuke nie był specjalnie rozmowny, ale musiał się w końcu
przełamać.
– O czym?
– Eee… – Naruto usiadł i wyjął z plecaka
butelkę. – Chcesz? – spojrzał najpierw na etykietę informująca, że piwo jest
niepasteryzowane, potem gdzieś w nieokreślonym kierunku.
– Zamierzasz mnie upić i wykorzystać?
– zadrwił Sasuke.
Naruto zmarszczył brwi. Znów ten
ton. Taki jak wtedy na treningu czy wykładzie. No ale tak szczerze mówiąc, czego
miał się spodziewać? Że rywal, którego ośmieszył kilka tygodni temu, rzuci się
mu na szyję z radości, bo w końcu ten przestał źle o nim myśleć? Przecież
nawet, gdyby o tym wiedział, to… To, że zaczął inaczej postrzegać Sasuke, nie
oznaczało, że on będzie lepiej traktować jego samego.
– Nie – zaczął tłumaczyć. – Posłuchaj,
bo muszę to wyjaśnić. To, co zrobiłem wtedy, no wiesz…
– Szkoda – wtrącił Sasuke, nie
dając mu nawet dokończyć zdania.
– Szkoda? – Naruto zamrugał oczami,
lekko zdezorientowany. – Możesz przestać
ze mnie kpić? – Zmarszczył brwi, kiedy
dotarł do niego sens wypowiedzi.
– O rany, ale z ciebie idiota… – Sasuke
usiadł obok i zabrał mu butelkę. Westchnął. Dotarcie do tego młotka będzie o
wiele trudniejsze niż zakładał.
– Nie nazywaj mnie tak! – burknął
Naruto, a do zmarszczonych brwi dołączył jeszcze nos.
– Nie kpij, nie nazywaj… Nie za duże
masz wymagania?
– Nie czepiaj się! – Naruto z
powrotem zabrał piwo i wziął kilka dużych łyków.
Pili, wyrywając sobie co rusz
butelkę, jakby jeden chciał udowodnić drugiemu, że ma mocniejsza głowę.
Niestety, Naruto mocnej głowy do alkoholu zdecydowanie nie miał, a i Sasuke
odczuwał już lekki szum. W końcu tego wieczora, a właściwie tej nocy, wypił już
więcej niż trochę.
– Ciekawe, która godzina? – Naruto
chwilowo zaprzestał pieczołowitego zdzierania nalepki z nazwą trunku i zaczął
szukać swojej komórki.
– Po dwunastej. – Sasuke zerknął na
zegarek.
– Aha. Czyli już mamy dziesiątego
października? – To było raczej pytanie retoryczne, bo doskonale wiedział, jaka w
takim razie jest już data.
– No tak. A co?
– A nic. – Niebieskie oczy zabłysły
tak jakoś dziwnie.
Sasuke nie mógł oderwać od nich
wzroku. Wygląda zupełnie jak wtedy – pomyślał. Za sprawą alkoholu rozluźnił się. Może nawet
bardziej, niż by sobie tego życzył. W jego głowie powstawały coraz to nowe wizje.
Zastanawiał się, co by zrobił ten blond idiota, gdyby… O nie, nie, to
zdecydowanie… Że też w ogóle o tym pomyślał! Ale jednak pomyślał. Cholera, procenty
we krwi dodają aż za dużo odwagi.
– Uzumaki – zaczął mówić tylko po
to, by tamten spojrzał wprost na niego.
– Mm?
Tak, to na pewno było to samo
spojrzenie, co kiedyś. To było to samo spojrzenie, którego tak bardzo mu
brakowało. Niech to szlag! Jeszcze chwila, a przestanie się kontrolować. Chwycił
za butelkę, którą chłopak nadal trzymał w ręce, tylko po to, by go dotknąć.
Naruto drgnął, to było dość
nieoczekiwane. Po jego ciele przeszło jakieś dziwne ciepło. Elektryzujące
ciepło.
– Sasuke – zaczął, w końcu przecież
miał coś rywalowi do powiedzenia.
– Słucham?
– Ja usłyszałem coś dzisiaj, przypadkiem
oczywiście, nie żebym podsłuchiwał – uznał, że warto się wytłumaczyć. – Dlaczego mi nie powiedziałeś, jak to było z
Sakurą? – spytał, wpatrując się w niego tymi swoimi niebieskimi oczami.
Sasuke pokręcił głową. Nie chciał
teraz o tym rozmawiać. Nie teraz, kiedy pod wpływem tego spojrzenia zaczynał
mieć małe problemy z koncentracją.
– I dlaczego w ogóle to zrobiłeś? –
ciągnął Naruto. – To znaczy, to była chyba przysługa… A ty przecież, eee, no ty przecież nigdy mnie nawet
nie lubiłeś.
– Tak uważasz? – Sasuke bezwiednie
przybliżył twarz w stronę chłopaka.
– No chyba. – Naruto wydawał się
coraz bardziej niepewny. Czarne oczy były tak blisko…
– Jesteś głupi, młotku – wyszeptał
ich właściciel, jakby zbyt głośne słowa mogły zburzyć ten moment. Cholera, jak on
pragnął w tej chwili chwycić te jasne kosmyki w swoje dłonie i zanurzyć się
wargami w usta Naruto. Podniósł rękę, nie, ona sama się podniosła, jakby w
ogóle nad nią nie panował. Nie myślał o swojej reputacji, nie myślał o niczym
innym poza tym, że teraz… teraz chce to po prostu zrobić… – Naruto… – mruknął
niemal niedosłyszalnie. Położył chłopakowi rękę na karku i przyciągnął go lekko
do siebie. Tak, właśnie tak…
– Dobry wieczór, panowie – jakiś
męski, gruby głos zabrzmiał tuż nad ich głowami.
Obaj gwałtownie odskoczyli od
siebie. Za nimi stał policjant, a trochę dalej radiowóz. Naruto spojrzał na
butelkę trzymaną w ręku i zupełnie bezsensownie schował ją za plecy.
– Ja bardzo przepraszam, że
przerywam tak uroczą chwilę – mężczyzna uśmiechnął się cynicznie – ale poproszę
dowodziki.
– Ale panie władzo, my nic złego
nie robimy – wypalił Naruto, za późno orientując się, że zabrzmiało to dość dwuznacznie. W końcu przed chwilą omal się nie
pocałowali!
Mundurowy zdawał się jednak tego
nie dostrzegać.
– Picie w miejscu publicznym jest
zabronione – stwierdził sucho i wziął do ręki jakiś bloczek.
– Ale… – Naruto spojrzał na Sasuke,
oczekując wsparcia, lecz tamten najwyraźniej nie zamierzał się odezwać.
Wyciągnął tylko z portfela dowód i podał bez słowa.
Policjant zabrał dokumenty i zaczął
coś z nich spisywać. Po chwili zwrócił wzrok na blondyna.
– Ty jesteś Uzumaki Naruto, tak?
– Tak. – Chłopak nie rozumiał, co
miało na celu to pytanie, skoro przecież w dowodzie widniało jego zdjęcie.
– Ale ci się trafiło. – Policjant pokiwał
głową. – Żeby w swoje urodziny dostać mandacik.
Sasuke, który wcześniej po prostu
czekał na swój blankiet, podniósł głowę. A więc dziesiątego października to
były urodziny Naruto. W takim razie będzie musiał dać mu dość nietypowy
prezent. Ale to później. Bo teraz…
– Niech pan nas puści – jego głos,
mimo wypitego alkoholu, brzmiał normalnie.
Może to sprawiło, że policjant potraktował wypowiedź
bardziej serio. Zastanowił się dłuższą chwilę.
– I tak macie szczęście, że tym
razem skończy się na mandacie.
– Ale my biedni studenci! – Naruto
próbował się bronić, nie reagując na syki i poszturchiwania Sasuke, który
uważał, że sam lepiej by to wszystko załatwił.
– Na alkohol was stać, więc możecie
również wspomóc ubogie służby mundurowe.
– Ale, panie, kalekę będzie pan karał?
– Naruto wstał i podsunął mu pod nos swoją zabandażowana rękę.
Mężczyzna tylko pokręcił głową i
wzniósł oczy do nieba.
– A zna pan kawał o Jasiu i
klockach? – Zdesperowany Naruto nie poddawał się. Nie zamierzał płacić tego
mandatu. Nie dość, że ten cholerny gliniarz popsuł mu taką chwilę, to jeszcze
przecież naprawdę nic takiego nie zrobił. To, do cholery, tylko picie piwa.
– Nie, nie znam i nie chce po…
– Jasiu bawił się klockami, aż
przyszła mama i spuściła wodę.
Policjant przestał pisać i spojrzał
na niego z głupią minę. Zupełnie mimowolnie wyobraził to sobie. Próbował
utrzymać powagę, ale nie do końca mu się udawało.
– Dobra, zabieraj stąd tego
kawalarza i zejdźcie mi z oczu – rzucił do Sasuke, odwracając się plecami. – A
jak jeszcze raz…
– Rozumiemy! – Sasuke chwycił
plecak, pociągnął Naruto za rękaw i po chwili przebiegli przez ulicę – w niedozwolonym miejscu.
Policjant tylko machnął na nich
ręką.
– Studenci – mruknął do siebie.
Sasuke dalej trzymał rękaw Narutowej
bluzy, mimo że byli już przed akademikiem, ten z kolei usiadł zdyszany na
kwietniku i wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Sasuke spojrzał na niego groźnie,
ale po chwili coś na kształt uśmiechu pojawiło się również na jego ustach.
Odwrócił głowę, nie zamierzał pokazywać, że jego także ta akcja rozbawiła.
Ogarnął wzrokiem budynek akademika, próbując na powrót przywołać na twarz
obojętny wyraz. Gdzieniegdzie paliło się jeszcze światło, a okno pokoju Tenten
i Temari było otwarte na oścież. Ktoś siedział na parapecie, wymachując
butelką.
– Jeszcze po kropelce, jeszcze po
kropelce… – wydarł się po chwili osobnik, zauważając siedzących na dole
chłopaków. – A wy kto, znam was? – spytał, wychylając się lekko.
– Jaś i Małgosia – odburknął Sasuke.
Chwycił chichoczącego rywala i
skierował się do drzwi akademika.
– Jaś i Małgosia? – Naruto spojrzał
na niego, szczerząc zęby. – Uchiha, ty jednak
masz poczucie humoru.
– Zdaje ci się. Chodź już. Chcesz
spać na tym kwietniku? – Sasuke zirytował się lekko.
– Czemu nie. – Naruto wyglądał,
jakby rozważał tą opcję, ale rywal tylko pokręcił głową i silą wciągnął go do
budynku.
o. okazało się, że nie czytałam poprzedniego rozdziału. musze ponadrabiać ^^'
OdpowiedzUsuńKichisame
O w mordę, no to dałaś popalić. Ja chcę więcej T-T (wiem, że to nie było zbyt inteligentne ale ja zawsze w zauroczeniu się tak zachowuje - jak debil xd)
OdpowiedzUsuńMogę bez wahania stwierdzić, że notka jedna z najlepszych, na wysokim poziomie, przyprawiająca mnie o niekontrolowane odruchy śmiechy. Klocki mnie zabiły, Naruciątko również mnie zabiło, o jej powtórzę się, ja chcę więcej xD
I chociaż Naruto i Sasuke wcale się nie pocałowali, to dosłownie czułam jakieś takie ciepło.
A policjant był świetny, szkoda, że u nas nie ma tak wyrozumiałych policjantów xD
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością, życzę weny i dużo czasu. :)
Btw tutaj Honou, nie mogę się zalogować T^T jak zwykle >_>
Tak.. Jak nam przykro, że ten policjant jednak się napatoczył. Ale jest i dobra strona medalu Uchiha wie, że Naru ma urodzinki. Może coś wymodzi. Ciekawe, czy Naruto jeśli się dowie, że to wszystko był plan Sasuke z tym podsłuchaniem to znowu się obrazi.. Na mój gust nie powinien bo to, aż takie złe nie było zwłaszcza, że przecież jemu na słowo mógł nie uwierzyć, no ale wracając do tematu.. Podobało mi się jak opisywałaś tą imprezę. Przypomniały mi się swoje własne akademickie imprezy tyle, że ja w połowie tracę film po dwóch butelkach wódki i winie a potem znów go odzyskuję to już większy spokój i cisza, ale hihi nieźle. Takie było przeznaczenie tej butelki hihi. Aż zapragnęłam po tych żalach Kiby by ktoś go pokochał. Biedak taki samotny. Czekam na cd zastanawiając się jak teraz będzie się zmieniał wyraz błękitnych tęczówek. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno, moja droga. dawno się tak nie uśmiałam. nie kłamię :) Kichi
OdpowiedzUsuńAle jazda. To było SUPEROWE I BOOOSKIE *O* (hehehe :P)Ale tak na serio, skończ juz z tą imprezą, bo ja przez ciebie popełnię samobójstwo tak mi się chce pohulać. Sasuke jest bardzo... męski, tak sobie pomyślałam. Pijany Lee mnie rozczula i ogólnie- teksty są bombowe. Whisky moja żono...eeeh
OdpowiedzUsuńLloyd
Zajebiste;D
OdpowiedzUsuńOhhh... Biedny Kibuś:DDD..
Ohhh.. dlaczego *Uwarzaj bo zagryzę xDDDDDDD* ten policjant im przerwał?.. Ahh w takiej chwili O_O
By: Kushina..
Whisky moja żono jednak tyś najlepszą z dam... No i zaczęłam to śpiewać, przez Ciebie XD Rozdział bardzo Ci się udał (jak zwykle) ^^ pozdrawiam i czekam na następną notkę :*
OdpowiedzUsuńłiiiiiiii ^^ jak ja koffam Twoje opooowiadaniaaaa :33
OdpowiedzUsuńNie boskie, powiadasz? no to co? zajebiste! jak zwykle plakalam ze smiechuXD i pijany lee i naruto byli powalający. ale dlaczego saskowi nie dane bylo dokonczyc obsciskiwanie naruto? czemu, ah czemu... dalej uwazam, ze powinnas napisac preety woman!
OdpowiedzUsuńto było świetne *O* ze tesh Sasuke nie zdązył pocałowac Uzumakiego ahhhh zmarnowana okazja ale KAWAŁ MNIE POWALIŁ ;] był super totalnie. Szkoda ze takie krótkieeeee ale ja zawsze mam problem z długością bo nieważne jak długie dla mnie i tak jest któtkie ^^" pozdrawiam i czekam na next :*
OdpowiedzUsuńCeres
Jaa Cie. Dlaczego policjant. Zabić. Normalnie zabić.xP Mocny rozdział. I wreszcie się zaczyna coś dziać pomiędzy "Naruciątkiem" a Saskiem..xP Oby tak dalej.^^
OdpowiedzUsuń~domin.jane_karo
Hahaha! Jaki ten rozdział był zabawny! Od początku do końca się śmiałam! Klocki, pijany Lee i Naruto, "Whisky moja żono", "No więc, przeznaczeniem tej butelki było zostać stłuczoną"... Oj, dużo było takich momentów, dużo...
OdpowiedzUsuńAjajaj! Uchiha z własnej woli poszedł z Uzumakim do sklepu! Potem wspólne picie i gadu-gadu... Rozwija się ich znajomość ^^
Uspokoiłam się tylko na chwilę, gdy czytałam, jak Uchiha zbliżył swoją twarz do Naruto... I już, już myślałam, że go pocałuje, a tu... POLICJANT! Grrr...
Dobrze, że ten mundurowy był taaaki świetny, bo w przeciwnym razie byłabym załamana :P
Cała konwersacja Naruto z policjantem bawiła mnie :) W końcu mundurowy musiał skapitulować :P Nie mają lekko, oj nie.
Ciekawe, czy Sasuke wymyśli coś na urodzinki blondyna... Hm...
Pozdrawiam. Wena i czasu!
Neta
PS: Studentką dopiero zamierzam zostać, więc wszystkie legendy przede mną ^^ Ale cieszę się, że już jedną poznałam. I to wcale nie byle jaką! Bo "misję na Marsa"! Dzięki, pisz tak dalej :)
Kawalu nie zrozumialam, gdyz ja malo kapczoca i wolnomyslaca... ale opowiadanie fajne... Wielbie Lee... ja tez chce wypic za mamuske!!! :D
OdpowiedzUsuńAna xD
No, nie! Musiałaś tego policjanta tam wcisnąć, musiałaś! xp
OdpowiedzUsuńJa to już myślałam, że Sasuke pokaże Uzumakiemu, co do niego czuję, a tu... policjant -,-". Miałam chęć wypatroszenia go, za zakłócenie, tak pięknej chwili. Po prostu już się nastroiłam...
Ale ... wybaczam Ci ^^, ponieważ scenka rozmowy ze stróżem prawa - bezcenna. Achhh... Naru użył tego swojego kobiecego wdzięku, jak to kobieta w opałach.
Hmm... ciekawi mnie, czy Uchiha coś podaruje blondynowi, w związku z urodzinami Uzumakiego ;].
Pijany Kiba i Lee? Jak najbardziej, tak!
Pisz szybko ^^
Zgred-chan(DarkLady)
Nie no Sasuke i te jego myśli o oczach od Naruto bardzo mi isę podojaą. I fajna akcja z psami. Bardzo mi się noteczka podobała i czekamjuż na następną. Pozderki :*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńBy: Cloud
Początek świetny - taki w pijackim klimacie ;p
OdpowiedzUsuńPrzez chwilkę nawet mi wpadła przerażająca myśl, że zrobisz parkę NejiLee ( lol2) Taaak wiem. TYLKO SasuNaru, ale to było zabawne wyobrażenie.
No i przez ciebie wyszłam na niewiadomo kogo, bo się zaczęłam w pracy z tej " przeznaczeniowej butelki śmiać xD
Kiedy dopadł ich policjant ( S i N, oczywiście) miałam nadzieję, że wepchnie OBU RAZEM do celi i tam sobie...dokończą? ;] Jasne, a co się mają krępować
Sasame
Osz, osz, osz, Sas zaczyna się łamać. Już ma wahania tożsamości płciowej? xDD A ten Jaś i klocki mnie powaliły i śmiałam się jak głupia, jak sobie wyobraziłam Naruto w desperecji opowiadając kawał. Albo Neji z poważną, acz pijaną mina mówiący "Przeznaczeniem tej butelki było się rozbić". Albo Kiba przyklejony do barierki... *chichocze jak wariat*
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał, chociaż któóóótkiiiii! I wyłapałm chyba ze trzy literówki i gdzieś mi tam brakło przecinka. Ale ogólnie było zabójczo. ^^
Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Pozdrawiam
Hibari.
Nie powiem, całkiem całkiem ci się udał ten rozdział no i, co mnie cieszy, widzę, że zaczynasz rozumieć, że komentarz typu 'supcio nocia kocham cie dawaj nexta' jest wart tyle, co Je'taime Jabol wino wytrawne w przydrożnym sklepie.
OdpowiedzUsuńFirefox podkreślił mi słówko 'nocia', a to musi coś znaczyć.
Scena z Sasuke i Naruto na ławce udała ci się najbardziej w całym twoim ficku, uwierz mi na słowo. Neji był jak dla mnie zbyt OOC, ShiShi taki nieswój jakiś. Lee to porażka, wybacz to mocne słowo, ale inaczej ująć tego nie umiem. Za to bardzo polubiłam pana policjanta :) Już tyle razy z nimi zadzierałam, że znam każdy możliwy typ, a ten, którego spotkali Saskie i Narutou jest chyba najbardziej wkurzający :D
Błędów było kilka, nie stawiasz znaków zapytania tam, gdzie znajduje się pytanie, gdzieś walnęłaś jakąś literówkę. No i, co najbardziej skalało notkę w twoim wspaniałym stylu: Zawsze, gdy była w stanie wskazującym wkręcały jej się takie filmy, więc wolał wiać. Wyrazy potoczne, slang, powiedzonka, zbytnia dosłowność i przekleństwa w tekstach zwyczajnie psują cały tekst i obniżają jego walory artystyczne. Ja wiem, że zaraz mi ktoś powie, że na co dzień się tak mówi, to i w tekście można, ale jak zgodnie ostatnio z Honou stwierdziłyśmy, ludzie mają spaczony gust, więc cokolwiek jakiś VIP napisze, zostanie przyjęte oklaskami.
ALEALE, tonem optymistycznym zakończę ten komentarz, bo jak na cały ten fick, było naprawdę, naprawdę nieźle! :)
Bardzo mi się podobało^^ cholerny policjant, musiał przyleźć akurat w takim momencie? A mogło być tak pięknie :) no i może w końcu coś się między nimi zacznie dziać xD czekam na niusa...
OdpowiedzUsuńEkhm. Pozwól, że na scenę komentarzy wkroczę i ja.
OdpowiedzUsuńBlogów o takiej tematyce jak ten w necie na pęczki. Rzadko da się wyłowić perełkę. Przykro mi nie zaliczam twojej historii do pereł, ale to nie znaczy, że nie jest warta uwagi i jest zła. Nie, nie.
Piszesz ładnie i schludnie, błędów się nie dopatrzyłem, a to oznacza, ze tych rażących raczej nie ma, bo tylko na te zwracam uwagi podczas czytania. No, ale to ta techniczna strona, na która w dzisiejszych czasach mało kto zwraca uwagę, zwłaszcza w Internecie. (Błagam popraw słowo Bloga na Blog w opisie o sobie, zdanie - Mam 26 lat, pisanie jest moją pasją, prowadzę tego bloga... Ten blog. I jeszcze jedno. W komentarzach, i nie tylko, miesiące są zapisywane niepoprawnie. 12 maja, a nie 12 maj. Maj jest tylko jeden. Jeśli możesz to proszę zmień to)
No, ale przejdę do fabuły, która wykreowałaś. Ogólnie jest naprawdę dobra. Nie podoba mi się bardzo ta prostolinijność uczuć Sasuke. Poza tym skupiłbym się także na pozostałych bohaterach. Np. Mi baardzo do gustu przypadł Itachi, naprawdę powinnaś poświęcić więcej uwagi pobocznym postaciom.
No i jeszcze jedno. To wszystko(przepraszam, za dużo fantastyki) wydaję się takie białe i pozbawione koloru. Właśnie z takim basenem mi się kojarzy, krystalicznie czysto. Nie mówię oczywiście, że masz wprowadzić wątek fantasy! O nie, tfu. Po prostu niezwykłe rzeczy w naszym zwykłym świecie także czasami kwitną. Nie wiem, czy to zostało zrozumiane, jeśli nie, zignoruj ten wycinek, to naprawdę tylko drobna sugestia.
Przepraszam, że się tak rozwlekam, ale nie lubię krótkich, lakonicznych komentarzy przepełnionych emotami.
No i jeszcze taka nieistotna informacja na koniec. M.in. przez twoje opowiadanie wróciła(po kilku latach!) mi wena na pisanie.
Pozdrawiam i do następnego rozdziału.
Witam szanowną panią SaNu (następnym razem walę na "ty", bo w moich genach sztywne zwroty nie istnieją).
OdpowiedzUsuńJam jest ze starych fanów, lecz zwykła, niepożądana i powodująca we mnie frustrację, nieśmiałość w towarzystwie absurdalnych stwierdzeń (typu: "Wydurnię się") oddalała mnie od napisania tegoż, jakże nudnego, komentarza. Jak widać, zebrałam się w sobie i postanowiłam wystukać ileś tam liter.
Ciężko będzie się wysłowić, skoro ciągle dostajesz komentarze zawierające epitety w stylu "świetnie", "bosko", "superaśnie", "sweetaśnie" (wybacz, ale muszę skomentować - nienawidzę tego przesłodzonego słowa :D), "et cetera". Staram się od początku ich nie (nad?)używać, dlatego powstanie tak beznadziejnie długa opinia (CHYBA będzie długa).
Taaak... zacznę od wystroju.
Dobrze komponujące się kolory. Czcionka widoczna, wielkość odpowiednia (duży plus, bo wspaniale się czyta [czyt. nie jest "oczodajne"]). Sceneria gites majonez (to, to co jest w tle... abstrakcja? Za to Cię kocham :D). Obrazek Lloyd rzecz jasna świetny, jak zawsze :), ciekawie "prześwituje" przez ramki.
Przejdźmy do treści (wiem, zmęczona po całym dniu harówki, ale poświęć jeszcze trochę czasu... nie przysypiaj).
Cóż, gratuluję niepowtarzalności, co rzadko zdarza się w świecie SasuNaru (plus wielki jak granica Polski). Wolno rozwijająca się akcja? Bredzisz? Kurczę, jak ja nie lubię opowiadań, które już w drugim rozdziale pełne są wzajemnej miłości, pocałunków, czy bogowie wiedzą czego jeszcze (chyba, że w planach było krótko i zwięźle, chociaż nie zawsze jest to wspaniałe dzieło...)! Także akcja miód i orzeszki (chyba cofam się w rozwoju, z tymi porównaniami...). Aż czuję od każdego rozdziału powiew świeżości, pomysłów i tego luzu. Dobry styl to (mniejsza lub większa [chociaż takowej nie ma]) połowa sukcesu. Humor jest w porządku, gdzieniegdzie uśmiałam się jak wariat. Literówki się zdarzają, nic czym trzeba się martwić (tak sądzę).
Cieszy mnie także Twoja słowność - starasz się dodawać kolejne rozdziały co tydzień, co bardzo mnie cieszy.
Teraz ogromna prośba - powiadamianie. Wiem, że pewnie masz tego na głowie w bród, ale zostawiam swoje skromne cyferki: 3235970. Z góry dzięki.
Cóż może napisać na koniec? A, niech będzie...
Życzę samych wzlotów i przeogromnej weny :)
Pozdrawiam.
Ehh kolejna notka i kolejne miłe spędzenie tych kilku minut na przeczytanie historii Sasuke i Naruto :)Nareszcie coś między nimi "zaiskrzyło", a to wróży coś miłego ^^ Z drugiej zaś strony wszystko się może zdarzyć, więc z niecierpliwieniem czekam na next notkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
PS. Mam nadzieję, że wena Ciebie nie opuści droga Sanu... :)
SasuNaru_HoroRen~
Świetne! ;)) Zbliżają się do siebie nasze gołąbki *__* A Naru ma urodziny i nikt o tym nie pamiętał :( Ja mu życzę wszystkiego najlepszego! x* Może Sasu mu zrobi prezent :D:D
OdpowiedzUsuńMa pani ogromny talent!
Proszę wybaczyć, że komentuje dopiero dziś ale wcześniej mi się nie chciało xD
A i mam pytanie czy to opowiadanie będzie kontynuowane czy skupi się pani tylko na tym nowym?
Pozdrawiam ;*
Arika-chan
Właśnie weszłam na drugi blog i się dowiedziałam że będzie kontynuowane to opowiadanie :) Przepraszam za pytanie ;*
OdpowiedzUsuńArika-chan
Świetny rozdział. Aż przypomniały mi się studenckie imprezy ^^ Masz niezwykłą lekkość pisania. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, a było tak blisko pocałunku musiał się ten policjant napatoczyć, no ale Sasuś wie że Naruciatko ma urodzinki ;) Jaś i klocki to mnie ach... wspaniała ta rozmowa z policjantem...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, a było tak blisko pocałunku między nimi... musiał się akurat w takiem momencie napatoczyć ten policjant... no ale Sasuś już wie, że Naruciątko ma urodzinki ;) Jas i klocki to mnie ach...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka