Naruto mruknął coś przez sen i
odwrócił się na drugi bok, czując, że coś go razi nawet przez zamknięte powieki.
Nic z tego, promienie słoneczne docierały wszędzie. Zmarszczył nos,
powstrzymując kichnięcie. Przez myśl przeszło mu, że znowu zapomniał zsunąć rolety
w oknach. Podciągnął kołdrę na głowę. Jeszcze nie musi wstawać, dzisiaj
niedziela, a wczoraj… Wczoraj nie wrócił do domu! Zerwał się gwałtownie do
siadu, zrzucając z siebie nakrycie. Cholera, nadal był w salonie Sasuke i co
więcej, nie był w pokoju sam. Czyjeś czarne oczy przypatrywały mu się z
ciekawością. No tak, przecież pan geniusz nie mieszka sam.
– Cześć. – Siedzący naprzeciwko Itachi nie spuszczał
z niego wzroku.
–Eeee – niezbyt inteligentna odpowiedź wydobyła się
z ust Naruto. Nie no, jak on w ogóle znalazł się w tak niezręcznej sytuacji? Śpi
w obcym domu na kanapie i nie za bardzo potrafi to wytłumaczyć. Nie potrafi
nawet sklecić logicznego zdania!
– Cały Sasuke. Każe gościowi spać na niewygodnej
kanapie, a sam wyleguje się w łóżku – roześmiał się Itachi.
Naruto zupełnie bezwiednie pomyślał o tym, jak
często Sasuke miewa gości, którzy zostają u niego na noc. Choć, z dwojga złego,
lepiej, że sypiają na kanapie niż w jego łóżku. Cholera! Zaczerwienił się
lekko, zdając sobie sprawę z własnych myśli.
– Z drugiej strony, jakby się nad tym lepiej
zastanowić, to jeszcze nikt tu nie spał – dodał wesoło Itachi, wstając i
rzucając pilota na kanapę. – Pooglądaj sobie telewizję, obudzę Sasuke.
– Nie, ja już pójdę. – Naruto podniósł się, dopiero
po chwili uświadamiając sobie, że jest w samych bokserkach i koszulce. No
jeszcze tego brakowało. Do faktu, że śpi w obcym domu, na kanapie, trzeba by
jeszcze dodać, że bez spodni. Cudownie!
– Daj spokój. I tak zaraz wychodzę. Chcesz kawy? –
spytał Itachi, idąc do kuchni.
– Czemu nie – odpowiedział. Nadal czuł się tu
dziwnie i nieswojo, ale brat Sasuke nie wydawał się być ani odrobinę zdegustowany
jego obecnością we własnym domu. Naruto ubrał
spodnie, które, jak się okazało, leżały na oparciu kanapy i poszedł za nim.
Itachi wstawił już wodę, a teraz przetrząsał
zawartość kieszeni skórzanej kurtki, najwyraźniej czegoś w niej szukając. Na
stole wylądowała komórka, kilka paragonów, pager, a na końcu portfel, z którego
wystawało jakieś zdjęcie.
– Znowu zostawiłem kluczyki w pokoju. – Pokręcił
głową, ubolewając nad własnym zapominalstwem.
– Zaraz wracam – rzucił i pobiegł na górę, wskakując po dwa stopnie
naraz.
Naruto roześmiał się. Znał brata Sasuke dopiero od
wczoraj, a już musiał przyznać, że jest niesamowity. Tak, jak sam Sasuke. Nie…
Inaczej niż Sasuke. Tamten przede wszystkim go fascynował i przyprawiał o
dziwne drżenie. Jego ruchy, to jak mówił i się zachowywał, sprawiało, że robiło
mu się gorąco. A Itachi… On był po prostu fajny. Jakkolwiek banalne było to
określenie, pasowało do niego jak ulał i Naruto uświadomił sobie, że sam
chciałby mieć takiego brata. Przeciągnął się leniwie i już miał wstać z
zamiarem zalania wrzątkiem kawy, gdy jego uwagę przykuło owo zdjęcie wystające
z portfela. Nie chciał być wścibski, ale na odsłoniętej części fotografii
zobaczył Itachiego obejmującego kogoś. Kogo, tego nie widział, bo twarz
dziewczyny była zasłonięta. Gdyby tylko trochę bardziej wysunąć… Naruto zżerała
ciekawość, jak może wyglądać wybranka kogoś takiego jak starszy Uchiha. Czy
gusta braci bardzo się różnią, pomijając już fakt, że Sasuke jest
zainteresowany przedstawicielem płci męskiej? Wyciągnął rękę. Tylko zerknie,
przecież nic złego nie robi…
Sasuke obudził hałas rozlegający
się w dolnej części domu. Otworzył oczy, zły, że znowu ktoś zakłóca mu sen,
jednak po chwili o czymś sobie przypomniał.
– Naruto… – Na jego twarzy pojawił się lekko
dostrzegalny uśmiech.
Wstał z łóżka i ubrał granatową bluzę, myśląc o
wczorajszym wieczorze. W końcu ten młotek zrozumiał wszystko i co
najważniejsze, też tego chciał. Sam do niego przyszedł i cholera, gdyby nie ten
jego głupi katar, to kto wie, jak to wszystko by się skończyło. Niestety, ostatecznie
wylądowali na kanapie przed telewizorem, oglądając jakiś film. Naruto zasnął, a
on, nie chcąc go budzić, przykrył go po prostu kołdrą i położył pod nos paczkę
chusteczek. Przez chwilę rozważał możliwość obudzenia Naruto i zaproszenia do
siebie, ale zrezygnował z tego pomysłu, mając na uwadze wścibskość brata.
– Sasuke, wstawaj – głośnemu wołaniu towarzyszyło
niezbyt subtelne pukanie.
– Przecież wstałem – otworzył drzwi pokoju.
– Twój gość siedzi w kuchni, a ja zaraz wychodzę.
– Pewnie osmarkał pół stołu – mruknął Sasuke, ale schodząc
na dół uśmiechnął się lekko. Nie dość, że wszystko ułożyło się po jego myśli,
to w sumie nawet się wyspał, więc można było zaryzykować stwierdzenie, że był w
świetnym humorze. A on rzadko kiedy miał świetny humor.
– Coś mówiłeś? – zawołał za nim brat, który jednak
nie widział jego twarzy. I dobrze, bo jeszcze pomyślałby, że coś z nim nie tak.
– Nie nic – rzucił.
Naruto stał pochylony nad stołem,
intensywnie się w coś wpatrując. Nie usłyszał wchodzącego do kuchni Sasuke.
– Nie
sadziłem, że tak wcześnie wstajesz. – Na te słowa skoczył jak oparzony,
zabierając z blatu rękę. – Która w ogóle jest godzina? – Sasuke chyba tego nie
zauważył. Był jeszcze trochę rozespany i przecierał ręką oczy. Jego włosy w
nieładzie i bluza zarzucona byle jak na pidżamę spowodowały, że Naruto nie mógł
od niego oderwać wzroku. W takim wydaniu chyba jeszcze bardziej mu się podobał.
– Po ósmej – otrząsnął się wreszcie, bo gapił się
już zdecydowanie zbyt długo, i usiadł z powrotem na krześle. – Dlaczego wczoraj
mnie nie obudziłeś, poszedłbym do domu – spytał, chcąc ukryć to, co się z nim w
tej chwili działo. A działo się zdecydowanie zbyt dużo. Ten cholerny Uchiha w
domowym wydaniu był…
– A co, źle ci tu było? – Czarne brwi uniosły się
pytająco.
– Nie, tylko tak jakoś dziwne. Śpię u ciebie w
salonie jak jakiś bezdomny – mruknął i wzruszył ramionami.
– Nie przesadzaj. Chcesz kawy?
– Właśnie miałem… – nie dokończył, bo do kuchni
wpadł Itachi i zaczął zbierać swoje rzeczy ze stołu.
– Dobra, ja lecę. A, Sasuke. To nieładnie kazać
gościowi spać na kanapie – mrugnął wesoło, i wyszedł, trzaskając drzwiami. Chyba
nie zdawał sobie sprawy, jak dwuznacznie zabrzmiała jego uwaga.
– No w sumie, w tym jednym wypadku się z nim zgadzam…
– Sasuke skorzystał z tego, że zostali sami i przysunął się do Naruto.
– Draniu… – usłyszał jeszcze tylko, zanim zamknął mu
usta pocałunkiem.
Uchiha Sasuke wśród wielu swoich
zasad miał i taką, która pozwalała mu na pełną swobodę we własnym domu,
zwłaszcza wtedy, kiedy był sam. Teraz co prawda towarzyszył mu Naruto, który
siedział na kanapie z ręcznikiem zarzuconym na głowę, ale to nie przeszkadzało
panu geniuszowi wyjść spod prysznica w samych bokserkach i chodzić tak po
pokoju. Widział, że Naruto nie pozostaje obojętny i co chwilę zerka na niego, ale
to tym bardziej prowokowało go do takiego zachowania.
– Może byś się ubrał, co? – mruknął w końcu Naruto,
wycierając blond kosmyki. Sasuke wręcz zmusił go, by został i wziął prysznic. I
choć nie chciał się do tego przyznać, był za to bardzo wdzięczny. Pogoda od
wczoraj nic się nie zmieniła, ciągle lało. I tak dobrze, że już przestał
kichać. Chyba to zagraniczne lekarstwo podziałało, tym bardziej, że wypił
jakieś trzy kubki tego paskudztwa.
– Nie sądziłem, że ci to przeszkadza, zwłaszcza, że
ciągle czuję twoje spojrzenie na sobie – Sasuke uśmiechnął się kpiąc i
potrząsnął głową. Kilka kropel spadło z
mokrych włosów i spłynęło leniwie wzdłuż torsu. Naruto przez chwilę zagapił się
na idealnie ukształtowane ciało, jednak po chwili prychnął i odwrócił wzrok. Co
prawda wielokrotnie widział Sasuke praktycznie w negliżu na basenie, ale basen
to jedno, a prywatny dom… No to już zupełnie coś innego.
– Nie patrzę na ciebie, tylko na telewizor – stwierdził
i odwrócił się.
Sasuke zerknął na ekran. Jakaś kobieta, uśmiechając
się sztucznie, rozmawiała z animacją margaryny.
– No faktycznie, rozrywka na twoim poziomie – zakpił,
siadając obok.
– Jesteś draniem, wiesz? – Niebieskie oczy zmrużyły
się w udawanej złości.
– Wiem. I co z tego? Przecież to lubisz – Sasuke,
nic sobie nie robiąc z miny Naruto, przycisnął go do oparcia kanapy. – A nawet
jeśli nie lubisz, to polubisz… – Musnął jego usta swoimi.
– Nie bądź taki pewny! – Naruto próbował
protestować, ale jakoś słabo mu to wyszło. Może dlatego, że nie starał się
specjalnie, bo ta „draniowatość” już mu nie przeszkadzała, przeciwnie,
zaczynała mieć swój urok.
– Młotku, obawiam się, że twoje ciało cię zdradza –
wyszeptał mu do ucha Sasuke, lekko dotykając płatka ustami, na co aż cały zadrżał.
– Każda twoje reakcja mówi co innego niż ty… – Ręce znalazły sobie miejsce pod
koszulką.
– Sasuke…
– Jednak niestety, jesteś narwańcem, który działa
pod wpływem chwili… – Zaczął przesuwać rękami po jego plecach. – A któryś z nas
musi wykazać się zdrowym rozsądkiem.
– I ty właśnie to robisz? – mruknął Naruto, czując,
jak język Sasuke przesuwa się po jego szyi. To było tak niesamowicie przyjemne…
Wilgotne ślady wyznaczał ścieżkę od okolic ucha prawie po obojczyk…
– Młotku… Mówię ci tylko… Zresztą nieważne – Sasuke skapitulował,
gdy Naruto poruszył się pod nim, nieświadomie ocierając się o strefy erogenne.
Ściągnął z niego koszulkę i rzucił gdzieś na podłogę.
– Draniu… – Naruto rozchylił wargi, gdy ręce Sasuke znalazły
się tuż przy pasku jego spodni. – Dlaczego ty jesteś tak cholernie…
– Tak cholernie co? – wychrypiał Sasuke, czując, że
powoli i on zaczyna tracić nad sobą kontrolę.
– To znaczy… Nigdy wcześniej nie było mi tak
przyjemnie – Naruto szepnął mu wprost do ucha, jakby bał się, że usłyszy go
ktoś inny, choć przecież byli tu sami.
– Nigdy wcześniej? – spytał Sasuke, przytomniejąc
trochę.
– Nigdy… – Naruto przyciągnął go do siebie bliżej. Mimo
że dopiero wczoraj całowali się tak naprawdę i świadomie, chciał więcej. Niewyraźny
pomruk niezadowolenia wydobył się z jego gardła, gdy Sasuke się odsunął i
spojrzał na niego tak jakoś… No po prostu nie podobało mu się to jego
spojrzenie.
– Naruto… Powiedz mi… – Sasuke nadal nie odrywał od
niego wzroku, ale lekko zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał.
– Mm? – Naruto próbował go znów do siebie przyciągnąć,
ale mu na to nie pozwolił.
– Jakie jest, hm… Twoje doświadczenie w sferze
seksu? – spytał, wpatrując się uważnie w niebieskie oczy.
– Co? – Naruto najwyraźniej nie spodziewał się
takiego pytania, bo aż rozchylił usta ze zdziwienia. – No… żadne – wydukał
zażenowany po chwili milczenia.
– Czyli jesteś… – Sasuke chciał się upewnić, choć
doskonale wiedział co to znaczy, nie był idiotą. Po prostu się nie spodziewał,
że…
– Tak, jestem prawiczkiem. To źle?
– Nie, tylko byłem pewien… Z Sakurą spotykałeś się przecież
dość długo – Sasuke wyglądał na zdezorientowanego. On żadnej dziewczynie, jeśli
było oczywiście w jego typie, nie przepuszczał nawet na pierwszej randce, a
Naruto umawiał się jedną kilka miesięcy…
– No niby tak, ale ona nie chciała. – Naruto poczuł
się jeszcze bardziej zażenowany. Jeśli rok temu ktoś by mu powiedział, że
będzie na ten temat rozmawiać z „tym cholernym Uchiha”, wrogiem numer jeden,
popukał by się palcem w głowę. Ale teraz wszystko się zmieniło. – Przecież wiesz, tak samo jak i ja, dlaczego
– dodał, próbując się roześmiać i rozładować nieco atmosferę, ale niezbyt mu to
wyszło. Przełknął ciężko.
Sasuke uśmiechnął się sam do siebie. Dziwną
satysfakcję sprawiła mu myśl, że Naruto nie spał z Sakurą. Tylko że to
zmieniało postać rzeczy. Naruto najwyraźniej brakowało bliskości drugiej osoby,
hormony buzowały, nic dziwnego, że pozwalał mu na takie zachowanie.
– Nie masz czego żałować – odezwał się po chwili. –
Ona nie była ciebie warta – dodał, widząc niezrozumienie na twarzy Naruto.
– Ale nie uważasz, że to żenujące? Mam dwadzieścia
lat, a jestem… – Sasuke nie dał mu dokończyć, kładąc rękę na jego ustach.
– Nie, wcale tak nie uważam – stwierdził pewnym
siebie tonem. – I jeżeli przez swój wiek czujesz się zobligowany, żeby jak
najszybciej mieć to za sobą, to trochę głupio z twojej strony – dodał marszcząc brwi.
– No niby tak, ale…
– Naruto, ta sytuacja… Gdyby nie to, że jestem
pieprzonym racjonalistą, najprawdopodobniej… – Sasuke urwał, szukając
odpowiednich słów. – Najprawdopodobniej byś żałował – dokończył.
– Wcale tak nie myślę – zaprotestował stanowczo.
– No właśnie sęk w tym, że nie myślisz. – Sasuke
popukał palcem w czoło Naruto. – No dobra, zdarza ci się czasami – westchnął,
widząc jego morderczy wzrok.
– Wiesz co? – Naruto zmrużył oczy i przyciągnął go
bliżej, wbijając się w jego usta.
– Mm? – Sasuke, zupełnie zaprzeczając temu, co mówił
wcześniej, oddał pocałunek, a potem go pogłębił. Cholera, no jak miał nad sobą zapanować,
jeżeli ten młotek był taki…
– Aaa… – Naruto nagle oderwał się od niego i zrobił
minę, jakby miał zaraz kichnąć, na co Sasuke odsunął się gwałtownie. – No
dobra, żartowałem – roześmiał się, wystawiając język, jednak zaraz tego pożałował,
bo w ramach zemsty został boleśnie ugryziony.
Był już prawie wieczór, kiedy
Sasuke w końcu zdecydował się odwieźć Naruto do domu. Wcale mu się to nie
uśmiechało, w końcu niełatwo wypuścić z rąk choćby na chwilę to, czego się
pragnie, a już zwłaszcza wtedy, kiedy jest się Uchihą.
Naruto, korzystając z chwili, kiedy czekał na
podjeździe sam, usiadł na miejscu kierowcy w czarnej Hondzie. Zastanawiał się,
jak poradziłby sobie z prowadzeniem auta, zważając na fakt, że nie jeździł od
dwóch lat.
– A ty nie pomyliłeś miejsc? – Sasuke wyszedł przed
dom, zapinając granatową kurtkę. – Cholera, zimno – stwierdził fakt.
– Tak tylko usiadłem, przypomnieć sobie, jak to jest.
– Naruto podniósł się z fotela i wysiadł z samochodu.
– Masz prawo jazdy? – spytał Sasuke, nakierowując
pilot i otwierając bramę wjazdową. Znów
się zacina, trzeba będzie coś z tym zrobić – pomyślał. Nawet nie zwrócił
uwagi, że Naruto kiwa potakująco głową, zreflektował się dopiero po chwili. –
Hn… Chcesz poprowadzić?
– Serio? – niebieskie oczy rozbłysły. Podobała mu
się ta Honda, już od dawna chciał się nią przejechać. Oczywiście za kierownicą
– Serio. Tylko bez szaleństw – mruknął Sasuke ostrzegawczo
i wsiadł do samochodu. Co prawda przyszła mu do głowy myśl, że na skutek
ostatnich wydarzeń jego instynkt samozachowawczy chyba trochę szwankuje, ale
machnął na to ręką. Widział, jak Naruto zaświeciły się oczy, kiedy dał mu
kluczyki.
– Jasne, będę uważał i jechał przepisowo! – Naruto był
bardzo podekscytowany. Zajął miejsce za kierownicą, zapiął pas i ustawił fotel.
A, jeszcze lusterka – przypomniał sobie, czego uczyli na kursie. – No to
ruszamy! – Wyszczerzył się w uśmiechu i powoli zaczął wycofywać z podjazdu.
–
Młotku, uduszę cię! – Gdyby nie to, że Naruto musiał patrzeć na drogę, Sasuke
chyba faktycznie coś by mu zrobił. – Już drugi raz wymusiłeś pierwszeństwo!
– Nie zauważyłem… – Naruto
nie wykazywał ani cienia skruchy. Wprost przeciwnie, cieszył się jak głupek z
tego, że może pojeździć. Specjalnie wybrał dłuższą drogę do domu.
– Jak możne było tego
nie zauważyć? – pieklił się Sasuke. Cholera, następnym razem zastanowi się dwa,
nie!, pięć razy, zanim odda komuś prowadzenie. O czym on myślał zgadzając się
na to? Nawet nie zapytał…
– No co, dawno nie jeździłem – Naruto przerwał
te rozmyślania, zwalniając trochę przed rondem. Dobrze, że przynajmniej nie
wjechał pod prąd, bo i takie przypadki się zdarzały.
– Dawno? – Sasuke
spojrzał na niego podejrzliwie. – Jak dawno?
– No… jakiś czas…. –
odparł wymijająco.
– Naruto!
– No dobra, dobra. Dwa
lata. Właściwie… to tylko zdałem egzamin – przyznał się w końcu, przejeżdżając
w ostatniej chwili na żółtym świetle. No co, nagłe hamowanie w takim wypadku
stanowiłoby zagrożenie… Tak przynajmniej było w pytaniach na testach, a Naruto
zupełnie nie przejmował się faktem, że chodziło o hamowanie przy zmianie
świateł z zielonego na żółte, a nie z żółtego na czerwone.
– To dlaczego mi nie
powiedziałeś wcześniej? – Sasuke, który oczywiście to zauważył, wyglądał, jakby
zaraz miał go szlag trafić. Cholera, czemu on wcześniej nie zapytał o doświadczenie
za kółkiem. Świeży kierowca z dwuletnią przerwą był nawet gorszym zagrożeniem
niż ci niedowidzący emeryci, którym wydano dożywotnie prawo jazdy.
– Bo byś mi nie dał prowadzić – burknął Naruto,
zdenerwowany już zachowaniem „pasażera”. Gdyby go ciągle nie pouczał i nie
instruował, lepiej by mu szło.
– To chyba oczywiste! –
Sasuke spojrzał na niego z mordem w oczach. – Uważaj, potrącisz jakaś dziewczynę na
przejściu! – Miał ochotę chwycić za kierownicę. Co prawda blondynka w
niebotycznie wysokich szpilkach sama by sobie była winna, bo wlazła na pasy,
zupełnie nie patrząc na jadące auta tylko w wyświetlacz telefonu, ale jednak,
jak to mówił przyjaciel Itachiego – Deidara, odpowiadaliby jak za człowieka.
– No widzę przecież! – Naruto
zacisnął ręce na kierownicy, bo naprawdę w ostatniej chwili wcisnął hamulec.
– Ja pierdolę, ty to
się nadajesz do jeżdżenia ciągnikiem po polach, a nie samochodem po mieście.
Wysiadaj – wrzasnął Sasuke. Jeżeli nadal będzie to tak wyglądało, to oni dwaj
wylądują w szpitalu a samochód na złomowisku.
– Gdzie, na skrzyżowaniu? – Naruto zaczął się
naprawdę stresować. Naprawdę wydzieranie się nie pomagało… Sasuke w żadnym
wypadku nie nadawałby się na instruktora nauki jazdy. Jego uczniowie po kilku
lekcjach potrzebowaliby terapii u dobrego psychologa, żeby po tym wszystkim
jeszcze wsiąść za kółko.
– Cholera, wjedź na jakiś parking. – Sasuke
wypatrywał najbliższego miejsca postoju. – O, tu masz, po prawej. – Wskazał
jakiś market. – Od dziś jesteś tylko pasażerem – dodał, zamieniając się rolami i
chwytając pewnie kierownicę.
Naruto nie odezwał się ani słowem,
dopóki nie dotarli pod jego blok. Z jednej strony to było trochę lekkomyślne,
wyjechać od razu na miasto po tak długiej przerwie, z drugiej jednak, gdyby Sasuke
się tak nie wkurzał, może byłby bardziej skupiony. Westchnął tylko i otworzył
drzwi, chcąc wysiąść, ale silny uścisk na nadgarstku mu na to nie pozwolił.
– Jak chcesz, to któregoś dnia pojeździmy trochę
poza centrum. Przypomnisz sobie co i jak – zaproponował Sasuke, pozornie
obojętnym tonem. Już trochę ochłonął, poza tym widział, że Naruto jest obrażony.
Może trochę za bardzo na niego nawrzeszczał, no ale kto patrzyłby spokojnie na
taką jazdę?
– Ciągnikiem po polach? – usłyszał ironiczną
odpowiedź.
– Niestety, nie posiadam – Sasuke uśmiechnął się
lekko, na co i kąciki ust Naruto uniosły się nieco. – Będzie musiał wystarczyć
mój samochód. Pasuje?
– Ostatecznie. – Naruto prychnął, ale nie wyglądał
już na obrażonego. – Wejdziesz na chwilę? – zapytał, patrząc na niego.
– Lepiej nie, jutro trening, musze się wyspać – Sasuke
zmrużył zaczepnie oczy, jakby to była
bardzo dwuznaczna propozycja.
– Draniu, ja nie to miałem na myśli! – Naruto miał
ochotę go walnąć. – Ale nie, to nie, twoja strata – pokazał mu język,
wysiadając. – Do jutra.
– Do jutra. – Sasuke wrzucił wsteczny i wyjechał z
parkingu.
Naruto jeszcze chwilę patrzył za znikającym
samochodem. Uśmiechnął się lekko. Był pewny, że tej nocy nie zaśnie.
no. i bardzo dobrze. cieszę się, że piszesz dalej tę historię (w przeciwieństwie do mnie >.>'). jak zwykle się zaczytałam. czekam niecierpliwie na kolejną część.
OdpowiedzUsuńps. chcę ciągnik.
Nie spodziewałabym się w najśmielszych snach, że jakikolwiek z moich epizodów może zmotywować kogoś do pisania.
OdpowiedzUsuńA już na pewno nie spodziewałam się, że to właśnie Ciebie dosięgnie.
Mimo to, cieszę się właśnie, że to Ty dodałaś nowy rozdział....o boshh...tak bardo się przyzwyczaiłam do Rywali, że jestem w 7 niebie, albo i wyżej :)
Rozdział był bardzo wesoły i niesamowicie poprawił mi nastrój.
Uwielbiam te potyczki słowne między nimi. Tą impulsywność i lekkomyślność Naruto i te chamskie odzywki Uchihy, który jednak jest odpowiedzialny, czego bym się po nim raczej nie spodziewała. To znaczy na pewno nie takiej samokontroli.
Ummm, a co z Itachim? Kto był z nim na tym zdjęciu. Może to wcale nie była dziewczyna??
uhhh...zżera mnie ciekawość, nie powiem.
Wiem też, że tego nie zdradzisz i będę musiała czekać na ciąg dalszy, co już wprawia mnie w zniecierpliwienie.
Najbardziej podobał mi się teks Uchihy o ciągniku. Trudno mi było złapać oddech jak wyobraziłam sobie naburmuszonego Naruto, który z udawaną niechęcią, zgodził się na propozycję Sasuke.
No i ten dziwny racjonalizm, którym wykazuje się Uchiha.
No jakby nie mógł do niego wejść na parę chwil, no! Zawsze razem mogli pojechać na trening, a i tak po niego przyjedzie, tak sądze.
Hahaha...w końcu się złamie :D
Tak więc, czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieje pojawi się niedługo.
Mmmm....
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział po prostu się w tobie zakochałam! To było... no... po prostu genialne. Nie na daremno szłaś na tego dziennikarza! Cholera... jak do tamtego miałam jakieś zastrzeżenia to ten był idealny. W każdym słowie.
Ja... no po prostu mogłabym cię wychwalać tak przez cały czas. Ale lepiej przejdźmy do konkretów.
Cześć.
Itachi o mało mnie nie zabił! Cześć. Tak po prostu. Och no i kogo miał na tym zdjęciu? Sasoriego? Kisame? ^.~ Jakoś wątpię, żeby była to dziewczyna.
Mmm.... i jeszcze ta scena na kanapie. Ten dialog, on był cudowny. Sasuke miał rację jeśliby to wtedy zrobili Naruto by żałował. Ah... ta atmosfera, te gesty...
No a później Uzumaki jadący na ciągniku. No prawie ^.^ Akcja z prowadzeniem zabójcza. Och i Sasuke taki jakiego Sasuke u ciebie lubię. Z drażnieniem Naruto. Prawdziwy młody facet, który wie czego chce. Jest normalny i nienormalny jednocześnie.
A Naruto taki nieokrzesany. Nigdy nie przyzna się do swojej winy. No przecież oczywiście. Ale podstępny mały łobuz ^-^
Och no i muszę powiedzieć, że chyba mnie natchnęłaś. Od tygodnia nie umiem zlepić nic sensownego, a dzięki tobie mam nadzieję, że mi się uda.
Kończąc. Cóż mogę powiedzieć jesteś jak złota rybka w stawie z karpiami.
Mam nadzieję, że 18 rozdział ukaże się równie szybko ^-^
Pozdrawiam gorąco!
eee... miało być więcej... a tu się tak rozstali i wogóle... i nie wiadomo kto był na zdjęciu z Itachim... Ale i tak mi sie podobało^^
OdpowiedzUsuńCzasami człowiek ma ochotę na napisanie czegoś konstruktywnego i emanującego elokwentnymi sformułowaniami i przemyśleniami godnymi erudytów wszech czasów, a czasem po prostu chce się pozachwycać ulubionym opowiadaniem. Przyznaję bez bicia, że jest to ten drugi przypadek.
OdpowiedzUsuńTyle czekałam, czekałam na ten rozdział, a tu nagle BUM. Szczerze mówiąc, aż mi mocniej serce zabiło z radości i wykonało kilka nieokiełznanych (jak bohaterowie tego yaoi) podskoków. Z wielkim zdziwieniem stwierdzam, że pewien fragment tego rozdziału (a mianowicie moment z prysznicem) przypomina mi kawałek mojego pierwszego parta, który tworzy się i tworzy od kilku bardzo długich dni. A Wena jak nie było, tak nie ma.
Od mojego ostatniego komentarza codziennie kilka razy wchodziłam na tego bloga z oczekiwaniem, iż znajdę nowy rozdział. Z zdenerwowania aż obgryzałam paznokcie, a tu nic. I nagle dzisiaj zatrzęsła się ziemia, aniołowie zstąpili z nieba, a fanfary (czy jakkolwiek to się zwie) zatrąbiły muzykę marsza weselnego. I oto jest, w blasku chwały... długo wyczekiwany rozdział Rywali. (No proszę, ja plotę trzy po trzy, a obiecałam sobie, że napiszę coś eee-elokwentnego...). Ale okey, najwidoczniej jeszcze nie ochłonęłam po przeczytaniu tej notki.
Jak Sasuke śmiał zostawić biednego (przeziębionego przede wszystkim) Naruto w "odmętach" zimnej kanapy. Przecież jego (pożądliwe) objęcia byłyby (hipotetycznie) dużo bardziej przyjemne. Jak widać Uchiha ma raczej małe pojęcie o gościnności, ale okey. Niesamowicie rozczulił mnie Itachi. On był taki... taki... TAKI. Uhhh, słodki. Taki miły, uroczy, zabawny. Czy już wspominałam, że go kocham? Taaak, ciekawe co to za osobistość znalazła się na zdjęciu razem z nim, hmmm? Nie, żeby coś, ale... no, nie ważne. W każdym bądź razie mam nadzieję, że to się wyjaśni (muszę w końcu wiedzieć, kto powinien dostać ode mnie bejsbolem).
Kocham takiego Sasuke, jaki występuje w Twoim opowiadaniu. A przede wszystkim jego riposty i odzywki. Cieszę się, że tak martwi się o Naruto i o jego uczucia, a nie jest jakimś zimnym, podłym i obrzydliwym dupkiem. Składam mu hołd.
Martwi mnie tylko to, że ta notka była taka krótka. A przynajmniej dla mnie (marudzę... znowu). A ja po prostu kocham... kocham długie notki. Takie, które czyta się nawet pół godziny. Szkoda tylko, że owych notek jest coraz mniej. Generalnie to ja mam do nich ambiwalentny stosunek - no bo z jednej strony człowiek chce więcej, więcej i więcej, a z drugiej niewiele jest takich osób, które mają cierpliwość do czytania takich wypracowań. Ja mam manierę komentowania większości przeczytanych tekstów. Bo ja kocham, po prostu ubóstwiam wytykać błędy w opowiadaniu czy co tam w danej chwili czytam. Specjalnie czytam jakiś rozdział dwa razy, żeby nic mi nie umknęło, a potem z satysfakcją wypisuję napotkane błędy. Wiem, to złośliwe, ale taka ma natura.
W sumie co to za złośliwość?! Dzięki temu autor tekstu może poprawić błąd (o ile czytelnik się nie myli) i w przyszłości go nie popełniać.
Tak więc będzie i tym razem. Szczerze mówiąc znalazłam tylko jeden błąd. Ekhmm.
"Do jutro – rzucił, wysiadając."
Powinno być, do jutra. Ot tam, zwykła literówka.
Tak więc to chyba wszystko, co chciałam napisać. Dodam jeszcze, że z zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział. No i to chyba jasne, że rozdział bardzo mi się podobał. ; )
O jak miło..nowy rozdział.:)
OdpowiedzUsuńPowiem ci szczerze, że weszłam na twój blog, żeby po raz 3 przeczytać 16 rozdział, a tu nowy i dość długi rozdział.
Bardzo miłe zaskoczenie, tym bardziej, że na ostatni rozdział kazałaś długo czekać xDD
Pisałam to już, ale napiszę jeszcze raz.
Twój blog jest świetny, po prostu uwielbiam go czytać :)
Nawet go wydrukowałam w całości i zabrałam na kolonie by mieć co czytać.
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na następną notkę ;))
Tarquin
Sugoi. Bardzo mi sięč to podobał i już nie mogę się doczekać następnej noteczki. Pozderki :*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńBy: Cloud
Przyznam Ci Sanu,że Twoje opowiadanie coraz bardziej mnie wciąga.Podoba mi się bardzo to jak oni stopniowo się do siebie zbliżają.Nie pakują sie od razu do łóżka,tak jak w większości opowiadań (nie wymienię autorów.)Chciałabym Ci jeszcze bardzo za coś podziękować.Czytając większość Twoich opowiadań (w tym "Rywali"),udało mi się poprawić własny styl pisarski.Wcześniej pisałam opowiadania zaczynając od razu z tzw. "grubej rury",a odkąd trafiłam na Twojego bloga,zupełnie zmieniłam swój punkt widzenia takich opowiadań.Doszłam także do wniosku,że im wolniej akcja sie rozkręca,tym więcej na wartości zyskuję opowiadanie,no bo co to za rozrywka,kiedy bohaterowie od razu sie w sobie zakochują?Tak czytam swoje wypociny i sądze,że są naprawdę żałosne.Akcja rozwinęła sie stanowczo za szybko i zrozumiałam,że muszę to zmienić.Dzięki Tobie i Twojemu specyficznemu sposobowi pisania,postanowiłam,że zacznę od nowa swojego fanficka.Dodam też,że szczególnie podobają mi sie Twoje rozbudowane wątki i fabuła.Może w większości opowiadań wsytępują te postacie,ale w Twoim yaoi jest zupełnie innaczej.Postacie mimo,że są jakie są,to otrzymują swój specjalny i unikalny styl bycia,co różni je od postaci w innych opowiadaniach,a to szczególnie mi się podoba.Powiem Ci,że chyba dopiero teraz dorosłam,by napisać swojego normalnego fanficka,w którym akcja rozwija się jak w życiu.Sądze,że wcześniej,byłam taka sama jak większość początkujących autorów (i nie tylko początkujących...),bo po prostu szybko rozwijałam akcję.Myślę,że teraz uda mi się to wszystko jakoś dobrze zacząć.Jeśli się rozpisałam za bardzo,to przepraszam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco i życzę dalszych sukcesów w pisaniu opowiadań SasuNaru.
Ps:Zapomniałam napisa,że odtąd będe miała nicka SubaRii żeby nie było,a dawniej jak wiesz byłam Matsuri
OdpowiedzUsuńRozdzialik jak zwykle wspaniały :D. Łee myślałam, ze jeszcze coś się u Uzumakiego wydaaarzy.. No, ale w sumie dużo było akcji, więc daruję xPPP Kocham to opko ;33
OdpowiedzUsuńA co z "To, czego się nie widzi..." bo zapowiadao sie ciekawie, a widzę, że utknęło na tym jednym rozdzialiku :) szkoda ;]
Pozdrowioooonka :D
Między innymi to Twój blog zachęcił mnie do napisania własnego opowiadania, więc jeżeli miałabyś czas i ochotę, to byłabym wdzięczna za zerknięcie i słowa krytyki. ; ) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń[cichy-niedosyt]
Oczywiście jeżeli masz ochotę, to możesz dodać mnie do linków. Będzie mi bardzo miło. I z góry przepraszam, nie miałam pojęcia, że nie lubisz takich paringów. Jednak to tylko jedno opowiadanie, w którym występuje ItaSasu, swojego bloga założyłam z myślą o SasuNaru i tego mam zamiar się trzymać. Jednak Itachi to mój ukochany bohater, więc nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem Yaoi z nim w roli głównej. Jednak dalsze opowiadania (jeżeli powstaną, ale raczej na pewno) będą dotyczyły wyłącznie SasuNaru nawet, jeżeli Itachi będzie występował w nich jako postać epizodyczna. W końcu jego nie może zabraknąć w moich opowiadaniach. Więc możesz spokojnie wpadać na mojego bloga, nie obawiając się spotkać tam jakiegoś paringu z Itachim. (A tak btw. jeżeli masz ochotę, na okres opowiadania ItaSasu możesz nie odwiedzać mojego bloga, a ja powiadomię Cię, gdy skończę pisać to opowiadanie. W sumie ono ma mieć tylko kilka rozdziałów, ale jednak... W każdym bądź razie decyzja należy do Ciebie, a ja bardzo dziękuję za komentarz i odwiedziny na moim blogu. Życzę dużo wolnego czasu i weny przede wszystkim).
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, doskonale to rozumiem. ; )
OdpowiedzUsuńOhoo...Sas nie jest taki inteligentny, jak się myśli. Dać NARUTO prowadzić, bez wcześniejszego 'wywiadu'? To prawie jak samobójstwo. Chociaż...Być może uchiha był ciągle 'otępiony' przez 'sesję z Naruto w jego domu xD '
OdpowiedzUsuńKomentarza przedwczoraj było 3 razy tyle, ale (dodawałam 5 razy) już nie bardzo pamiętam :(
Pozdrawiam, Sasame
Witaj droga Sanu:)
OdpowiedzUsuńNie wiem jakimi słowami mógłbym opisać Twój talent i opowiedzieć jak bardzo podoba mi się to jak opisujesz relacje między tymi dwoma kochankami... To jest takie realne, takie piękne, takie hmm jakby się miało wrażenie, że to prawdziwa biografia. :) Szkoda tylko, że nie piszesz częściej, muszę przyznać, że kilka notek przeczytałem jeszcze raz na "odświeżenie" ;p ale nie narzekam xD
No więc ja nie jestem zwolennikiem jakiś tam długich komentarzy. Na koniec życzę tylko weny i jeszcze raz weny abyś dalej robiła to w czym jesteś piekielnie dobra.
Pozdrawiam ciepło.
SasuNaru_HoroRen
No to tak, przepraszam kochana Sanu, że moje komentarze ostatnio zrobiły się takie dupne, ale jak widać ogarnął mnie wakacyjny leń, który towarzyszy mi kiedy chcę podzielić się swoją opinią w komentarzu, albo po prostu napisać nowy rozdział. To jest straszna rzecz, ale mam nadzieję, że niedługo zniknie z mego życia.
OdpowiedzUsuńNo cóż, przyznaję, że nieźle się uśmiałam w tym rozdziale (chyba mówiłam, że kocham kłótnie SasuNaru?)Cieszę się, że opisujesz między nimi przeróżne przeżycia a nie zaczynasz od samych scen łóżkowych, bo jak wiadomo w życiu wcale tak nie jest, że ludzie, którzy dopiero zrozumieli co tak naprawdę do siebie czują od razu idą do łóżka. Duży plus za to, bo jak wiadomo, nie każdy lubi kiedy ktoś zwleka z hardem, ale jak dla mnie to właśnie bardzo fajnie, że tak długo nie opisujesz scen erotycznych przez co czekanie staje się dłuższe, ale za to końcowa scena jestt o wiele lepsza ;)
Zastanawia mnie teraz Itachi i ten wątek z jego portfelem (to był portfel, nie? Moja pamięć jest niczym durszlak) i jakimś zdjęciem, oraz wścibskość Naruto, który swoim zachowaniem zawsze doprowadza mnie do śmiechu. Zastanawiam się czy będą jeszcze jakieś komplikacje.
Jakieś nowe wątki?
Parringi?
Ogółem czy masz w głowie mnóstwo pomysłów dotyczących tego opowiadania? Jestem ciekawa tego co nastąpi w najbliższym rozdziale.
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam.
Fajna notka. Szkoda, że
OdpowiedzUsuńteraz nie mam prawie na nic czasu.
Ty też masz robotę, nie? Życie, życie...
Też muszę się w końcu zabrać za pisanie i otworzyć jakiegoś bloga bo
czuję się taka... bezblogowa.
Twoje postaci są tak niesamowicie
realistyczne, że nie ma
się czego czepnąć. Nie czepiam
się więc.Życzę weny i więcej
czasu na pisanie ^^
Lloyd
Haha u make me [lol] ;
OdpowiedzUsuń"Uchiha zerknął na ekran. Jakaś kobieta, uśmiechając się sztucznie, rozmawiała z animacją margaryny.
- No faktycznie, rozrywka na twoim poziomie – zakpił, siadając obok."
Zafascynowanie delma - czuc jej wplyw ;]
Podoba mi sie bardzo opis postaci - nie przerysyowany z kalki [jak to niektorzy potrafia]. Fabula - no coz ... wszystko ladnie , pieknie cycus malinka ale jest jeden minus ...
Dlaczego Ty trzymasz czytelnikow w napieciu !!! Niee wybacze tego hehehe :D
Poza tym styl pisania - luz , bluz . Wszystko pieknie [nie wiem co wymyslic bo brakuje mi slow o.o]. No i ja juz czekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzial [opowiadanko mi sie bardzo podoba wiec prosze -nie koncz go zbyt szybko bo niedosyt bedzie czuc =(].
Pozdrawiam goraca !
Fake ^_^
"Cześć" Itachi'ego mnie rozbroiło. Było tak lekkie, tak... przyjazne. Jeszcze to stwierdzenie o braku gościnności ze strony Sasuke. Jak normalnie nie bardzo przepadam za Itachim, to u Ciebie jak najbardziej go lubię. Nie wiem, jak to zrobiłaś, że tak cudownie go wykreowałaś. Dlatego też ciekawi mnie, komu można zazdrościć bycia bliską serca osobą starszego Uchihy. Jeśli dobrze wnioskować, to pewnie jest to jakiś mężczyzna, a nie kobieta, jak myślał Naruto. Hmm, zżera mnie ciekawość.
OdpowiedzUsuńTa rozmowa o sferach seksu... była taka naturalna i rzeczywista. I w pewnym sensie śmieszna. Takie jest moje odczucie, to zażenowanie blondyna było słodkie. I tu wielki hołd dla Sasuke, że jest 'pieprzonym racjonalistą'. Miał rację, że pewnie by Naru żałował. Z tym nie wolno się spieszyć, jeden zły 'gest', a to, co zdołało się utworzyć, ta nić uczucia, która między nimi powstała, została by zerwana. Tak, i tu kolejny plus dla Ciebie, że z niczym się nie spieszysz. Tworzysz historię krok po kroku, powoli uczucie między nimi rośnie, utrwalają się więzi. To jest tak rzeczywiste i piękne, że aż nienormalne. Każdy na pewno marzy o czymś takim. Nawet ja.
Sytuacja w samochodzie była komiczna. W tym rozdziale to właśnie ona mnie najbardziej rozśmieszyła. Naruto nadający się do jazdy na ciągniku? Jak najbardziej trafne stwierdzenie. Chciałabym to zobaczyć. I kolejna rzecz, za którą uwielbiam Twojego Sasuke. Nie tylko za to droczenie się z blondynem, wszelkie docinki i chamskie uwagi, za jego zaborczość i taki urok wewnętrzny, ale tą troskę i chęć pomocy, którą pozornie ukrywa. Po prostu cudownie!
Z każdym rozdziałem coraz bardziej się wciągam i naprawdę nie wiem, co zrobię, jak zakończysz to opowiadanie. Jakoś szczególnie zdążyłam się zżyć z tymi bohaterami i mam nadzieję, że jeszcze długo pozwolisz nam się nimi cieszyć. Szkoda, że rozdziały są rzadko, jednak doskonale rozumiem, że praca zobowiązuje. Życzę Ci, byś miała więcej czasu dla siebie i mogła pisać, bo wychodzi Ci to świetnie.
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że nie każesz długo trwać nam w męczarni, jaką jest oczekiwanie.
Pozdrawiam: )
Notka całkiem niezła, ale nie wiem dlaczego, mam wrażenie, że jest trochę inna od innych. Zastanowię się jeszcze nad tym, co to jest, i od razu napiszę, jak się skapnę.
OdpowiedzUsuńPOzatym to styl jakim to było napisane.. był bardzo przyjemny. Napisane to zostało tak prosto, lekko. A ten NAruto prowadzący auto.. wprost słodkie. Podejrzewam, żę przy tym całym 'przypominaniu' to mogą byś niezłe jaja! To mi się najbardziej podobało w tym odcinku. Mam nadzieję, że nowy epek pojawi się szybko, bo naprawdę lubię to opowiadanko ;]. Całuski;*
A i jeszcze jedno. U mnie nowa notka, na http://krotkie-sasunaru.blog.onet.pl/
Naruka-chan
Co za miła niespodzianka ! ;))
OdpowiedzUsuńNotka cudowna jak zwykle :)
Naruto jest taki słodki :D
Słodko prowadził auto :)) Głupi Sasiu się wkurzał xPP Fajny tekst z tym ciągnikiem :D
Sasu będzie odświeżać jazde Naru, hęę? :D Juz sie poczekać nie mogę :D
I musze powiedziec, że Itaś jest fajny :D Ciekawe kto był na tym zdjęciu... ;)
Nie mogę się doczekać nowej notki ;)
Pozdrawiam serdecznie i czekam ;)
PS Przepraszam, że komentuje dopiero teraz ale nie miałam neta przez 2 tyg. x//
PS2 Mnie też bardzo podobała się notka u Siruwii-san ;))
;**
Arika-chan
Chciałam Ci napisać odpowiedź na Twój komentarz, ale to poczeka. Najpierw muszę skomentować ten rozdział, bo jakoś wcześniej tego nie zrobiłam... (znów myślałam, że skomentowałam, a się myliłam - powinnam brać jakieś leki na pamięć -,-).
OdpowiedzUsuńAhh! Znów mój ukachany Itachi jako osoba z lekka postrzelona. I tak jak On i Sasuke jestem jak najbardziej za tym,aby Naru spał w łóżku.. ale z kimś ;D (chodzi o Sasuke).
No i reklama margaryny - Delmy. Ten fragment mnie rozśmieszył - poziom Uzumakiego. Aż to Drań z Uchihy! ( i tak to nie zmieni faktu, że go kocham).
I ta jazda samochodem! Biedny Uchiha.. prawie zawału by dostał. No, ale bywa. Przynajmniej się nie nudził. Chociaż... ciekawe jakby to było... jazda ciągnikiem po polach ? ;D Mając Naruto na miejscu kierowcy, nie byłabym pewna, czy to takie bezpieczne, mimo że to ciągnik :P.
I teraz czas na kolejny rozdział.
Trening, trening, trening. A kiedy będą zawody? W ogóle... zastanawiam się, kto wygra. Naru chyba już nie ma szans, więc wygra Uchiha. I coś mi się wydaję, że zrobi się z tego mała awantura (w najbliższej przyszłości).
No i teraz odnośnie Twojego komentarza. Chcę trochę wyjaśnić moje wizje, co do nowego opowiadania.
Fakt, faktem. Czytać, nie czytałam, ale zamierzam zakupić sagę o Harrym Potterze w... antykwariacie. Dopiero niedawno na to wpadłam. (i aż chcę się walić głową o mur, że wcześniej o tym nie pomyślałam). (wersje elektroniczne jako książka w internecie? Jeśli tak, to raczej to nie dla mnie. Ja muszę mieć książkę, żeby w niej pozaznaczać i takie tam. To samo tyczy się Harrego Pottera na mp3. Mam za słabą pammięć na to - choć posiadam takie cudo.) I nie chcę robić wszystkiego na podstawie książki. Tylko ogólny zarys. Jest zły mag, który zabija rodziców Naruto. Ok. I historia toczy się własnym torem, do dopóki Naruto nie dorośnie i nie zostanie Dyrektorem Hagwartu. (ogólny zarys całej sagi). Gdybym miała pisać w ząb, w ząb to samo, to nie byłoby miejsca na miłość Sasuke i Naruto. Dlatego zamierzam posługiwać się fragmentami. Magiczne postacie, zwierzęta, zaklęcia. Turniej magiczny, duchy,jakieś przygody. I być może... wymyślę z czasem (moja wizja na rozdziały w 2010r. grupę, w której jakimś cudem znajdzie się team 7). Czyli moja wizja na małej podstawie Harrego Pottera ;). W końcu wszystkich postaci nie da się odzwierciedlić. Np. taka postać Rona. Nigdzie nie znajdę w świecie Naruto postaci, która ma starszych braci bliźniaków i młodszą siostrę :D. Ale za to.. wydaje mi się, że Kiba mógby wcielić się w taką postać. (choś do końca nie jestem pewna).
Mam nadzieję, że choć trochę zrozumiałaś moje wizje :)
Zgred-chan
dopiero trafiłam na twój blog i jestem zachwycona tym opowiadaniem, a zwłaszcza zadziornym i zmysłowym zachowaniem Sasuke względem Naruto, a ten numer Naruto(na początku opowiadania) z pocałunkiem Sasuke i listem było mistrzostwem, Smiałam się jak głupia, z wielką ciekawością czekam na następny rozdział i zabieram się za twoje inne opowiadania
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest najlepsze ze wszystkich!
OdpowiedzUsuńBlagam napisz następny rozdział T_T
super chcę jeszcze
OdpowiedzUsuńHmmmmm...Zastanawiam się kiedy pojawi się coś nowego??
OdpowiedzUsuńZaczynam tęsknić za chłopakami w Twoim wykonaniu :(
Mam nadzieję, że niedługo znajdziesz trochę czasu :)
Pozdrawiam & Cya...:*
Notka cudna, ale ... Mam tylko jedną uwagę : żaden facet, nigdy, przenigdy nie powiedział by :"...jak chcesz, to któregoś dnia pojeździmy trochę poza centrum... Będzie musiał wystarczyć mój samochód..." na informację, że delikwent nie jeździł samochodem przez dwa lata, a już szczególnie jeśli miałby jakieś wypasione autko. Ich podejście do zabawek tego typu jest porównywalny do instynktu macierzyńskiego a każda najmniejsza rysa na lakierze odbierana prawie jak kastrująca rysa na honorze, mówię z doświadczenia i licznych obserwacji :P
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, szkoda że Sasuke nie ma ciągnika ;) ale zaskoczył mnie że zaproponował, że to Naruto może poprowadzić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, jak szkoda że Sasuke nie ma ciągnika... ale zaskoczył mnie że zaproponował Naruto że ten może poprowadzić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka