Itachi
stał przed drzwiami pokoju Sasuke, zastanawiając się, czy wejść, czy poczekać,
aż brat sam się obudzi. Po chwili zdecydował się na to pierwsze i nacisnął
klamkę. Już od progu uderzył go pedantyczny porządek panujący w pomieszczeniu.
Nawet bluza na krześle wisiała tak jakoś wytwornie, jakby była tam dla ozdoby.
Jedyne, co wprowadzało tu trochę chaosu i przez to wyróżniało się z ogółu, to
sam właściciel i jego pościel. Sasuke spał zawinięty w pół kołdry, drugie pół
leżało na podłodze. Jedną poduszkę ściskał w rękach, druga była rzucona gdzieś
ponad jego głową. Itachi uznał, że Sasuke podczas snu wygląda zupełnie inaczej
niż w ciągu dnia. Nie ma skwaszonej miny, wiecznie obrażonego spojrzenia.
Zastanawiał się nawet, czy nie pobiec po aparat i nie zrobić mu zdjęcia, ale w
tym momencie obiekt obserwacji przewrócił się na drugi bok, otwierając jedno
oko.
–
Itachi? Czego chcesz? – burknął i popatrzył na intruza podejrzliwie.
–
Chciałem pogadać. – Itachi omal nie roześmiał się na myśl, że oto bańka prysła
i stary, dobry Sasuke powitał świat na jawie. Jak zwykle – „radośnie”. Swoją
drogą, kobieta z którą się kiedyś ożeni, będzie miała z niego pożytek chyba
tylko wtedy, gdy będzie spał. Jak się obudzi, to pogoni ją gdzie pieprz rośnie,
obwiniając choćby za to, że słońce świeci.
–
O czym? – Chłopak wstał i zaczął składać kołdrę w kostkę.
O
tym, że współczuję twojej przyszłej żonie – pomyślał Itachi. – O tym, o co mnie
poprosiłeś wczoraj – odpowiedział głośno.
–
Coś nie tak? – Sasuke, który przed chwilą podniósł się z łóżka, nie odwrócił nawet głowy, zajęty układaniem
obu poduszek, a następnie przykrywaniem ich granatową kapą.
–
Nie, ale mam pewne wątpliwości. Słuchaj, nie lepiej by było, gdybyś sam mu
powiedział? No, temu chłopakowi? – Itachi najwyraźniej miał ochotę porozmawiać
o pomyśle brata.
–
Wycofujesz się? – Sasuke w końcu dał sobie spokój z porządkowaniem posłania i
zainteresował się rozmową.
–
Nie, tylko to takie dziwne. A jak się nie uda? – Ton Itachiego był pełen
wątpliwości.
–
Co ma się nie udać? – Sasuke uniósł brwi w zdziwieniu.
–
No wiesz, na przykład, co jeżeli ona nie będzie chciała ze mną gadać? Skąd
wiesz, jak się zachowa – Itachi próbował przekonać brata do zmiany planu. Był
naprawdę pełen złych przeczuć. I w ogóle uważał ten cały plan za idiotyczny.
–
Myślę, że będzie chciała. Wie, że ze mną nie ma najmniejszych szans, a ty i ja
jesteśmy do siebie podobni. – Sasuke podszedł do szafki, szukając ulubionej
granatowej koszulki. Znalazł ją bardzo szybko, w końcu zawsze dbał, żeby
wszystko było na swoim miejscu.
–
Ale ty jesteś powierzchowny. Może dla niej liczy się wnętrze? – zaoponował
Itachi, marszcząc brwi. Naprawdę nie podobał mu się ten pomysł.
–
Pffff… – Sasuke omal nie zadławił się własną śliną. – Nie rozśmieszaj mnie,
proszę.
Odłożył
znalezioną koszulkę na brzeg łóżka i wyszedł z pokoju. Ruszył schodami w dół,
do kuchni, a Itachi podreptał za nim. Usiadł na krześle i patrzył, jak Sasuke
robi sobie kawę. Zawsze pił sypaną, bez mleka. Korzystał ze zwykłych,
granatowych filiżanek, nie miał ulubionego naczynia. W przeciwieństwie do
niego. On mógł się obejść bez swojego kubka w muchomorki. Dostał go na
urodziny, gdy miał dwanaście lat. Kiedyś robił w nim kakao, teraz kawę. Można
powiedzieć, że dorastali razem. Itachi uśmiechnął się sam do siebie. Może i był
trochę dziecinny, ale czy to źle? Sasuke mówił, że takie zachowanie jest
irytujące, ale jego to wszystko denerwuje. Tak w ogóle, ciekawe, co to za
chłopak, dla którego ma być ta cała szopka – zastanowił się i postanowił trochę
popytać.
–
Ten Naruto, kim on dla ciebie jest? – zagadnął, jak gdyby nigdy nic. Starał się
okazywać zbytniego zainteresowania, bo wiedział, że wtedy brat szybko uciąłby
temat.
Sasuke
spojrzał na niego znad parującego napoju.
–
Wrzodem na tyłku – odpowiedział po chwili zastanowienia.
–
Lubisz go? – Itachi podparł głowę na ręce. No dobra. Ciekawość zwyciężyła nad
rozsądkiem.
–
Co to za pytania? Znowu bawisz się w psychologa? – Sasuke zaczynał się
irytować.
–
Nie. Tylko jestem ciekaw. To lubisz go czy nie?
–
To idiota! – Nie odpowiedział wprost. Sam nie wiedział, dlaczego.
–
Skoro tak, to dlaczego tak bardzo chcesz wyjaśnienia sprawy? – Itachi nie
rozumiał takiego podejścia. Po tworzyć jakieś głupie intrygi i wyjaśniać coś
komuś, kogo się nawet nie lubi. Chyba że…
–
Mam swoje powody. – Sasuke uciął dyskusję. – Idę wziąć prysznic – zakomunikował
i odstawiając niedopitą kawę, wyszedł z pomieszczenia. Wścibski brat zaczynał
zadawać niewygodne pytania, więc wolał się ewakuować. Jeszcze zdradzi go jakiś
rumieniec czy coś. Na to nie mógł sobie pozwolić.
Itachiego
nosiło po całym domu. On musiał, po prostu musiał się dowiedzieć, dlaczego
Sasuke prosi go odegranie tego przedstawienia. Czyżby ten „lodowy książę” w
końcu się do kogoś przekonał? Ale numer – w myślach aż zacierał ręce z
zadowolenia. Po raz któryś już przechodził pod drzwiami łazienki. Nie słyszał
szumu wody. Przyłożył ucho, ale nie dobiegały go żadne odgłosy.
Sasuke
wyszedł po jakiejś półgodzinie. Otwierające drzwi, uderzył w pośpiesznie
odskakującego brata, który teraz stał z głupią miną.
–
Co ty robisz – spytał, jeszcze spokojnym głosem, wycierając włosy ręcznikiem.
–
Ja… przechodziłem właśnie… – Itachi wykonał jakiś nieokreślony gest.
–
Właśnie przechodziłeś? Cóż za zbieg okoliczności – zakpił Sasuke, Był pewien,
że brat czatował na korytarzu, żeby pozadawać jeszcze kilka idiotycznych i
niewygodnych pytań. To w końcu cały on.
–
No tak, ale jak już wyszedłeś… Zależy ci na nim, prawda? – spytał, jakby od niechcenia, ale w środku aż kipiał z
ciekawości.
–
Na jakim „nim”? – Sasuke dobrze wiedział, o kim mowa, ale nie dał tego po sobie
poznać.
–
No, na tym chłopaku. Inaczej olałbyś sprawę. Myślę…
–
Wyjaśnijmy sobie jedno – przerwał ostro. – Ty nie jesteś tu od myślenia, tylko
zobowiązałeś się coś dla mnie zrobić – W tym momencie sam zaczynał się
zastanawiać, czy wplątanie w to wszystko brata, było dobrym pomysłem. To
znaczy, pomysł sam w sobie był świetny, ale Itachi zadawał zdecydowanie za dużo
pytań. Co go to wszystko obchodziło? Miał tylko odegrać swoją małą rolę.
–
A gdybym się nie zgodził? – spytał nagle Itachi. – Ja tak czysto hipotetycznie
pytam – dodał, widząc minę Sasuke.
–
Nie masz wyboru, powiedziałeś, że za ten idiotyczny test zrobisz wszystko, co
będę chciał. A ja chce właśnie tego.
–
No dobra, dobra. Chociaż uważam…
–
Itachi – syknął.
–
Tak, wiem, wiem – rzucił zrezygnowany i poszedł do swojego pokoju. – A masz
jego zdjęcie? – Wychylił jeszcze na chwilę głowę.
–
Itachi! – krzyknął już naprawdę zły Sasuke i rzucił w brata ręcznikiem, jednak
ten zahaczył tylko o klamkę zamykanych drzwi.
Naruto
stanął przed otwartą szafą. Tym razem przekręcił klucz w drzwiach, żeby nie
powtórzyła się krępująca sytuacja. Dopiero co wyszedł spod prysznica, jasne
kosmyki ociekały jeszcze wodą. Kąpanie się z ręką w gipsie było dość
kłopotliwe, ale miał na to swój sposób: po prostu owijał gips folią i dzięki
temu nie musiał martwić się o jego zamoczenie. Teraz szukał swojej czarnej
koszulki z nadrukiem „Młodzież w stanie nietrzeźwym może spowodować potomstwo”.
–
No gdzie jesteś, mendo – mamrotał sam do siebie, wyciągając wszystko po kolei i
rzucając na podłogę.
T-shirt,
jak to bywa w takich przypadkach, ukrywał się na samym dole. Naruto ogarnął
wzrokiem powstała stertę ciuchów obok szafy, ale uznał, że posprząta jutro. Nie
miał za dużo czasu. Impreza co prawda była dopiero na dziewiętnastą, ale
obiecał Kibie, że wpadnie wcześniej. Trzeba było zrobić jakieś zapasy alkoholu.
Wiadomo, akademik rządzi się własnymi prawami, tam każdy przynosi wszystko we
własnym zakresie.
Ubrał
się i zerknął za okno. Zaczynało padać. Znowu będzie musiał tłuc się autobusem.
Gdyby miał samochód… Pomyślał, nie wiadomo dlaczego, o czarnej Hondzie Sasuke.
Przydało mu by się takie autko. W ogóle, przydałoby mu się jakiekolwiek. Prawo
jazdy miał, postarał się o nie, kiedy tylko skończył osiemnaście lat. Ale co mu
po kawałku plastiku, skoro nie miał czym jeździć. Westchnął i pokręcił głową.
No nic – pomyślał i wyszczerzył zęby,
podchodząc do lustra i doprowadzając włosy do względnego porządku. Lubił się
bawić, a imprezy w akademiku należały do najlepszych. Pamiętał, jak kiedyś
wozili się po korytarzach w wózku z supermarketu. Skąd on się tam wziął – nie
miał pojęcia – ale chyba wciągnęli go przez okno na parterze, bo drzwiami
portier by nie pozwolił. Tak czy inaczej, zabawa była przednia, dopóki ktoś nie
wpadł na pomysł zjeżdżania po schodach i nie rozbił sobie głowy. Rana tak
naprawdę nie była poważna, dużo krzyku o nic, ale zawieźli chłopaka na
pogotowie. Gdy wrócił, impreza rozpoczęła się na nowo. Trzeba było opić dobre
zakończenie całej sytuacji.
Roześmiał
się i jeszcze raz zerknął w lustro, a chwilę później biorąc plecak i wpychając
sobie do ust kawałek ciasta sąsiadki, wyszedł z mieszkania.
Shikamaru
nie mógł usiedzieć w jednym miejscu, co było do niego niepodobne. Zwykle był
zbyt leniwy, żeby w ogóle stać, a co dopiero chodzić z kąta w kąt.
–
Co ty masz owsiki w dupie? – Kibę zaczynało już irytować zachowanie
współlokatora.
–
To wszystko takie kłopotliwe. – Shikamaru oparł się o ścianę. – W ogóle mógłbyś
sprzątnąć ten syf, gdzie Naruto będzie spał? – Ogarnął spojrzeniem pokój, gdzie
ciągle leżały porozwalane książki i ubrania. Nie żeby sam był jakoś wybitnie
pedantyczny, no ale Kiba to już lekko przeginał.
–
Kto gdzie będzie spał? – Chłopak, o którym była mowa, właśnie otworzył drzwi do
pokoju.
–
Ty. – Shikamaru usiadł na krześle, ale zaraz znowu wstał i przespacerował się
wzdłuż ściany.
–
Ja mogę spać gdziekolwiek, podłoga duża. – Naruto wyszczerzył zęby. Już nie raz
i nie dwa nocował w ten sposób, zawijając się po prostu w śpiwór i zabierając
któremuś z przyjaciół dodatkową poduszkę.
–
Uważaj tylko, żeby ci się lokator nie zalągł w majtkach – Shikamaru parsknął
śmiechem, widząc minę kolegi. – Kiba ma nowego chomika – dodał, w kwestii
wyjaśnienia.
–
Wara od Tequili! – Kiba pogroził im palcem.
–
Tequila? Nazwałeś chomika Tequila? Serio? – Naruto ze śmiechu aż usiadł na
stercie jakichś książek.
–
Może mu się wydaje, że jest Bonetti? – Shikamaru dołączył do tej wesołości.
–
Odwalcie się! – Obrażony Kiba wziął plecak i otworzył drzwi. – Idziemy do tego
sklepu? – wyszedł na korytarz.
Pozostali,
cały czas chichocząc, dołączyli do niego.
–
Piwo? – Naruto podszedł do półki z alkoholami.
–
Ja tak. Mam dość mocniejszych rzeczy. – Kiba stanął obok niego. – A ty,
Shikamaru? – spytał.
Ten
nie odpowiadał, wpatrzony w drugi koniec sklepu.
–
Shikamaru – powtórzył Kiba, podchodząc do przyjaciela. – Co ty pij… Aaa! –
zrozumiał, dlaczego nie reaguje. Na wprost nich stała Temari w towarzystwie
jakiegoś rudego chłopaka.
–
Co z wami? – zainteresował się Naruto. – Aaa! – jego reakcja był identyczna.
–
Ciekawe, kto to? – Kiba uśmiechnął się szelmowsko do Shikamaru, który nadal
tylko stał i nic nie mówił.
–
Nie wiem, ale możemy sprawdzić. – Naruto mrugnął do przyjaciół i ruszył przed
siebie.
–
Czekaj! – Obaj pobiegli za nim. Pierwszy – bo nie chciał stracić dobrej zabawy,
drugi – bo bał się, że go skompromitują.
–
Cześć – przywitał się Naruto, podchodząc do koleżanki. To samo zrobił Kiba i
patrzący na swoje buty Shikamaru.
–
O, dobrze was widzieć – Temari uśmiechnęła się. – To są moi znajomi ze studiów
– zwróciła się do towarzyszącego jej chłopaka. – Naruto, Kiba i Shikamaru. –
Przy tym ostatnim mrugnęła wesoło. – Chłopaki, to jest mój brat, Gaara.
Rudzielec
skinął głową i obrzucił całą trójkę uważnym spojrzeniem. Wydawał się dość
sympatyczny.
–
Nie wiedziałem, że masz brata. Już myślałem, że to… Ała! – wrzasnął Kiba,
gdy Shikamaru kopnął go w kostkę. – No
co? Dla twojego dobra chciałem się dowiedzieć!
Przyjaciel spojrzał na niego z chęcią mordu w oczach. Och, dlaczego on
musiał go tak kompromitować przed przyszłą, na co miał nadzieję, dziewczyną.
Czy choć ten jeden raz nie mógł się po prostu zamknąć?
–
Mam, nawet dwóch. – Temari westchnęła z udawaną rozpaczą, ale jednocześnie
mrugnęła do Shikamaru. – Gaara studiuje archeologię.
–
O! Dinozaury? – Naruto zaświeciły się oczy.
–
No nie do końca. Póki co grzebię w piasku, szukając jakichś skorup –
odpowiedział rozbawiony chłopak. Znajomi siostry zrobili na nim pozytywne
wrażeni, tylko ten wysoki w kitce zachowywał się trochę dziwnie. I z
niewiadomego powodu się czerwienił.
–
Słuchajcie, my już mamy wszystko. – Temari wskazała na pełny koszyk. – To
zobaczymy się w akademiku, tak?
–
Jasne. – Shikamaru skinął głową i odciągnął przyjaciół, którzy koniecznie
chcieli się dowiedzieć, kiedy Gaara będzie wykopywał dinozaury. Musieli sobie
chyba bardzo poważnie porozmawiać na temat zachowania w takich sytuacjach.
Zwłaszcza w takich sytuacjach!
Oby TAKA wena Cię nigdy nie opuszczała droga Sanu:) Uwielbiam czytać Twoje notki, które jak zawsze są nieskazitelnie fajne, że tak się wypowiem :P Mam nadzieję, że następna notka będzie opisywała przebieg dobrej zabawy z Sasuke i Naruto w roli głównej^^
OdpowiedzUsuńNo cóż pozostaje mi niestety tylko czekać, bo co mogę więcej? Ahh najwyżej przyznać jeszcze raz, że jesteś świetną pisarką :)
Pozdrawiam ^^
Zniecierpliwiony SasuNaru_HoroRen~
Wszystko fajne tylko ja nadal nie wiem co Sasuke kazał zrobić Naruto.
OdpowiedzUsuń:(
Cóż pozostaje mi czekać heh
Nie rospisuje sie...heh
pozdrawiam :)
Ja się pogubiłam. Ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi się podobało. Wogóle to jak piszesz jest takie naturalne... Aha, Ja też lubię czarne Hondy. A to civic?
OdpowiedzUsuńJeżu, jak ten szablon się ciężko przewija. OHMAIGAWD.
OdpowiedzUsuńNocia supcio czekam na next.
To tak co do notki, bo nie chcę znowu zostać zjechana z góry w dół.
Miło, że pojawia się lub pojawi ShikaTema, bo obie postacie bardzo lubię.
Pisz pisz, zobaczymy, co będzie dalej (mimo wszystko uważam, że lepiej wychodzi ci pisanie w kanonie, niż tworzenie własnego AU) D:
I teges, taki mały offtop: czy mi sie wydaje, czy ty piszesz dla komentarzy? Boś mówiła, że piszesz sama dla siebie, jakieś niezrozumienie tu chyba zaszło, znowu nie mogę sie w tym wszystkim połapać :(
Suuuuuper:D hehe.. Czekam na news'a..
OdpowiedzUsuńKushina:D
hihihi, może Gaara na sam koniec przerzuci się na paleontologię. oj, moim marzeniem z dawnych czasów było wykopywanie szczątek dinozaurów.. <3 chwila melancholii była? była. no to zadzieram kiecę i lecę.
OdpowiedzUsuńKichisame
Nie no. Świetna jest ewakuacja Sasuke, bo "jeszcze zdradzi go jakiś rumieniec, czy coś. Na to nie może sobie pozwolić". Rumieniec? Oby tak dalej! ^^ Chociaż jeden zaczyna się przyznawać. Co z tego, że tylko sam przed sobą. Przecież od czegoś trzeba zacząć. :)
OdpowiedzUsuńPoza tym podobała mi się koszulka z nadrukiem: "Młodzież w stanie nietrzeźwym może spowodować potomstwo". Skąd to wzięłaś? Sama wymyśliłaś? Jeśli tak, to kolejny raz udowodniłaś, że masz głowę do pomysłów :)
Przy hasełku Nary: "Uważaj tylko, żeby ci się lokator nie zalągł w majtkach" uśmiałam się. Nawet kilka łez mi skapnęło! A do tego jeszcze to bombowe wyjaśnienie z tym chomikiem! I jego imię - Tequila! :)
Jaki ten Naruto rozgarnięty! "Dinozaury!", nie no. Prześwietnie, przecudnie, przebosko!
A! I jeszcze coś! Zajarzyłam! Zajarzyłam o co chodzi Sasuke! On to ma serce! I wszystko robi tak, żeby Uzumaki się nie zczaił! Co do planu Uchihy jestem pewna w 99%. W końcu zawsze możesz jeszcze czymś zaskoczyć ^^
Pozdrawiam. Wena i czasu!
Neta
Hm... Może znów Cię zmotywujemy? ^^ Gdyby tak po każdej maturce można było czytać takie cudeńka u Ciebie... Eh... Chyba zbyt piękne, ale kto wie?
OdpowiedzUsuńNeta
@ Neta
OdpowiedzUsuńTekst z koszulki niestety nie mój, ale można taką kupić, gdzieś widziałam:D
No, cieszę się, że ktoś zorientował się w planie Sasuke, bo wiem że to trochę zagmatwane przez te strzępki informacji.
WoW to było super i się nie spodziewałam tak szybkiej notki. I bardzo to mi sie spodobało, no i już się nie mogę doczekać niusa. Pozderki :*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńBy: Cloud
Hihi ja już chyba wiem o co chodzi... Jaki Sasek kochany... Napis na koszulce boski, i chomik też ^.^. A dinozaury genialne. miły początek dna. Dziękuję:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny.
Keira
HA! Ja chyba też kumam, o co może chodzić Sasuke. xP Nie jestem pewna, ale okaże się w następnym rozdziale. Na który czekam z niecierpliwością! Matko, matko, matko, mam nadzieję, że wena Cię nie opuści i następna część będzie szybko! ^^
OdpowiedzUsuńKurdę, stwierdzam, że to jest jedno z moich ulubionych opowiadań i nawet sobie ja zapisze na dysku, jeżeli pozwolisz. ^^
Hibari.
I jeszcze jedno. Majspejs [myspace] jest zajebisty..!!!
OdpowiedzUsuń~domin.jane_karo
@up
OdpowiedzUsuńBijcie się (: Mogę wam nawet załatwić basen z kisielem i skąpe stroje :3
Co do rozdziału, to imo wyszedł w porządku. Masz przyjemny, lekki styl i właściwie jedno, co do którego zastrzeżenie jest fakt, że albo to notki są takie krótkie, albo faktycznie akcja się ciągnie niczym karmelowe krówki :C
Oczywiście jest to wyłącznie moje wrażenie i możesz nad nim pogdybać lub nie <3
Ergo, podsumowując ... Pisz dalej, do ideału Ci jeszcze brakuje (hoho, a komu nie? :)), ale jesteś na dobrej drodze i życzę szczęścia.
Poczułam przeokropną ochotę spytać się Hitokage kiedy będzie u niej nowa notka, ale to chyba nie miejsce D:
Btw, też nie załapałam do końca o co chodzi z tym planem Uchihy :) > ale zapewne się niedługo wyjaśni.
~Ci
A ja nie wiem co wy chceta od szalbonu bo mi się i bradzo podoba i idealnie przewija:D
OdpowiedzUsuńA co do noty... Tequila mnie rozbiła:P W prawdzie tez znam ludzi ktorzy dziwnie nazywają swoich podopiecznych ale z takim czyms się jescze nie spotkałam.
A i własnie! ja tez chce wiedzieć gdalczego gaara nie wyopuje dinozaurów! Pardon. Kiedy bedzie je wykopywał:P
Najbardziej z twego bloga do gustu mi przypadł Itachi nie wiem czemu.;D
No to tyle. czekam na kolejna notke:)
Hej, przeczytałam wszystkie notki i jestem na bierząco od miesiąca. Odwiedzam twój blog raz dziennie patrząc czy jest jakaś notka ;]]. Dobra ja się śpiesze więc do sedna... dodaje Cię do linków na mopim blogu. Yaoi-opo-sasunaru.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHeya! Notkę przeczytałam wczoraj.. późnym wieczorem, więc postanowiłam, że dzisiaj to nadrobię ^^.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc... nie wiem, co knuje Sasuke... może jakiś zarys w głowie mi świta, ale nie dam sobie łba uciąć ;p.
A Itaś już rozgryzł młodszego braciszka ^^. Wredny brachol ;D.
Imię chomika - boskie! (przypomniała mi się babka od histy - ma taką ksywę - okropna historyczka)- więc, jeszcze bardziej się uśmiałam.
A Naruto mnie rozwalił z tymi dinozaurami :D. To w jego stylu.
Mi się osobście podobają charaktery bohaterów. Są komiczne, a nawet niektóre z nich przybliżone są do orginałów ;].
Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych. O każdej porze je przeczytam ;D przez co wczoraj odłożyłam naukę na wczesny ranek (czyt. 4.35 O.o - sama sie obudziłam) no i na moje nieszczęście... 4testy cało godzinne i 1 karkówka... życie jest piękne - powiedział prosiaczek i rzucił się z mostu...
Coś w tym jest XD.
Zgred-chan(DarkLady)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Itachi taki dociekliwy, ciekawe jaka by była reakcja na widok rumienącego się brata... Naruto jak widać nie ma przeszkód od razu do kogoś zagadać... ech Shikamaru weź ty się to w garść...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudownie, Itachi taki dociekliwy, ciekawe jaka byłaby jego reakcja na widok rumienącego sie brata... Naruto jak widać nie ma przeszkód od razu do kogoś zagadać... och Shikamaru weź ty to chłopie się w garść...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka